Kocia strona wakacji 2019 [10]

W ósmym odcinku tego cyklu prezentowałam po raz drugi kota Tadeusza (vel Stefana) z Kuźnicy. Niestety i dwie galerie nie wyczerpały tematu.

To tak cudny model i wspaniały towarzysz zabaw nad Zatoką Pucką, że dziś trzecia - ostatnia z nim galeria. Tym razem także klimaty żeglarskie i wodne.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Latarnica poleca - vol. 31

Dziś lektura dla miłośników kotów. raczej tych młodszych, choć mnie się bardzo podoba, bo opowiada historie prawdziwe. Z dwoma się wcześniej zetknęłam w prasie o kotach, trzy pozostałe były mi całkiem nieznane.

To tylko malutki wybór z mnóstwa takich niezwykłych historii o bohaterskich kotach, ale tak czy inaczej może zaciekawić i być wciągający, bo opisane sytuacje są aż nieprawdopodobne i poruszające.

Autorka musiała dokonać wyboru, ale uczyniła to biorąc na swój warsztat historie różnorodne a więc nie mamy pięciu opowieści, w których koty dokonały takiego samego bohaterskiego czynu, tylko całkiem różne opowieści z różnych stron świata.

Wszystko przepięknie zilustrowała pani Aleksandra Gołębiewska, nadając grafikom styl, który mnie skojarzył się z 20-leciem międzywojennym.

Książka idealnie nadaje się na prezent pod choinkę czy inną uroczystość dla młodego miłośnika zwierząt, a szczególnie kotów. Przekona się jak na kolejnych stronicach padają fałszywe bite i przekonania na temat tych zwierząt. Opowiedziane historie pokazują te stworzenia jako istoty wierne, odważne, przywiązane, bardzo towarzyskie, ceniące kontakt z ludźmi i mające terapeutyczne właściwości.

Warto po każdym przeczytanym rozdziale poszukać informacji i archiwalnych zdjęć danego kota w internecie. Poza tym zalecałbym czytać jedną opowieść dziennie lub nawet co kilka dni, tak aby każdą na spokojnie przeżyć i przemyśleć w sobie, pochodzić z nią w głowie.

Tytuł dobrze oddaje przesłanie tej publikacji. Zwierzęta mogą i często ratują nas ludzi w różnych trudnych sytuacjach. Bywa że dosłownie, a czasami w wymiarze poprawy naszego nastroju czy przegnania smutku. Temat bohaterskich kotów, które zmieniły świat szerzej omawia nowa pozycja na naszym rynku pt. "Opowieści o kotach które rządziły światem. 30 kocich bohaterów, którzy dokonali niezwykłych rzeczy" Hamilton Kimberlie i myślę, że wkrótce wam rownież o niej opowiem.

Jeśli chodzi o "Kota na medal" po prostu Latarnica poleca!

Podstawowe dane książki:
Tytuł: Kot na medal - prawdziwe historie bohaterskich kotów
Autor: Małgorzata Kur
Ilustracje: Aleksandra Gołębiewska
Wydawca: Ezop
Objętość: 104 strony
Oprawa: twarda
Wydanie: Warszawa 2018

Poniżej okładka i dwie ilustracje

Poniżej książka jako idealny dodatek do kawy i ciasta.

Poniżej wnętrze książki: (wybrane strony)

Fot. Latarnica / modelka: kocica Mysza


Zdjęcie na niedzielę - 22 listopada 2020

Dziś pejzaż zgodny z tym co mamy za oknami. Klasyczny jesienny widok, ale z latarnią morską i znad naszego wybrzeża. Na fotografii sopocka wieża ze światłem, która zmiennie miała status światła nawigacyjnego i latarni.

Tak czy inaczej warto się wspiąć schodami na poziom światła i obejrzeć z niej panoramę Sopotu. Bazę latarni stanowi obudowany komin zakładu leczniczego.

