Zdjęcie na niedzielę - 28 czerwca 2020

To ostatnie takie widoki plaży kuźnicznej. Dlaczego? Od tego roku inaczej ją zapamiętam, bo przeciwdziałając ubywaniu plaż teraz już w Kuźnicy, podobnie jak kiedyś w Chałupach, mamy paliki wbite w morze.

Dlatego ta fotografia ma znaczenie. Już tak nie będzie. A to dla mnie kwintesencja tego miejsca i esencja wspomnień. Ciekawe jak odbiorę nowy "wizerunek" plaży w wejściu nr 33.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Zdjęcie na niedzielę - 21 czerwca 2020

Co może lepiej oddać wakacyjny klimat niż zdjęcie z upalnego przedpołudnia podczas wakacji na Półwyspie Helskim w 2019 roku?

Ta fotografia została zrobiona w Kuźnicy na wysokości jej części zwanej Syberią. Oj był wtedy skwar i na takie same klimaty podczas urlopu liczę i w tym roku.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Przerwa wakacyjna

Moi drodzy miłośnicy latarni, jak co roku II połowa czerwca to dla mnie czas wypoczynku ale i zbierania nowych informacji i robienia zdjęć, którymi będę was obdarowywać przez kolejny rok.

Na razie Latarnica się odmeldowuje i oddycha morskim powietrzem. Po powrocie wrócę do regularnych wpisów. Mam nadzieję, że to będzie dobry urlop z licznymi ekscytującymi latarnianymi spotkaniami.

Fot. Latarnica / Kuźnica 2019


Zdjęcie na niedzielę - 14 czerwca 2020

W ostatnią przedwakacyjną niedzielę niechaj w cyklu fotograficznym porządzi kuźniczy kot Pomykacz z mariny. Nie będę ukrywać, przez cały rok bardzo tęskniłam do "moich" nadmorskich kotów.

W marcu musiałam rozstać się z moim domowym przyjacielem 12-letnim kotem Errorem. Tym bardziej spragniona jestem kociego futerka i mruczenia.

Na zdjęciu Pomykacz, jeden z tych niedotykalskich łobuzów z mariny. Obok Chłopaka zza winkla i Nieśmiałka regularnie przychodzi do mojej stołówki nad wodami zatoki. Kocham go za jego niezależność i kocią piękność.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Wakacje 2019 [13] - ptaszarnia

Dziś trzeci i ostatni przyczynek, który bardzo mnie kusił, aby odwiedzić po raz kolejny Muzeum Helu. Po makiecie latarni z Góry Szwedów, po makiecie Kurhausu z lat świetności kąpieliska i uzdrowiska Hel, muzealna ptaszarnia skusiła mnie, abym z bliska poprzyglądała się przepięknym pawiom i innym latającym stworzeniom.

Fot. Latarnica/ czerwiec 2019.


Wakacje 2019 [12] - mini Kurhaus

Podczas letnich wakacji w 2019 roku miałam trzy główne powody, dla których po raz kolejny odwiedziłam Muzeum Helu. Były to: po pierwsze przeróżne gatunki ptactwa spacerujące po terenie muzeum, w tym przecudne pawie; po drugie wstawienie do sali o historii latarnictwa modelu latarni z Góry Szwedów; po trzecie (i dziś będzie o tym właśnie) obejrzenie na własne oczy makiety słynnego helskiego Kurhausu (domu zdrojowego).

Nie będę udawać. Mam wyjątkową słabość do tej budowli. I jak zwykle moje słabości kręcą się wokół spraw, które juz nigdy nie nadrobię bo nigdy nie wejdę do Kurhausu ani go nie zobaczę. Obiekt nie istnieje i jak dotąd nie wypłynęły na żadnych archiwalnych zdjęciach jego wnętrza. Natomiast jego architektura pojawiała się na początku XX wielu na wielu (i później) kartkach pocztowych z kąpieliska Hel, które stawało się coraz bardziej modne i ekskluzywne. Początkowo nosił nazwę Kurhaus, później już spolszczone Dom zdrojowy i Hotel "Polonja".

Jak w realu wyglądał Kurhaus? Pocztówki z okresu jego działania pokazują że tak: (fot. aukcyjne, proszę zwrócić uwagę jak na jego tle pięknie widać przedwojenną białą wieżę latarni morskiej).

