Zdjęcie na niedzielę - 26 maja 2019

W ostatnią niedzielę maja skoczymy na Przylądek Rozewie, gdzie wykonano to zdjęcie latarni Rozewie I od strony pola i masztu.

Taki widok na tą latarnię jest mało popularny stąd bardzo mi się spodobał, mimo, że jej sylwetka jest częściowo przesłonięta przez drzewa. Fotografia pochodzi sprzed kilku lat, ale nic nie straciła na swojej atrakcyjności.

Fot. Apoloniusz Łysejko / 2015


Wakacje 2018 [9]

Być na Półwyspie Helskim, a nie odwiedzić Jastarni to zdecydowanie byłby błąd. Ale być w Jastarni, a nie podejść pod latarnię morską to najwyższe przewinienie.

Osobiście staram się do takich sytuacji nie dopuścić, więc ochoczo udałam się podczas urlopu pod jastarnicką blizę.

Wiadomo do samej wieży się nie podejdzie, choć ja akurat miałam to szczęście, że dwukrotnie w porze letniej zwiedzałam tą latarnię.

Okolica samej wieży jest urokliwa. Wokół lasy, blisko morze, sama latarnia na wysokiej wydmie. Z dzieciństwa pamiętam to miejsce inaczej - mniej zalesione i ukryte, latarnia zdecydowanie bardziej widoczna i odkryta. Ale to były lata 70-te XX wieku.

Dziś faktycznie można przejść obok główną ścieżką równoległą do torów i minąć się. Poniżej fotorelacja z wizyty z czerwca 2018.

Obowiązkowe selfie z latarnią :)

Fot. Latarnica / czerwiec 2018


Latarnica poleca - vol. 24 - Magiczny Sopot

Ilekroć byłam w Sopocie (a muszę się przyznać, że bywałam tam dość regularnie od lat 70-tych XX wieku), zawsze fascynowały mnie odkrywane na każdym kroku przepiękne stare budynki. Bywały one w różnym stanie - czasami tragicznym - ale nawet w tych ruinach i upadku można się było dopatrzeć ich urody.

Poza zachwytem wizualnym zawsze byłam bardzo ciekawa jaka jest historia danego budynku. Niestety zupełnie nie posiadalam wiedzy ani literatury, która mogłaby zaspokoić moją ciekawość.

Kiedy w jednej księgarni internetowej zobaczyłam książkę pani Hanny Domańskiej pt. "Magiczny Sopot" nie mogłam sobie odmówić jej kupna. Podejrzewałam, że choć trochę poznam histrię miejsc, które wpadły mi w oko podczas spacerów sopockimi uliczkami.

U spacery takie to przyjemność odkrywania. I zdecydowanie polecam wędrówki bocznymi, mniej znanymi ulicami, bo właśnie tam można znaleźć architektoniczne perełki.

Książka "Magiczny Sopot" to kilkadziesiąt rozdziałów o tytułach sugerujących o jakim domu będzie dana opowieść (np. Pensjonat MiraMare, Willa Danzigera, Czekoladowa rezydencja, Pałacyk Piotrowskich).

Autorka wykonała kawał ogromnej pracy badań w archiwach oraz w dawnej literaturze i prasie. Nawet jak nie zna się danego budynku i tak jego historię czyta się z zainteresowaniem. Treść dopełniają głównie współczesne fotografie architektury co tylko dopełnia idelanie opis słowny i dzieje domostw. A historie niektorych z nich są naprawdę niesamowite.

I dałabym pełną aprobatę tej lekturze, ale jako ogromna i nieuleczalna faromaniaczka, muszę doczepić się rozdziału o tytule "Latarnia morska". Gdyby jeszcze znalazł się w nim przypis skąd autorka czerpała taką wiedzę to sięgnęłabym do źródeł. Ale tam akurat przypisu nie ma. A nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że:

[...] Trzy lata po ukończeniu prac przy kościele, w 1904 roku tuż przy brzegu stanęła nowa wieża, która już na pewno służyła jako latarnia. Wieżę tę zbudowano łącznie z kominem dla Zakładu Balneologicznego. Na wysokości 25 metrów umieszczono na niej galerię widokową oraz pomieszczenie sygnalizacyjne.