Fot. Kasia Foigt / 8 listopada 2020


Latarnia z kalendarza - listopad 2020

Miesiąc listopad przynosi wizerunek latarni Yaquina Head Lighthouse ze stanu Oregon (USA).

Poniżej wizerunek latarni z miesiąca listopad:

Poniżej kilka faktów nt tego obiektu:
– zbudowana w 1873 roku
– obiekt aktywny nawigacyjnie
– wysokość wieży 28 m
– wysokość światła 49 m n.p.m.
– budulec wieży stanowi cegła, wieża przylega do małego budynku w którym składowano opał
– w latarnie oryginalna soczewka Fresnela z 1868 roku
– dom latarnika został zburzony w 1938 roku, zachowała się reszta zabudowań: olejarnia, stodoła, stajnia,
– jedna z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych latarni morskich północno-zachodniego Pacyfiku
– najwyższa latarnia morska w Oregonie
– renowacje obiektu przeprowadzona w 2006 i 2014 roku
– wieża udostępniona dla turystów

Poniżej archiwalne ujęcia latarni, fotografia z 1890 roku (fot. University of Oregon Libraries) oraz stara kartka pocztowa (ze zbiorów leuchtturm-welt.net)

Poniżej Street view i widok satelitarny z Google Maps oraz remont wieży z 2006 roku (fot. lighthousedigest.com)

Poniżej współczesne ujęcia z wikipedia.org (fot. 1 jorgenev 2011 rok, fot. 2 Karthik Raju 2008 rok, fot. 3 Wusel 07, 1997 rok, fot. 4 Timbabcocks64, 2016 rok)

Poniżej dwa archiwalne zdjęcia, fot. Wikimedia.org


Widoki z podróży [63]

Dziś cykl podróżny Czytelników zawiedzie nas na Mierzeję Wiślaną do Krynicy Morskiej. Popatrzymy na samą latarnię morską w jesiennej szacie przyrody jak i na port oraz dwie latarnie wypatrzone przez Autorkę zdjęć: na parkingu oraz elewacji budynku w Krynicy.

Poniżej: latarnie są wszędzie :)

Poniżej migawki z Krynicy

Fot. Lidia Czuper / jesień 2020


Ze starej prasy [71]

Dziś trochę temat "nieprasowy" ale wydawniczy i jednak z prasą powiązany. Przepiękne zdjęcie główek portowych (latarenek) portu Gdynia znalazło się w kalendarzu na rok 1933 wydanym przez Ligę Morską i Kolonialną.

Co to ma wspólnego z prasą? Otóż organizacja ta wydawała od 1924 roku miesięcznik "Morze" znany wszystkim miłośnikom żeglugi, latarnictwa i wybrzeża.

Liga Morska i Kolonialna była organizacją społeczną założoną w roku 1918 pod nazwą Stow. Pracowników na polu Rozwoju Żeglugi „Bandera Polska”, od 1919 Tow. „Liga Żeglugi Polskiej”, 1924–30 Liga Mor. i Rzeczna, od 1930 Liga Morska i Kolonialna.

Popularyzowała zagadnienia morskie i wychowanie morskie młodzieży; wydawała „Morze”; propagowała ekspansję kolonialną w Afryce.

Liczby robią wrażenie! W 1939 roku liczyła ok. 990 tys. członków. Niestety z powodu sytuacji w Europie w 1939 roku zaprzestała działalności. Reaktywowała się już w 1944 roku pod nazwą Liga Morska, by ulec likwidacji w 1953 roku.

Ciekawe czy ktoś z was ma w domu jakiś archiwalny przedwojenny kalendarz wydany przez Ligę.

Fot. aukcyjne


Zdjęcie na niedzielę - 15 listopada 2020

Dziś, dawno już tutaj nieprezentowana praca pani Kasi Stempniak - mieszkanki Helu. Ten uroczy pejzaż portowy o zmierzchu przywołuje nadmorskie wspomnienia i spacery do portów miejscowości leżących na półwyspie właśnie celem porobienia nocnych zdjęć.