Tyle oryginał, możemy go odnaleźć w opracowaniach o historii Helu czy w sali muzealnej, gdzie reprodukcje pokazują jak wyglądał. Ale w centrum jednej z sal ekspozycyjnych mamy model tego budynku. I dla mnie było sporym przeżyciem obejrzenie go. Taki minimalny skok w czasie i możliwość wyobrażenia sobie jak to było stać na maleńkiej plaży tuż pod budynkiem z charakterystycznymi wieżyczkami.

Poniżej fotografie z Muzeum Helu.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019

Poniżej kilka faktów z historii tego obiektu:
– pod koniec XIX wieku kąpielisko i letnisko hel staje się coraz popularniejszym miejscem dla wycieczek morskich turystów głównie z Gdańska i Sopotu
– obecność licznych turystów na tym niewielkim cyplu wymusiła już pod koniec XIX wieku ustawienie drogowskazów do plaży, latarni morskiej czy ruin Starego Helu oraz wyznaczenie ścieżek po wydmach
– na przełomie wieków były już w Helu pensjonat "Hotel Brzegowy", pensjonat administratora kąpieliska Hel "Waldhaus", później pensjonat "Helena" i prywatne domy letniskowe niedaleko cypla,
– letnicy lubili zachodzić do gospody "Lwia jama" na ulicy Wiejskiej, która funkcjonowała już od poł. XIX wieku, w swojej historii gospoda miała kilku właścicieli
– popularność kąpieliska i letniska Hel spowodowała, że podjęto decyzję budowy nowoczesnego Kurhausu; wznoszenie go rozpoczęto w 1898 roku
– projekt architektoniczny Kurhausu opracował niemiecki architekt Johann Friedrich Henkenhaf
– cały okres prac budowlanych zamknął się w rekordowo krótkim czasie 8 miesięcy
– uroczyste otwarcie nastąpiło 21 maja 1899 roku
– Kurhaus oferował 25 pokoi gościnnych - często z balkonami i w większości z widokiem na morze
– do budynku przylegała oszklona weranda i hale z ogrodami - co miało chronić przed silnymi wiatrami
– Kurhaus miał kilku dzierżawców, mimo wygód i bogatej oferty nie był opłacalny
– po I Wojnie Światowej obiekt przemianowano na Hotel Polonia
– w latach 1921-23 trzykrotnie przebywał w nim na wypoczynku Stefan Żeromski z córką Moniką
– w 1939 roku kompleks budynków Domu Zdrojowego był podmywany przez wody zatoki i zaczął się osuwać
– budynek przetrwał walki we wrześniu 1939 roku i rozebrano go dopiero w 1944 roku

Historia Kurhausu na podstawie "Tryptyku Helskiego" tom 1 i 2 Mirosława Kuklika


Latarnica poleca - vol. 29 - zeszyt helski nr 25

W zasadzie o książce Marcina Wawrzynkowskiego wydanej w serii helskich zeszytów mogłabym napisać jedno zdanie i brzmiałoby ono: "Brać w ciemno!"

Ale to czasami zbyt mało, nawet żeby przekonać miłośnika latarni morskich. Odbiorcą tej książki powinien być ktoś, kto sercem jest przy naszych rodzimych blizach, a na dodatek serce skradł mu rejon Półwyspu Helskiego. To tyle jeśli chodzi o Czytelnika idealnego. Ale na pewno "Latarnie morskie Półwyspu Helskiego" zadowolą kogoś i z mniejszą, i większą wiedzą tematu.

Autor pokusił się wziąć na warsztat tylko część naszego latarnianego wybrzeża. Dla mnie osobiście tego najlepszego. W publikacji poza początkowym ogólnym wprowadzeniem na temat historii latarń morskich i oznakowania nawigacyjnego przechodzimy do kolejnych rozdziałów, które są już omówieniem poszczególnych latarni.

25 zeszyt helski omawia latarnie: Rozewie I i II, Jastarnia, Jastarnia Bór (nieistniejąca), Góra Szwedów (wyłączona) i Hel. Na sam koniec jest słów kilka o tym czym zajmie się Autor - o modelarstwie czyli latarniach morskich w miniaturze.

Nie będę ukrywać, że trochę pomagałam przy narodzinach tej książki. Kiedy napisał do mnie Marcin - pomysł bardzo mi się spodobał bo jeszcze nikt nie potraktował wybiórczo tego odcinka wybrzeża pod kotem latarni w jednej publikacji drukowanej. udostępniłam część zdjęć i podsunęłam źrodła do pozyskania innych oraz doradziłam w kwestii materiałów, które warto przejrzeć, poczytać, czy uwzględnić. Ogrom pracy wykonał sam Autor, a efekt jest idealny.