Cytowany fragment mówi o 1904 roku [!]. W źródłach jakie są mi dostępne (bogata literatura dotycząca historii naszych latarni) czytałam, że w wieży (będącej obudową komina zakładów kąpielowych i takie było pierwotne jej przeznaczenie) w latach 50-tych XX wieku wprowadzono pierwsze światło (wtedy jeszcze słabe, bo o mocy 5 Mm). Sopocka wieża w locji pojawiła się w 1957 roku i nie jako latarnia, a na razie jedno ze świateł nawigacyjnych. Już znacznie później bo w latach 70-tych XX wieku światło zmodernizowano, a tym samym wzmocniono jego zasięg. Ale to już inna historia.

Natomiast bardzo zainteresował mnie fakt o sopockim kościele ewangelickim, którego wieża na polecenie cesarza Wilhelma II miała być widoczna z morza (dzienny znak nawigacyjny) a co ciekawsze prace remontowe w niej po II WŚ ujawniły, że na jej szczycie faktycznie urządzono pomieszczenie do sygnalizacji. I do tej historii mamy przypis ze źrodłem.

Jednym zdaniem: jeśli zachwycasz się starą sopocką architekturą to lektura "Magicznego Sopotu" jest dla ciebie. Nie tylko przedstawi w pigułce dzieje ciekawych kamienic i domów, a jeszcze przybliży ich mieszkańców. Latarnica poleca!

Dane książki: 
Tytuł:  Magiczny Sopot
Autor:  Hanna Domańska
Ilustracje: czarno-białe fotografie
POLNORD Wydawnictwo OSKAR
Rok wydania: Gdańsk 2007
Ilość stron: 192
Oprawa miękka

Poniżej kilka zdjęć z Sopotu z 2012 roku, głównie wieży z kominem zakładów kąpielowych, przystosownej po II WŚ na obiekt nawigacyjny z aparatem świetlnym.

Fot. Latarnica / 2012


Zdjęcie na niedzielę - 19 maja 2019

Dziś w Zdjęciu na niedzielę fotomigawka z majówki. Nieczęsto pojwiają się tutaj aktualne zdjęcia z Darłówka, w którym pod względem zabudowy zaszły nad samym kanałem i w porcie ogromne zmiany.

Poniżej latarnia morska, a przy niej i w tle nowa zabudowa. Z opinii czytanych na facebooku wiem, że te zmiany mają mniej zwolenników.

Fot. Martyna Twardowska / maj 2019.


Ciekawostki aukcyjne [32]

Dopiero co czekaliśmy na majówkę, czyli najdłuższy z tzw. długich weekendów, a już minęliśmy połowę maja.

Najwyższa pora zajrzeć na aukcje internetowe i poszperać w przedmiotach z latarniami morskimi. Dziś skupię się głównie na starych zdjęciach i kartkach pocztowych.

Fot. aukcyjne


Czasowa wystawa na Rozewiu

W sali wystaw "Stodoła" przy latarni Rozewie I od 1 do 31 maja br. można oglądać wystawę obrazów artysty malarza Ignacego Klukowskiego (1908-1978).

Wystawa nosi tytuł "Marynistyka Wybrzeża Gdańskiego w pejzażu i portrecie" i prezentuje 20 obrazów ukazujących sytuacje i krajobrazy marynistyczne. Na wernisażu, który miał miejsce 1 maja pojawiła się również reprezentacja rodziny Klukowskich, w tym syn malarza.

Dla mnie najciekwszym obrazem (z racji zainteresowań ściśle latarnianych) jest portret latarnika Władysława Wzorka, kierownika latarni przez ponad 30 lat i brata Leona Wzorka.

Poniżej wspomniany portret latarnika w sali wystawowej.

Poniżej migawki z wernisażu

Pogoda 1 maja była na Rozewiu zmienna - rano słońce, wczesnym popołudniem zachmurzenie

Fot. ze strony tpnmm.pl - Szczepan Górzyński.

Fot. główna wpisu A. Łysejko


Podkasty dla Wikipedii - Latarnie Morskie

Minęło 10 miesięcy jak zakończyła się wielka przygoda czyli latarniana wyprawa szlakiem naszego wybrzeża - objęta patronatem Latarnicy.

Latem ubiegłego roku powstały fantastyczne nagrania (rozmowy) z latarnikami i członkami stowarzyszeń latarnianych oraz fotografie na potrzeby haseł latarnianych w Wikipedii.