Autorka ma swoją stronę fotograficzną na Facebooku, kto chciałby pooglądać więcej fajnych zdjęć ten niech odwiedzi profil: https://www.facebook.com/KatarzynaStempniak.Fotografia

Fot. Katarzyna Stempniak / październik 2020


Kocia strona wakacji 2019 [9]

Zupełnie osobną grupę kuźniczych kotów, które miałam przyjemność uchwycić na zdjęciach, stanowiły dla mnie te, które fotografowałam przy marinie. Ich rewirem była sama marina jak i murowany obiekt informacji turystycznej czy zaplecze restauracji Czerwona Oberża i ich najbliższa okolica.

To tam panoszyła się (głównie rankiem i wieczorem) moja głodna ekipa, przez co przekupując je jedzonkiem mogłam podchodzić dość blisko i czasami zwabiać do powstania jeszcze lepszych morsko-kocich ujęć.

A kogóż tam spotykałam? Trafił się Chłopak zza Winka i Pomykacz oraz Nieśmiałek. Dwa pierwsze - starzy znajomy z wakacji z 2018 roku. Wtedy trudno mi było ich fotografować - podchodzenie bardzo je płoszyło. Rok 2019 stanowił przełom w naszych relacjach i spędziliśmy naprawdę długie godziny będąc "razem" tak po kociemu czyli ja z jedzonkiem i aparatem a oni na odległość najczęściej kilku metrów. Nigdy żaden nie pozwolił się dotknąć, choć najbliżej przebywać Chłopak zza Winkla i Pomykacz - czasami właśnie na wyciągnięcie ręki.

Ponieważ zrobiłam im dużo zdjęć, stanowczo jeden odcinek nie wystarczy na te zachowane kadry. Popatrzmy na uroczą kocią bandę w pięknych plenerach Kuźnicy.

Na początek się poznajmy. Poniżej (fot. 1) - na pierwszym planie jedzący Pomykacz, w tle wyżej Chłopak zza Winkla. Zdecydowanie do rozróżnienia. Tym bardziej, że Pomykacz ma na nosku charakterystyczną łatkę i minkę charakternego chłopaka. Nieśmiałek (biało-czarny) - jak głosi imię - był wtedy blisko, ale bał się wyjść z krzaków. Na fot. nr 6 widać jego pyszczek w tle w krzakach. Potem na otwartej przestrzeni parkingu przy restauracji czuł się pewniej i są nawet wszystkie trzy na jednej fotografii. I udało się zrobić mu samodzielne zdjęcie. Taki był nasz pierwszy kontakt latem 2019 roku.

Czasami w porcie dołączała do nich Czarna Pantera - ale bywała tam rzadko i nie mam pojęcia skąd przychodziła. Będzie w kolejnej galerii, gdy zaprezentuję zdjęcia zrobione bliżej wód zatoki. Kępy krzaków dzikiej róży były ich ulubionym schronieniem od skwaru lata. Chętnie też siadały na kamieniach umacniających brzeg przy pomoście mariny.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Widoki z podróży [62]

Kolejny podróżniczy odcinek przenosi nas na Przylądek Rozewie i początek Polski czyli Hel.

To już trzecia i ostatnia odsłona wakacyjnych wspomnień latarnianych od Joanny Organek. Końcówka jej wakacji obejmowała Półwysep Helski i ostatnią odwiedzoną latarnią była ta w Helu. Jak widać wrzesień jest już nad morzem spokojny i nie ma tłumów.

Poniżej migawki z wrześniowego Rozewia. Latarnia Rozewie I, widoczna z niej druga latarnia oraz fragment muzealnej ekspozycji.

Obecnie latarnia z powodu covid-a jest zamknięta do końca listopada.

Poniżej urokliwa we wrześniowym słońcu latarnia Rozewie II

Poniżej latarnia w Helu i widok na port z laterny. Na sam koniec piękna pusta helska plaża.