Atutem tego wydawnictwa są świetne załączona ilustracje - i te historyczne i te współczesne. Mamy też ciekawe cytaty z literatury tematu. Omawiane historie poszczególnych latarń są ujęte rzeczowo i z pasją. Dłuższe wprowadzenie ogólnohistoryczne (do strony 48) fajnie nakreśla rolę i dzieje tych obiektów nawigacyjnych na świecie i w Polsce.

Jak na tak niewielką książkę ilość podanych informacji jest konkretna i nie traktuje tylko tematu po łepkach - jak czasami bywa w oprazownaich typu "polskie latarnie morskie" gdzie mamy kilka suchych faktów, parametry i stale powtarzane te same suche fakty. Przy lekturze czuje się, że to coś więcej, że Autorowi bardzo zależy na Czytelniku i tym co chce mu opowiedzieć. W moim prywatnym rankingu jedna z lepszych pozycji w tym temacie na polskim rynku wydawniczym.

Reasumując - Latarnica poleca! Dla początkujących miłośników tematu jak i tych szukających poszerzonych treści. Dla zakochanych w Półwyspie Helskim obowiązkowo!

Dane książki: 
Tytuł:  Latarnie morskie Półwyspu Helskiego
Autor:  Marcin Wawrzynkowski
Seria: zeszyt helski nr 25
Wyd. Muzeum Helu Stowarzyszenia "Przyjaciele Helu"
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 110
Oprawa: miękka, klejona

Poniżej okładka i wybrane rozkładówki.

Autor tej książki jest wielokrotnie nagradzanym modelarzem i dzięki niemu placówka Muzeum Helu wzbogaciła się latem 2019 roku o przepiękny model do latarnianej sali. Jest to w skali latarnia na Górze Szwedów pod Helem. Poniżej tuż przed instalacją w sali muzealnej, jeszcze na terenie MOW w Helu i sam Autor ze swoją pracą. Wykonanie i detale na najwyższym poziomie. Polecam obejrzeć tą ekspozycję jak i całe Muzeum Helu. Więcej o tej chwili przekazania modelu w archiwalnym wpisu blogowym:

https://latarnica.pl/2019/08/23/latarnia-morska-na-gorze-szwedow-modele-muzealne/

Zdjęcie na niedzielę - 7 czerwca 2020

Dziś mogę już pomału odetchnąć w tym odliczaniu. Bo następną niedzielę spędzę już nad morzem, w umiłowanej części wybrzeża. A finiszując z odliczaniem tygodni już teraz chcę popatrzeć na Rozewie II sfotografowane w ciepły czerwcowy dzień 2019 roku.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019.


Wakacje 2019 [11] - na przylądku

W poprzednim odcinku wakacyjnych wspomnień (a kolejny nadbałtycki urlop już tuż tuż...) dotarłam w relacji do Rozewia I i II. Przybyłam na przylądek pieszo od strony Jastrzębiej Góry.

Jak zawsze w tym miejscu nie mogłam pohamować się przed robieniem zdjęć. Niby to wszystko mam juz od lat obfotografowane, a jednak ciagle coś kusi i inspiruje. Może to szum morza i wiatr od morza? Może legendy ukryte w każdym rozewskim kamieniu i konarze starego drzewostanu? A może szept do ucha morsie opowieści legendarny latarni Leon Wzorek, dla którego to miejsce było umiłowanym?

Muszę więc zasypać was dziś zdjęciami z Rozewia. Bo to miejsce nigdy mi się nie nudzi. Co roku jest dreszczyk emocji gdy zbliżam się do ulicy Leona Wzorka, a w oddali już widzę taka charakterystyczną sylwetkę blizy. Tylko czasy inne i inne technologie. Nie ma już otwartych przestrzeni przylądka z łąkami. Ale jest muzeum i miejsce pamięci. I warto przekazywać i utrwalać dalej historię tego miejsca i związanych z nim ludzi - latarników.

Fot. Latarnia / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [5]

Ten konkretny kot z Kuźnicy jest dla mnie tak ważny i bliski, że zdecydowanie nie starczy dla niego jednego wpisu. To urodzony model i towarzysz dla człowieka i innych kotów.