W trakcie majówki AD 2019 do sieci trafiło nagranie - rozmowa z p. Apoloniuszem Łysejko o tym co nowego w "branży" latarnianej w tym roku i najbliższym czasie. Rozmowę można wysłuchać tutaj: https://player.whooshkaa.com/episode?id=367424&fbclid=IwAR0MNDqqfV2kg8cr1NQPXqyAnYtR9BWKziQzlfa_0ejvsc3e3ghb5l3IgXU

Skrótowo i w ramach zachęty podpowiem szybko, że dowiecie się o nowej latarnianej publikacji pana Łysejko, nowym muzeum latarnictwa w Czołpinie, zmianach w zakresie ruchu turystyczngeo na latarni Rozewie II oraz o planach dla riun latarni na Górze Szwedów pod Helem.

Serdecznie zapraszam do wysłuchania!

ANEKS "powyprawowy"

W kwietniu br przybyły do nas listem poleconym zaskakujące podziękowania, tym razem wyróżniające stronę wizulaną latarnianej pasji i doceniające drugą połowę mojego latarnianego teamu. Dziękujemy Wikimedia Polska za ciepłe słowa i dostrzeżenie tego skromnego wkładu we wzbogaceniu galerii zdjęć i filmów dostępnych w hasłach latarnianych na Wikipedii. 
Latarnie morskie polskiego wybrzeża to od wielu, wielu lat moja ogromna pozazawodowa pasja (którą skutecznie zaraziłam moją drugą połówkę), i zajmujemy się nią w miarę możliwości i czasu. Tym bardziej cieszą każde słowa sympatii i uznania.


Zdjęcie na niedzielę - 12 maja 2019

Na portalach społecznościowych w maju coraz więcej już zdjęć znad morza w wakacyjnych i letnich klimatach. W zasadzie co roku sezon turystyczny rusza właśnie z początkiem tzw. majówki.

Od ubiegłego roku Hel wzbogacił się o nową noclegową atrakcję. Jest nią zabytkowy dom przy latarni morskiej po generalnym remoncie. Miałam okazję zwiedzać wnętrze pod sam koniec prac remontowych i jest to naprawdę atrakcyjna miejscówka sięgająca detalami czasów dawnych i historii tego miejsca.

Poniżej helska latarnia i dawny dom latarników.

Fot. Ryszard Kretkiewicz / Hel 2019


Wakacje 2018 [8]

Dni w kalendarzu codziennie odliczają czas do kolejnego urlopu, a ja mam jeszcze do czego sięgać jeśli chodzi o zdjęcia z Półwyspu Helskiego z lata 2018 roku.

Dziś zostajemy w Kuźnicy. Przespacerujemy się do portu, ale i na główną plażę nad otwartym morzem. W porcie wciąż można znaleźć jeszcze tereny postindustrialne. Tam powstały zdjęcia tych starych ścian czy ceglane okienko z widokiem na port.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018


O kocie, który ma swoją latarnię

Trudno było mi się zdecydować, czy to będzie opowieść o kocie, który ma swoją latarnię czy o latarni, która ma swojego kota. Ale pójdę n ustępstwo w stronę kota i jemu daruję latarnię. W końcu jest istotą żywą. Niechaj ma!

Od wielu już lat pamiętam, że na terenie latarni Nowy Port kręcił się bury kot. Czasami - przy większym natężeniu ruchu - tylko pomykał i znikał, a kiedy dzień był spokojny, z ładną aurą lubił posiedzieć pod wieżą czy wyciągnąć się w trawie w słonecznej plamie.

Kiedy w tym roku na facebookowej stronie latarni Nowy Port zobaczyłam na zdjęciu koteczkę siedzącą w wejściu do latarni wiedziałam, że to idealny temat dla mnie.

No bo jakże może być doskonalszy duet: kot i latarnia! Czy trzeba więcej? Owszem. Do tego dodałabym jeszcze dobrą książę i mam raj na ziemi.

Tak się kiedyś zastanawiałam, czy któraś z naszych latarni morskich ma swojego stałego kota. O żadnym takim nie wiem i żadnego nie sfotografowałam jak dotąd, ale czekam w razie czego na informacje w komentarzach.

Latarnia Nowy Port ma swoją koteczkę Franię. Frania jest kotem wolno żyjącym. Na terenie portu jest dokarmiana i rozpieszczana przez miejscowych wędkarzy. Ona doskonale wie, że warto podbiec do nabrzeża, bo czeka ją tam atrakcyjny przysmak.