Fot. Joanna Organek / wrzesień 2020


Ciekawostki aukcyjne [39]

Po ponad miesięcznej przerwie wracam do tego cyklu. Dziś wyjątkowo ładny i estetyczny latarniany zestaw. Głównie stare kartki i fotografie związane z naszymi latarniami, ale i obrazy olejne i antyk.

W tym zestawie mamy dwa unikalne ujęcia z latarnią morską Oksywie. Fotografia z mauzoleum i żołnierzami na pierwszym planie pojawiła się na niemieckim Ebayu i osiągnęła cenę ok. 200 Euro.

Fot. aukcyjne


Zdjęcie na niedzielę - 8 listopada 2020

W drugą niedzielę listopada bardzo klimatyczna fotografia latarni morskiej w Świnoujściu. Zdjęcie zrobiono dokładnie z drugiej strony kanału portowego. Z tego nabrzeża doskonale ją widać i jej najbliższe otoczenie.

Fot. Krzysztof Krzysiek / 2020


Widoki z podróży [61] Stilo odc. 2

Dziś druga fotograficzna odsłona z sierpniowego pobytu Lidii w latarni Stilo. I w tym odcinku pokażę również murowane podstawy i kolumny buczków.

Ten ze zdjęć poniżej jest doskonale widoczny nad liniami drzew kiedy patrzy się z wieży latarni w kierunku plaży i morza. Takie samo kocie graffiti można znaleźć na elewacji Góry Szwedów i w porcie wojennym w Helu.

W poprzednim wpisie pokazałam całą sylwetkę latarni - więc dziś detale z wnętrza i widoki z okien oraz tarasu górnego.

Fot. Lidia Czuper / 30 sierpnia 2020.


Latarnica poleca - vol. 30

Dziś taki nietypowy wpis w ramach tego cyklu, bo łączony: książkowo-filmowy. Ale od razu wyjaśniam skąd taki duecik. Nie poznałabym tego filmu, gdyby nie zainspirowała mnie do szukania informacji na ten temat wspaniała powieść jednego z moich ulubionych autorów - Petera Maya z Glasgow.

W książkach Maya zakochałam się już przy pierwszym kontakcie z jego prozą. Był to "Czarny dom" - tom 1 trylogii Wyspa Lewis. Przepadłam! Trochę się bałam czy autor utrzymuje poziom i dziś po poznaniu 5 powieści (na szczęście jeszcze jedna przede mną) wiem, że będę go czytać w przyszłości w ciemno.

To najwyższa półka i na dodatek akcja w większości osadzona jest na Hebrydach - wyspach u wybrzeży Szkocji. A takie nadmorskie klimaty i małe rybackie społeczności uwielbiam. Nie dziwi więc, że pisarz pojawiał się w moich osobistych rankingach książek NAJ w podsumowaniach czytelniczych danego roku.

Tej jesieni sięgnęłam po niezależną od innych jego książkę pt. "Na szlaku trumien". Jak zwykle to doskonały kryminał z akcją na wyspach. To tak najbardziej skrótowo. Ale nie bez powodu na okładce powieści grafik umieścił latarnię morską.

Ależ się ucieszyłam, gdy jednym z wątków i plenerów tej opowieści okazała się wyspa Flannana z latarnią morską - konkretnie wyspa Eilean Mòr. Nie jest to zasadniczy pion akcji, choć ma znaczenie. Ale dzięki wymieniu tej wyspy i opisaniu latarni od razu zaczęłam szukać czy to miejsce fikcyjne czy istnieje naprawdę.

Wujaszek Google od razu zaprowadził mnie opisami i zdjęciami do NAPRAWDĘ istniejącej latarni na wyspie Flannana. Tak naprawdę istnieją Wyspy Flannana (liczba mnoga bo tych niezamieszkanych wysp jest aż 41!). Na jednej z nich (Eilean Mòr) stoi niewielka latarnia morska.