Pojawiał się już w relacjach z nadmorskich wakacji i kiedy spotkałam go ponownie przy porcie w czerwcu 2019 roku byłam zachwycona.

I tutaj mam do napisania coś, co zaprzeczy moim poprzednim wpisom o nim. Ale zaraz, zaraz... Nie wiecie jeszcze o kim mowa. Ten tekst, a przede wszystkim zdjęcia, są na temat Stefana. Choć odtąd Stefan będzie dwojga imion - Stefan Tadeusz. Już wszystko wyjaśniam.

Kiedy spotkałam w Kuźnicy Stefcia po raz pierwszy to byłam przekonana, że to kolejny tzw. koci wczasowicz. Czyli kot przywożony z miasta na wakacje nad morzem. Od razu uznałam że to kot domowy, bo jego wygląd i futerko świadczyło o tym iż jest zadbany i dobrze odkarmiony.

Podziwiałam to jak pięknie odnajduje się w terenie i że po harcach na plaży i w porcie gdzieś tam wraca na swoją kwaterę. Wysnułam wniosek, że musi do Kuźnicy przyjeżdżać od lat skoro tak wszystko dobrze zna. I tak żyłabym sobie w tej błogiej nieświadomości, czekając i licząc na to że pojawi się i na wakacjach w roku 2020. I pięknie mi jak zwykle popozuje. Ale historia potoczyła się inaczej i niespodziewanie.

Moja znajoma kociara i psiara pojechała zimą na ferie do Kuźnicy ze swoimi psami. Wynajęła lokum od strony portu. Podziwiałam fotografie jej psów na wietrznej zimowej plaży, ale jednego razu podesłała mi zdjęcie kota, który przychodzi pod jej okna i jest kotem właścicielki obiektu.

Spojrzałam na dość niewyraźne i ciemne zdjęcie i w głowie zapaliło mi się światełko. Ten kot przypominał mi "mojego" Stefana, tyle że był bardziej puchaty. Jak to koty zimą. Więc od słowa do słowa zaczęłam dopytywać i prosić o więcej zdjęć kotka aby być pewną. I tak od słowa do słowa okazało się że Stefan to mieszkaniec Kuźnicy i codziennie sobie po okolicy spaceruje. A na dodatek żaden ż niego Stefan bo to przecież Tadeusz :)

Tak więc kot z portu stał się kotem dwojga imion a ja zadałam się z opiekunką kota przez facebooka i jak dobrze pójdzie to jeszcze w tym miesiącu odwiedzę go i może dane mi będzie wypić kawę w towarzystwie Tadeusza. A nawet jak nie, to dowiem się o nim więcej od jego pani. Wiem, że w domu jest i drugi kot. I pięknie się dogadują.

A póki co poniżej pierwsza foto odsłona ze Stefanem -Tadeuszem z lata 2019.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Zdjęcie na niedzielę - 31 maj 2020

W ostatnią niedzielę tryptyk z Juraty, ale z latarnią w tle. Mini latarnią - lecz jak uroczą. Taka wieża znajduje się przy ośrodku "Kormoran" w kompleksie MW Rewita. Po zmroku podświetlana.

Fot. Grzegorz Elmiś / maj 2020


Świnoujskie światła w malarstwie [2]

Dziś drugi odcinek przepięknych prac malarskich powiązanych z Świnoujściem i tamtejszą latarnią oraz innymi znakami nawigacyjnymi (Stawa Młyny, główka falochronu wschodniego). Na obrazach mamy też różne pory roku. Te zimowe mają ogromny czar.

Obrazy Mirosława Szeib pochodzą z jego galerii autorskiej w internecie


Zdjęcie na niedzielę - 24 maj 2020

Ten tydzień kończymy z naszą najdalej wysuniętą na zachód latarnią. Świnoujska latarnia sfotografowana w 2009 roku. Fotografia podkolorowana w stylu dawnych zdjęć.

Fot. Krzysztof Maciejewski


Ze starej prasy [68]

Dziś w cyklu starej prasy artykuł z 108 numeru "Nowin" z 14-15 maja 1977 roku. Na stronie 3 Józef Stachowicz opublikował artykuł pt. "Dynastia górali-latarników". I od razu wiadomo, że będzie o Wzorkach z Rozewia.

Poniżej winieta gazety, która była dziennikiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Poniżej treść artykułu

Skany artykułu z Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej.


