W ostatnią przedwakacyjną niedzielę niechaj w cyklu fotograficznym porządzi kuźniczy kot Pomykacz z mariny. Nie będę ukrywać, przez cały rok bardzo tęskniłam do „moich” nadmorskich kotów.

W marcu musiałam rozstać się z moim domowym przyjacielem 12-letnim kotem Errorem. Tym bardziej spragniona jestem kociego futerka i mruczenia.

Na zdjęciu Pomykacz, jeden z tych niedotykalskich łobuzów z mariny. Obok Chłopaka zza winkla i Nieśmiałka regularnie przychodzi do mojej stołówki nad wodami zatoki. Kocham go za jego niezależność i kocią piękność.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019