Poniżej archiwalna kartka pocztowa z tą latarnią, fot. leuchtturm-welt.net

Poniżej 4 widoki z wyspy Eilean Mòr - latarnia i strome podejście do niej kamiennymi schodami, fot. geograph.org.uk (fot. Peter Standing 2x, Chris Downer 2x]

Dlaczego tak mnie poruszył ten wątek, że drążyłam temat dalej? Otóż Peter May tylko sygnalizuje w swojej książce (początkowo myślałam, że to pomysł autora) historię tajemniczego zniknięcia pełnej obsady latarników z Eilean Mòr, która miała miejsce w 1900 roku. Zagadka do dziś nie jest rozwiązana i należy do tzw. tajemnic świata. Teorii jest wiele od całkiem sensownych do najbardziej fantastycznych, w których wszystko sprowadza się do porwania przez kosmitów.

Bardzo ciekawy artykuł na ten temat znajdziecie tutaj: https://joemonster.org/art/39504 oraz na blogu: http://tajemniczezaginiecia.blogspot.com/2015/09/zaginiecie-latarnikow-z-flannal-isle.html

O samej powieści trudno pisać więcej, aby nic nie zdradzić, ale porywa od pierwszych stron. Mamy tu bohatera, który odzyskuje świadomość na pustej plaży i ma zanik pamięci. NIe wie o sobie nic. Tak zaczyna się ta opowieść. A im dalej tym większy mętlik czułam w głowie. I sama nie potrafiłam przewidzieć zakończenia tej historii.

Tytułowy Szlak trumien jest szlakiem istniejącym na wyspie Harris, na której rozgrywa się główna akcja. Bohater odkrywa, że mieszka tam od roku bo przyjechał pisać książkę (o tajemniczym zniknięciu latarników z 1900 roku) i znajduje mapę z Szlakiem Trumien, na której ma pozaznaczane konkretne punkty. To tyle na start i zachętę. Naprawdę warto poznać tą książkę.

Podstawowe dane książki:
Tytuł: Na szlaku trumien
Autor: Peter May
Tytuł oryginału: Coffin Road
Tłumacz: Lech Z. Żołędziowski
Wydawca: Albatros
Gatunek: kryminał/thriller
Objętość: 384 stron
Oprawa: miękka
Data wydanie: pierwsze 2017 rok, drugie 2018 rok

Szukając już w trakcie lektury informacji o tajemniczym zniknięciu latarników natrafiłam na trailer filmu "Keepers" (polski tytuł "Bez śladu"), który okazał się ekranizacją tej historii i jest jedną z możliwych interpretacji tego co zaszło na Eilean Mòr w 1900 roku. Trailer zachwycił mnie na tyle, że musiałam ten film obejrzeć. Do wyboru dla chętnych jest albo zakup za kilkanaście złotych dvd na serwisach aukcyjnych albo obejrzenie w internecie (np. na stronie Cinema.pl).

Podstawowe dane filmu:
Tytuł: Bez śladu
Tytuł oryginału: Keepers
Reżyseria: Kristoffer Nyholm
Scenariusz: Joe Bone, Celyn Jones;
Wybrana obsada: Gerard Butler, Peter Mullan, Connor Swindells, Søren Malling, Ólafur Darri Ólafsson
Gatunek: kryminał/thriller
Produkcja: Wielka Brytania
Premiera: październik 2018

Trailer do obejrzenia tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=c23jxbbIgPg

Moja osobista opinia na temat tego filmu jest jak najbardziej pozytywna i zachęcająca. Historia jest prawdopodobna i bez udziwnień i uciekania się do świata nadprzyrodzonego. Ogromnym atutem jest fakt, że to kino brytyjskie. Doskonała gra aktorów, obłędne pejzaże, wspaniałe sceny z udziałem latarni i jej wyposażenia. Akcja trzyma w ogromnym napięciu.

Poniżej kilka zdjęć z filmu, fot. filmweb.pl

Jednym zdaniem: Latarnica poleca!


