Dzisiejszy wpis dotyczy poza tym co pojawia się w tytule i jest oczywiste – trzeciej okrąglej rocznicy latarnianej, która przypada w tym roku. A nie jest to zwykły rok bo nie dość, że mamy czas epidemii i tak wiele turystycznych ograniczeń, to jeszcze mamy tyle powodów do świętowania.

Latem w 2019 roku po raz pierwszy – zaopatrzeni od lat w mapę helskich fortyfikacji wydaną przez MOW w Helu – postanowiliśmy dojść pieszo od stacji Hel do ruin czy raczej pozostałości po wysadzeniu w 1939 roku historycznej latarni morskiej Jastarnia Bór.

Cel dnia był jasny i precyzyjny: mapa gotowa, aparat uszykowany, baterie naładowane, komórki z gps gotowe, a do boju miał zachęcać archiwalny wizerunek latarni. Podążyliśmy pierwszym znanym już nam odcinkiem od MOW w Helu – dokładnie tak jak zaczyna się piesza wędrówka do Góry Szwedów – tylko z tą różnicą na początkowym etapie zamiast na wschód ku cyplowi należy skręcić w głąb „kosy” półwyspu. Na fot. 2 jedyny wiadukt półwyspu i przejście pod torami kolejowymi.

A jaką mamy rocznicę w związku z tym nieistniejącym już obiektem, ale jednak takim, którego położenie da się wizualnie na podstawie szczątków zidentyfikować? Otóż rok 2020 to równe 100 lat istnienia polskiej latarni morskiej w Jastarni, bo w roku 1920 polscy urzędnicy oficjalnie przejęli latarnię Jastarnia Bór od niemieckich urzędników. Sama latarnia została zbudowana w roku 1872 roku, a jako działający obiekt nawigacyjny jej historia zakończyła się w roku 1936, kiedy to zdecydowano o wygaszeniu jej optyki. Zadania Boru przejęła nowoczesna wtedy konstrukcja na Górze Szwedów. Sam charakterystyczny i zdobny budynek Jastarni Boru z przylegającą do niego wieżą przetrwał do 1939 roku.

Poniżej w drodze do celu – wokół piękne helskie lasy, bliskość kolei i torów, bardzo pofałdowany teren i ani jednego napotkanego człowieka.

Poniżej: prawie u celu a jednak coś nie tak?

Tak wygląda obecnie (stan na 2019) i skłaniała nas do poszukiwań szczątek latarni myląca lokalizacja podawana jako namiary gps w Google Maps. Z jednej strony nam pasowało, bo była to odkryta polana na wysokiej wydmie idealna pod budowę latarni, z drugiej wokół rzucały się w oczy jakieś murki, cegły – już serce zadrżało ale… Po tylu latach od wysadzenia ten teren powinien być jednak bardziej dziki i porośnięty, bo tam nikt nie chodzi. Coś było nie tak. Nie czuliśmy sukcesu za to mnóstwo wątpliwości. lata temu pamiętałam też jakiś wpis w przestrzeni blogowej i ciemne niewyraźne zdjęcia o widocznych fundamentach. Tamten teren był mocno zarośnięty.

W samą porę skontaktowałam się z Stanisławem Szewczak z portalu Popiasku.pl, bo kojarzyłam, że kiedyś tam osobiście był i coś zaczęłam sobie przypominać, że gdzieś w internecie funkcjonują błędne współrzędne tych ruin. Po krótkiej wymianie zdań miałam się kierować z danymi opublikowanymi na wymienionym wyżej portalu i teraz poszło już w miarę gładko – a co najważniejsze z sukcesem.

Poniżej błędna lokalizacja i właściwa – spora różnica w terenie prawda?

Fot. Latarnica / czerwiec 2019