Gdzie przebywa kotka Frania zimową porą tego nie wiadomo, ale od lat pojawia się w sezonie latarnianym (czyt. turystycznym) i chętnie siedzi na tej posesji towarzysząc w pracy latarnikowi.

Jak sam mi powiedział - młodszy latarnik Pajkert - Frania lubi siedzieć w drzwiach latarni i być głaskana. Przez latarnika oczywiście, bo na innych osobach tego nie sprawdzono. Kiedy latarnik przychodzi do pracy Frania potrafi stawić się na sam początek zmiany.

Poniżej koteczka w trakcie odwiedzin latarni. Na jednym zdjęciu z kolegą, z którym doskonale sobie radzi. Bo to obrotna i potrafiąca sprostać wielu sytuacjom kotka.

Fot. latarnia morska Gdańsk Nowy Port


Zdjęcie na niedzielę - 5 maja 2019

W pierwszą niedzielę maja iście letni i sielski obrazek. Latarnia morska Rozewie II i jej najbliższe otoczenie. Wieża latarni przylega bezpośrednio do domu latarników. Obiekt od 2015 roku jest po kompleksowej renowacji przeprowadzonej z inicjatywy TPNMM z Gdańska.

Rozewie II

Fot. Tomasz Lerczak / lipiec 2018


Kocia strona wakacji 2018 [5]

Piąty odcinek cyklu, a kotów spotkanych w ostatnie wakacje wciąż sporo do przedstawienia. Dziś nadal zostajemy w Kuźnicy. Chciałabym Wam pokazać Sąsiadkę, Chudzinkę i Errorina. Każdy napotkany w zupełnie innym miejscu tej rybackiej wsi. Choć administracyjnie Kuźnica bywa traktowana jako dzielnica/przedmieścia Jastarni.

Sąsiadka - niezależna szylkretka. Spotkałam ją drugi rok z rzędu i stołuje się i prawdopodobnie mieszka po sąsiedzku po skosie od mojej kwatery. Na spacery wybierała się wcześnie rano lub wieczorami. Bywało że wpadała do "naszego" ogrodu skuszona stołowaniem się mojego ukochanego Czochracza, któremu poświęcę cały odcinek.

Nie przepada za zdjęciami, nie ma mowy o podejściu bliżej niż na kilka metrów, a tym samym dotknięciu jej. Ale jedzonkiem się skusi, tylko odczeka aż człowiek odsunie się na odpowiednią odległość i nie będzie jej wnikliwie obserwował.

Chudzinka to kotek, który objawił mi się miaukoleniem tylko jeden raz. Spotkałam go przy posesji i przystanku pks głównej ruchliwej ulicy idącej przez cały Półwysep Helski. Wyskoczył na chodnik i do much stóp i dał się wygłaskać oraz chętnie zjadł poczęstunek, ktory miałam przy sobie. W Kuźnicy nie ruszam się nigdzie bez kociej mokrej i suchej karmy.

Było widać, że kotek jest młody i ma mnóstwo energii. Ufny, rozrywkowy i rudny do sfotografowania. Nie wiem jednak czy sobie poradził puszczany samopas. Akurat wtedy na ulicy i posesjach obok nie było nikogo, aby podpytać skąd ten młody szalony kot przybył.

Errorino to inny kaliber kota. Duży, zadbany, wypasiony, z charakterem, taki co to wie jaką ma wartość i jakie wrażenie robi swym pojawieniem się. Człowiek od razu czuje respekt i chce mu usługiwać. On bywa odważny, śmiały. Chętnie zajrzy do torby, przybije baranka, pokręci ósemki między nogami doprowadzając nas nieomal do upadku. Król swego rewiru.

Na mojej drodze pojawił się nagle. Wyszedł z traw wydm od strony zatoki i zmierzał prosto na mnie. Spotkaliśmy się oko w oko pod najdroższym lokalem gastronomicznym. Jeśli się tam stołuje to wie co dobre. I na takiego cwaniaka wygląda.

Spotkanie było również jednorazowe. Potem wielokrotnie chodziłam tam i wypatrywałam kocura ale już więcej nie miałam tej przyjemości dostąpienia zaszczytu audiencji. A szkoda. Bo był wspaniały i chętny do wygłaskiwania. Mruczał i terkotał jak nakręcony. No i przypominał mi mojego kota, więc dostał takie pokrewne królewskie imię.