Wakacje 2019 [25] - Jastarnia Bór [vol. 3]

W mojej prezentacji pierwszego w życiu spaceru do szczątek latarni Jastarnia Bór (staram nie używać się słowa "ruin" bo sugeruje jednak istnienie większych struktur) nadeszła chwila by pokazać jak w roku 2019 wyglądało to miejsce.

Sami zobaczycie, że latem 2020 wyglądało inaczej i natrafiliśmy na miejscu na inne ciekawe artefakty związane z tą latarnią.

Historyczne już artykuły prasowe i wspomnienia książkowe wspominają o wizycie Prezydenta Mościckiego u latarników w Jastarni Borze, którzy narzekali na dostawy produktów spożywczych - głównie pieczywa do ich położonej daleko od drogi i siedzib ludzkich latarni. Historia ta jest przytoczona m.in. w artykule na portalu nadmorze.eu.

We wspomnianym artykule pt "Hel Prezydencki" czytamy:
Ignacy Mościcki był pierwszym z naszych mężów stanu, który zaczął przedkładać wypoczynek nad polskim morzem ponad wizyty w modnych letniskach Europy Zachodniej i Południowej. Jego pobyty, jako prezydenta II Rzeczypospolitej, nad Bałtykiem, rozpoczęły się pod koniec lat 30., choć po raz pierwszy przybył on do Gdyni, Jastarni i Pucka w sierpniu 1927 roku. Najdłużej, bo ponad miesiąc, przebywał na Półwyspie Helskim w roku 1937. Mieszkał on wówczas wraz z małżonką w ustanowionej letniej siedzibie prezydenckiej, zlokalizowanej w pobliżu modnego kurortu letniskowego, jakim była wówczas Jurata. Administracyjnie teren ten należy obecnie do Gminy Hel i znajduje się na obszarze zajmowanym przez Ośrodek WDW "Jantar". Zachowała się tu szczęśliwie (w latach 70. przeznaczona do rozbiórki) drewniana, wypoczynkowa willa prezydencka o nazwie "Muszelka". Jej skromna, parterowa architektura, nawiązuje do stylu wypoczynkowych domów z Juraty i w niczym nie przypominała miejsca wypoczynku głowy państwa. Na niewielkim ganeczku przyjmowani byli liczni goście, którym w trakcie letniego wypoczynku udało się uzyskać audiencję u dostojnego letnika. Prezydent Mościcki podczas pobytów na Półwyspie Helskim był bardzo aktywny i często odwiedzał okoliczne miejscowości, rozmawiając z ich mieszkańcami. Szczególnie upodobał sobie rozmowy z latarnikami, mieszkającymi i pracującymi na pobliskiej, obecnie nieistniejącej latarni morskiej w Borze (znajdującej się w okolicy obecnego Helu-Boru). Latarnikami tymi byli wówczas Piotr Miczyński i Jan DettlafT. Z zachowanych zapisków prasowych wynika, że Prezydent chętnie wdawał się z nimi w dyskusje, podziwiając życiową mądrość i rezolutność zwłaszcza Jana Dettlaffa. Ten stary rybak, który tytułował Prezydenta mianem: Jego Ekscelencji, potrafił bardzo szczerze rozmawiać z dostojnym gościem, poruszając wszystkie bolączki Kaszubów i swoje. Poruszył na przykład, śmieszną z pozoru sprawę, że w związku z utworzeniem Rejonu Umocnionego zabroniono dostarczania do latarni pieczywa z Helu i latarnicy są zmuszeni sami codziennie po niego udawać się do Jastarni. Oczywiście p. prezydent stanął na wysokości zadania i sprawę załatwił, a dodatkowo podarował latarnikom 100 kg mąki - tak na wszelki wypadek.

Poniżej fotografie terenu z czerwca 2019; porośnięte wzgórze z fragmentami murów i pojedyncze cegły to właśnie to miejsce.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Zdjęcie na niedzielę - 1 listopada 2020

Pierwszy dzień nowego miesiąca i niedziela. W ten najbardziej szary i ponury miesiąc warto przywołać barwy i optymizm lata. Dlatego na dziś wybrałam fotografię z mariny w Kuźnicy.