Wiosna przy Rozewiu II

Jeśli zachwyciły was widoki z wiosną i latarnią Rozewie I to fotografie przy Rozewiu II jeszcze piękniej uchwyciły tą porę roku. Pogoda tego dnia była idealna do fotografowania. Takie światło i ukwiecone drzewa radują serce.

Odnowiona latarnia Rozewie II wciąż robi na mnie kolosalne wrażenie. Podobnie jak jej najbliższe otoczenie. Ta drzewiasta aleja, teraz jeszcze taka uboga i ogołocona, latem staje się zacienionym tunelem. Już stare fotografie i kartki pocztowe ukazują ten tunel drzew. A moja wyobraźnia zaraz podsuwa obrazki spacerującego nią legendarnego latarnika Leona Wzorka czy Stefana Żeromskiego, który np. idzie z córką Moniką osłaniając się od słońca parasolką. W tych latach przylądek był niezalesiony, łąki po horyzont i stada owiec. Morze jak na dłoni. Coś wspaniałego!

Poniżej dowód - jak wypasano owce na przylądku i jakie połacie pól i otwartej przestrzeni tam były. W oddali wieże latarni rozewskich.

Fot. 2x narodowe Archiwum Cyfrowe.

Wiosna ach to ty!

Fot. Lidia Czuper / kwiecień 2020

Aneks plażowy

Aneks fotograficzny:

Przy Jastrzębiej Górze powstaje kolejny park miniatur latarni - tym razem nasze blizy są wyrzeźbione z drewna.


Wakacje 2019 [10] - Rozewie

Dziś kolejny odcinek wakacyjnych wspomnień. Skoro ostatnio byłam w Jastrzębiej Górze to jest oczywiste że następnym miejscem do odwiedzin był Lisi Jar i Rozewie.

W Lisim Jarze nie byłam już lata więc zaskoczyło mnie, jak zmieniło się otoczenie pomnika. Idąc dalej ku Rozewiu z drogi są już tablice kierujące na latarnie. W pewnym momencie w tle takiej tablicy widać nad linią drzew potężną laternę Rozewia II. (fot. 10)

Dochodząc do alei wiodącej ku latarni głównej mijamy parking i skwerek z drewnianą figurą latarni oraz drogowskazami. Przy parkingu oczywiście reklamy z wizerunkiem latarni, budka parkingowa również, są też stoiska z pamiątkami.

Pomiędzy fotografie Rozewia I i II wrzuciłam drzewiastą aleję wiodącą ku latarni Rozewie II. Kocham ten zielony tunel na końcu którego czeka tak piękny widok na wyremontowaną wieżę.

Poniżej pomnik w Lisim Jarze i przepiękna ściana/tablica za nim ze starymi zdjęciami z Jastrzębiej, Lisiego i Rozewia. Są też oczywiście fotografie latarni. (fot. 1-5), dla porównania fot. archiwalne (na końcu) to pomnik w Lisim jarze z lat 20-tych XX wieku, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe - zupełnie inne otoczenie.

Fot. Latarnica / 21 czerwca 2019


Zdjęcie na niedzielę - 17 maj 2020

Minąwszy połowę maja proponuję w niedzielnym cyklu helski duecik, a raczej panoramę miasta widzianą z dachu, z latarnią w bliższej i dalszej perspektywie. Autorem zdjęć jest mieszkaniec Helu.

Fot. Grzegorz Elmiś / 2019


Wiosna przy Rozewiu I

Wielka miłośniczka latarni z Gdyni Lidia podesłała mi przepiękne zdjęcia z wiosennymi rozewskimi blizami. Dziś pooglądamy tylko latarnię Rozewie I, a w następnym tygodniu Rozewie II.

Fot. Lidia Czuper / kwiecień 2020


Dawno temu w Helu [8]

Dziś kolejny odcinek helskich archiwów fotograficznych. Trochę letników, trochę ciężkiej pracy mieszkańców tego skrawka lądu. I architektura. Tak charakterystyczna. Oraz świeżutka kolonia rybacka - dopiero co wybudowana. Do dziś z przyjemnością patrzę na te domki i jak się zmieniły przez prawie 100 lat.

Fot. ze zbiorów Muzeum Helu


Zdjęcie na niedzielę - 10 maj 2020

W drugą niedzielę maja zapraszam na przepiękny ustecki tryptyk z latarnią w tle i na pierwszym planie.

Fot. Jakub Zawadziński