Fot. Latarnica / Kuźnica, czerwiec 2018

ANEKS AD 2019

Przygotowując ten wpis nie spodziewałam się, że będę miała taką niespodziankę i dorzucę tutaj aktualne fotografie Errorina z Wielkiej Soboty br. Jak widać kocur nie stracił po zimie masy i ma się dobrze. Na dodatek również został sfotografowany w tym miejscu, w którym rok temu mi się objawił w Kuźnicy.

Fot. Stanisław Szewczak / kwiecień 2019


Wakacje 2018 [7] - spacerkiem przez port

Tytułowym portem dzisiejszego wpisu jest Władysławowo. Jakoś w ostatnie lata podczas wakacji na Półwyspie Helskim nie udawało mi się dotrzeć do samego portu, bo bardzo gnało mnie w kierunku Rozewia. Ale rok temu uznałam, że trzeba to nadrobić i zobaczyć co się tam zmieniło.

Lubię ten władysławowski port. Ma śliczną zieloną latarenkę - główkę wejściową. A ja pamiętam jeszcze jej poprzedniczkę, która jednego roku po prostu zniknęła, a wcześniej można było uwiecznić na jednej fotografii dwie latarenki. Jak mi się uda znaleźć w moim archiwum takie zdjęcie to je wam tutaj pokażę.

W dniu, gdy odwiedziłam port była idealan aura do zdjęć. Pięne słońce, ostre kolory, świetna przejrzystość powietrza. No i jeszcze czerwiec przed sezonem, więc tłumy turystów nie wchodziły mi w kadry.

Zapraszam do pooglądania zdjęć poniżej. Zielona latarenka jest trochę wyblakła i połatana kolorowymi łatami odcieni, ale nadal ma dla mnie swój niepowtarzalny urok.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018


Ciekawostki aukcyjne [31]

Warto poświątecznie zajrzeć na internetowe aukcje. Mamy tam w stałych ofertach mnóstwo przedmiotów związanych z latarniami morskimi lub ich wizerunkami. W końcu trend marynistyczny zawsze jest modny i stałe grono wielbicieli.

W ostatnim czasie pojawiło się parę przedmiotów, które uznałam za ciekawe i warte pokazania tutaj. Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisów aukcyjnych, stąd czasami znaki wodne sprzedawców.


Zdjęcie na niedzielę - 21 kwietnia 2019

Druga połowa kwietnia. Coraz cieplej i coraz bliżej do miesięcy wakacyjnych. A dla mnie słowo "wakacje" niemal z automatu oznacza latarnie i jednak Półwysep Helski.

Mimo, że uwielbiam również przebywać na naszym wybrzeżu zachodnim to jednak urlop kojarzy się z wschodem kraju i latarniami tego odcinka wybrzeża Bałtyku. A skoro wakacje to często zdarza mi się odwiedzić naszą naczelną "latarnię na końcu świata" czyli Stilo.

Poniżej fotka pstryknięta pod koniec czerwcowego pobytu nad morzem w 2017 roku. Dzień był gorący i cały spędzony poza Kuźnicą. Mam same miłe wspomnienia.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Zdjęcie na niedzielę - 14 kwietnia 2019

W dzisiejszym niedzielnym wpisie fotograficznym moja własna kompozycja mająca zwizualizować oczekiwanie na ruszenie kolejnego latarnianego sezonu letniego AD 2019.

Fot. Latarnica / marzec 2019


Kocia strona wakacji 2018 [4]

W czwartym odcinku kociego lata zaprezentuję Wam w sumie trzy kuźniczne koty. Ten wpis zdominuje fantastyczny rudzielec - nie wiem dlaczego, ale najczęściej wręcz automatycznie nazywam takie koty Rudzikami - a poza nim zobaczycie kota Pomykacza (Pędziwiatra) z mariny oraz wczasowiczkę Bułeczkę.

Zacznijmy od Pomykacza (Pędziwiatra), bo to cud że udało mi się go uchwycić na zdjęciu. O tym kocie wiedziałam, że gdzieś tam po prostu jest. Czasami mignęła mi jego sylwetka, czasami zza traw wykuknęły ciekawskie oczy, ale generalnie jest bardzo bojaźliwy i jak widzi człowieka to ucieka. I właśnie takiego pomykającego - od mariny ku restauracji obok - uchwyciłam Pomykacza. (fot. 1). Lubi kursować na tym odcinku i mam nadzieję, że jest bystry i w porę ucieknie jadącym tam samochodom. Jakby nie było jest dowód, że istnieje.