Czerwone leżaki nad brzegiem zatoki puckiej wręcz zapraszają i wołają - aby na nich przysiąść i zatrzymać się. Poza tym ta fotografia uchwyciła światło pięknego letniego popołudnia. Plusk wody, zapach rozgrzanych desek pomostu, delikatny wietrzyk i cisza.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Latarnia z kalendarza - październik 2020

Tegoroczny kalendarz latarniany na październik prezentuje na karcie na wizerunek uroczej latarni Heceta Head Lighthouse ze stanu Oregon. Tak się składa, że trzy lata temu w sierpniu inny latarniany kalendarz pokazywał na miesięcznej karcie również tą latarnię. Dlatego nie będę przeklejać tutaj najistotniejszych informacji, ale odsyłam do wpisu archiwalnego z 2017 roku.

Poniżej karta z tegorocznego kalendarza i zbliżenie na latarnię.

Informację o tym obiekcie znajdziecie tutaj: https://latarnica.pl/2017/08/09/latarnia-sierpnia-2017-heceta-head-lighthouse-oregon/

Jako dodatek fotograficzny, aby się nie powtarzać - 4 zdjęcia z Wikipedii - dwa archiwalne i dwa dzienne (w tym z okresu remontowego latarni)

Fot. 1. Domy latarników około 1900 roku, fot. autor nieznany / wikipedia.org; Fot. 2 zdjęcie lotnicze na latarnię z 1954 roku, autor nieznany - U.S. National Archives / wikipedia.org; Fot. 3 Widok dzienny na latarnię i zabudowę obok - rok 2018, fot. Ian Dane / Wikipedia.org; Fot. 4 remont latarni w 2012 roku, fot. Debbie Tegtmeier / Wikipedia.org


Wakacje 2019 [24] - Jastarnia Bór [vol. 2]

W pierwszym wpisie-relacji dotarcia do miejsca, gdzie stała kiedyś latarnia Jastarnia Bór ukazałam drogę do niej wiodącą i mylne oznaczenie z Google Maps, które skierowało nas na polanę na wysokim wzniesieniu, na której nawet były jakieś fundamenty, ale zdecydowanie było to błędne interpretowanie terenu.

Po skorygowaniu współrzędnych GPS z tymi podanymi na stronie popiasku.pl nie tak łatwo, ale dotarliśmy do celu. W TYM prawdziwym punkcie trudno byłoby się połapać stawiając np. tylko na własny wzrok, że rozpozna iż w tym miejscu stał kiedyś obiekt latarniany z budynkiem dla latarników.

Bo prawdziwa lokalizacja Boru to mało oczywiste wizualnie miejsce. Na pierwszy rzut oka las taki jak wszędzie wokół, bałagan i nieporządek również często w okolicy spotykany. Jedna, dwie cegły nie czynią miejsca niezwykłym. Żadnych murowanych konkretów. Kto spodziewa się sensacji będzie zawiedziony.

Pamiętam z internetu zdjęcia sprzed ok. 10 lat, gdzie można było dopatrzeć się więcej samych fundamentów, choć i tak na miejscu jest naprawdę niewiele pozostałości. Czas i przyroda zrobiły swoje.

Poniżej fotografie sprzed 9 i 4 lat z Wikimapia.org

Fot. 1 - 3 miejsce sprzed 9 lat , autor laxbery, na fotografii trzeciej pięknie widać jeszcze prawdopodobnie stopień bądź wejście do budynku latarników lub samej wieży latarni; fot. 4 model latarni Jastarnia Bór w parku miniatur w Niechorzu rok 2013, fot. Marlena 1666 / wikipedia.org; fot. 5 fragment starej mapy z lokalizacją przystanku kolejowego Bór i lokalizacja latarni na wzniesieniu o wysokości 20,2 m n.p.m. - fot. Darek 205/ Wikimapia.org

