Dla tego kota musiał zostać zarezerwowany osobny odcinek. Lata wstecz nie podejrzewałam, że zostanie tym najważniejszym. Ale życie tak się potoczyło, że spotykamy się już kilka lat i teraz nie wyobrażam sobie Kuźnicy bez Czochracza.

Panie, Panowie! Oto ON! Kot, z którym załapałam niesamowity kontakt. A raczej ten kot pozwolił na to, by nasza więź i relacja w ogóle się rozwinęła.

Czochracz – niech imię was nie zmyli. Owszem, uwielbia mizianki ale tylko na jego zasadach. Kiedy nie wpasujesz się w jego nastrój, miejsce dotyku, wykonasz gwałtowniejszy ruch – oj można dostać niezłe baty z pazura i zębów. Ale gdy potraktujesz to bure ciałko tak jak lubi i w danej chwili chce, to można się nieuleczalnie zachwycić i zakochać na zawsze.

Czochracz jest jedynym kotem wakacyjnym, który wzbudza we mnie uczucia bliskie jedynie temu co czuję w domu do mojego Errora. Porusza mnie całą swoją czochrowatością, niezależnością, wariactwem, nieprzewidywalnością, słodyczą, kondycją i gibkością. Kiedy chce to tu i teraz, kiedy nie chce to zmykaj człowieku i nie napastuj!

Ale Chochracz – po przebyciu za dnia sobie tylko znanych kuźnicznych dróg – pamięta, gdzie jestem, gdzie może podejść aby podjeść, być wyczochranym, pobyć blisko ale bez dotyku, po prostu posiedzieć wspólnie i poturlać się u stóp w słonecznej plamie. Nie wiem gdzie jest jego stała baza i meta. Podejrzewam że ma dom, ale wraca tam tylko na noc. Jest na to zbyt czysty i dokarmiony.

To dla Czochracza wybieram zimą i wiosną dobre kocie menu które mu zawiozę, dla Czochracza szoruje porcelany na kwaterze bo mokra karma tylko z eleganckiego talerzyka, a miseczka wody to kryształowa czara. On na to zasługuje. Jest królem podwórek i płotów. Uwielbiam ten dźwięk za plecami – szuranie pazurów po drewnie. A co to? A kto to? To Czochracz wspina się po płocie i zaraz będzie przy mojej nodze gotowy do głasków i czułych słów zachwytu.

Macie takie koty na swoich wyjazdach? Istoty wyjątkowe i zdawałoby się całkowicie nas rozumiejące? Uwielbiam tego burasa z jednym chorym okiem. Podejrzewam, że na nie nic nie widzi, bo jeśli poruszyć dłonią to tylko od strony zdrowego oczka. Inaczej panicz może się bardzo wystraszyć, a tym samym zaatakować dłoń. Ja już się tego nauczyłam. I respektuję te zasady.

Poniżej przegląd zdjęć (ach jak trudno było dać ich mniej!) z naszych chwil w Kuźnicy w 2018 roku.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018