Rudzik mieszka kilka domów od naszej kwatery w kierunku portu. Nie wiem czy kiedykolwiek wchodzi w progi domu, bo zawsze widzę go na podwórku, przy szopce z narzędziami lub krążącego po uliczce wiodącej nad zatokę. On również jest nieufny. O ile zdjęcia powoli sobie zrobić z dość bliska, to o dotknięciu futerka nie ma mowy. Nawet mając w dłoni kocie jedzonko. Nieprzekupny tubylec (fot. 2-10).

Pani Bułeczka/ Buła to wczasowiczka. Pierwszy raz widziałam ją dwa lata temu. Latem 2018 była w tym samym domu - choć przyjechała później niż my. Mieszka prawie vis-a-vis Rudzika i jest puszczana luzem. Choć specjalnie nie oddala się od domu, nie przeszkadza to jej jednak wychodzić na małą wąską ulicę i czaić się na ptaszki. A bywa, że Buła leży w niskich krzewach na posesjach obok i naprawdę głęboko śpi. Po prostu wyluzowana kuracjuszka na wczasach nad morzem (fot. 11-12).

Fot. Latarnica / Kuźnica, czerwiec 2018


Wakacje 2018 [6] - spacerkiem przez Hel

Być na Półwyspie Helskim, a nie odwiedzić Helu? Nie do pomyślenia. Nie potrafię sobie odmówić spaceru ulicą Wiejską i wizyty w pubie "Cpt. Morgan", gdzie jest wyśmienite jedzenie i wspaniała kawa. Jego wnętrze jest wyjątkowe, przywołuje dawne dzieje tego miejsca, od oglądania zgromadzonych eksponatów i studiowania map, sztychów i obrazów można się zmęczyć.

Poniżej kilka ujęć z jego wnętrza. W czerwcu zdarzają się jeszcze chwile, że można pstryknąć pustą salę.

Poniżej migawki ze spaceru ulicą Wiejską i trochę detali architektury. Poza tym jeszcze kilka ujść zabytkowego domu latarników i ogrodu przy nim oraz latarenki wypatrzone w oknach czy punktach gastronomii.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018 Hel


Pierwsza murowana latarnia - Hel

W minionym tygodniu pokazałam Wam na fotografiach helską latarnię - stan na czerwiec 2018 roku. Ale dziś patrząc na czerwoną wielokątną wieżę mało kto pamięta o latarniach historycznych Helu.

A przecież Półwysep Hel od dawien dawna wymagał jakiegoś zabezpieczenia żeglugi na tym odcinku akwenu morza w postaci obecnych tam ognisk i bliz.

O pierwszej historycznej blizie w postaci żurawia z kotłem pisałam tutaj: https://latarnica.pl/2019/03/15/najstarsza-helska-bliza/

Ale w XVIII wieku, kiedy powstały plany pierwszej murowanej latarni wciąż w nawigacji wokół kosy lądu Helu pomagała stojąca na cyplu kolejna bliza - żuraw. Tylko, że ta była już dalej od linii brzegowej (na wzniesieniu wydmy) i zbudowano przy niej skromny dom latarnika. Miało to miejsce około 1790 roku i obiekt jak i dom latarnika zaznaczono m.in. na mapie (jako Blisenberg) z 1826 roku. Ta bliza prawdopodobnie służyła statkom do 1827 roku czyli uruchomienia latarni murowanej.

Na początku XIX wieku zasoby finansowe Gdańska związane z wpływami z Helu (gdzie pobierano opłaty od statków zawijających do portu) były tak dobre, że postanowiono wybudować latarnię murowaną. Pierwsze plany powstały ok. 1806 roku, a ich autor pozostaje nieznany.

Plany konstrukcyjne prezentuję poniżej na archiwalnych przekrojach. Wiadomo, że prace budowlane w 1806 roku rozpoczęto, ale ile ich wykonano - nie przetrwały takie informacje. Jest to związane z okresem wojen napoleońskich. To one wstrzymały prace na wiele lat, bo brakowało mężczyzn do fachowych prac umożliwiających zbudowanie latarni morskiej.

Dopiero po 1826 roku wrócono do prac nad budową obiektu murowanego. Jednak już wtedy zmodyfikowano pierwotne plany i wprowadzono trochę zmian. Ciekawostką jest to, że brytyjska mapa z 1809 roku pokazuje iż w tym czasie wciąż działała stara bliza (żuraw), bowiem tylko ten obiekt zaznaczyli Anglicy w Helu.

Nowa latarnia zbudowana w latach 1826-27 miała już inny fundament i wygląd wieży (np. zwiększono ilość okien, dodano jedną kondygnację). Ale największa różnica wystąpiła w laternie, gdzie zainstalowana inne urządzenia świetlne (lampy, w których spalano olej rzepakowy). Helskie światło miało zasięg 17 Mm. Pierwsze "odpalenie" optyki przypadło na 1 sierpnia 1827 roku.

XIX wiek nie był jednak dobrym czasem w dziejach Helu. Całkowicie upadł i zniknął tzw. Stary Hel - osada której dziś na próżno szukać. Pożary i napaści przyniosły wyludnienie, a co za tym idzie Hel utracił prawa miejskie w 1872 roku.

Rok 1896 przyniósł nadzieje na dobre zmiany, bowiem Hel zyskał status "Kąpieliska bałtyckiego". W tym czasie remont przeprowadzono też na latarni. Została otynkowana na biało, zainstalowano przy niej armatę, z której oddawano ostrzegawcze strzały przy mglistej pogodzie.

Na wieży pojawił się maszt, na który wciągano syganły flagowe. Był on zainstalowany prawdopodobnie ok. 1905 roku. Maszt widać na ostatnim prezentowanym poniżej planie.

Przewodniki turystyczne z pocz. XX wieku wymieniają helską latarnię jako jedną z atrakcji. Można było ją zwiedzać za opłatą 30 fenigów. Jak pokazują liczne archiwalne fotografie - chętnych nie brakowało. Przewodnik Mieczysława Orłowicza z 1924 roku podaje już opłatę w polskiej walucie - latarnię można było zwiedzać przez cały dzień za opłatą jednego złotego.

Widoczny na starych kartkach pocztowych dom latarników przy latarni istnieje do dziś i pokazywałam go w zestawie zdjęć z 2018 roku. Archiwalna fotografia ukazuje go z lat 30-tych XX wieku, bowiem w 1929 roku rozpoczęto malowanie elewacji latarni w poziome pasy.

Nowe wyposażenie optyki laterny pojawiło się dopiero po 1926 roku. Był to sprzęt firmy Julius Pintsch z Berlina - urządzenie optyczne IV grupy z 4 soczewkami i lampą naftową. A wszystko na stole o wysokości 1 metra. (fot. archiwalna z latarnikiem poniżej). Na zdjęciu za postacią fragment osiemnastokątnej laterny.

W 1938 roku na wieży zamiast lampy naftowej pojawiło się oświetlenie elektryczne. Niestety wybuch II WŚ przyniósł kres dla tego obiektu. 19 września 1939 roku na rozkaz dowodcy Rejonu Umocnionego Hel latarnię wysadzono. Była doskonałym celem dla dla artylerzystów niemieckich.

Potrzeba obecności latarni morskiej w tym miejscu była tak znacząca, że plany nowego obiektu powstały już w 1941 roku a w 1942 po 7 miesiącach prac nowa latarnia była gotowa. Ale to już inny etap historii tego miejsca i inna latarnia.

Fot. i materiały archiwalne ze zbiorów Muzeum Helu [1-10]. Bardzo dziękuję za ich udostępnienie dla Latarnicy!

Ruiny wysadzonej w 1939 roku latarni - fot. ze zbiorów Irene Elsner
  • Wpis powstał na podstawie informacji opisanych w książkach: "Historia latarni morskiej Hel" Apoloniusza Łysejko, "Latarnie morskie polskiego wybrzeża" Mariana Czernera i "najstarsze latarnie morskie Zatoki Gdańskiej" Antoniego Komorowskiego.

Zdjęcie na niedzielę - 7 kwietnia 2019

W pierwszą niedzielę kwietnia taki tajemniczy dla wielu nadmorski obiekt - przypominający tylko wieżę latarni morskiej. Znajduje się on przy plaży w Dębkach. To wieża widokowa tzw. Rybaczówka. Więcej zdjęć Autorki tej fotografii na facebooku:

https://www.facebook.com/Znad-Morza-Bałtyckiego-Kasia-Foigt-2304003019815599/

Fot. Kasia Foigt / marzec 2019