Poniżej zdjęcie pozostałości latarni z września 2012 roku, fot. Stanisław J. Szewczak / popiasku.pl

Poniżej kartka pocztowa z rysunkiem i przekrojem latarni Jastarnia Bór oraz archiwalna fotografia obiektu, fot. kartki tpnmm.pl, zdjęcie - aukcyjne

Krótki filmik z wyglądem miejsca można zobaczyć na youtube.com pod adresem: (stan na 2016 rok)

https://www.youtube.com/watch?v=CjhHLy2vcYQ

Jak wyglądała latarnia w czasach świetności? Poniżej kilka starych zdjęć i kartek. Fot. aukcyjne. Dziś trudno cokolwiek z tej budowli doszukać się w terenie. Dla mnie architektonicznie i lokalizacyjne była to jedna z najpiękniejszych latarni. I fakt, że z dala od siedzib ludzkich i piękna budowla.

A co znalazłam ja na miejscu w 2019 roku? To pokażę w trzecim ostatnim odcinku na ten temat.

Fot. główna wpisu Latarnica / czerwiec 2019 - idąc do szczątek latarni prawie cały czas mamy po lewej stronie tory kolejowe Władysławowo-Hel. Na ostatnim etapie wchodzimy w głąb półwyspu od strony otwartego morza.


Widoki z podróży [60] Stilo odc. 1

Dzisiejszy odcinek fotografii otrzymanych od Czytelników bloga wypełni latarnia morska Stilo. Zdjęcia jak najbardziej aktualne bo z końca sierpnia tego roku.

Podczas wakacji na Półwyspie Helskim nie było mi dane dotrzeć do Stilo. Poza tym w czerwcu br. latarnie morskie były wciąż zamknięte i nie było jasne kiedy otworzą swe drzwi dla turystów. To był bardzo dziwny czas i smutne uczucie, gdy podchodziło się do latarni a na niej wisiały informacje o zamknięciu obiektu.

Ostatecznie w sezonie letnim latarnie z opóźnieniem, ale wpuściły w swoje mury letników. Na wschodnim wybrzeżu 1 lipca ruch turystyczny wrócił do Rozewia, Stilo i Krynicy Morskiej. Od 1 sierpnia do Helu. Na chwilę miało się wrażenie, że wróciła normalność.

Poniżej fotorelacja ze Stilo. Bo Stilo to nie tylko sama latarnia. To także zabudowy u jej podnóża czy pozostałości po czynnych kiedyś buczkach. Jeden z nich doskonale jest widoczny z wieży latarni. Podstawę drugiego na plaży zasypuje piach. Jak wiadomo kolumna buczka spod Stilo stała się w 1949 roku zalążkiem współczesnej latarni morskiej z Jastarni.

Fot. Lidia Czuper / 30 sierpnia 2020


Zdjęcie na niedzielę - 25 października 2020

Jest takie miejsce na Pomorzu Zachodnim - niewielka miejscowość letniskowa Trzęsacz. Od zawsze słynęła z ruin gotyckiego kościoła. Dziś zostało z niego naprawdę niewiele.

We wrześniu br. tą przepiękną już prawie jesienną fotografie wykonała moja bliska przyjaciółka Joanna.

Dla porównania załączam pod nią widok na to samo miejsce w roku 1870 (fot. archiwalna ze strony polska-org.pl) - jakże dużo było jeszcze wtedy tego kościoła. Dla przypomnienia dzisiejsze ruiny to świątynia  pod wezwaniem św. Mikołaja, którą zbudowano na przełomie XIV/XV w. około 2 km od morza pośrodku nadmorskiej wsi. W 1874 roku odprawiono w niej ostatnią mszę i potem kościół już zamknięto.  W 1900 roku nastąpiły pierwsze, jeszcze małe osunięcia. A w 1901 roku runęła już cała północna ściana.

Kto ma więcej czasu zatrzymując się w Trzęsaczu powinien koniecznie odwiedzić miejscowe muzeum przy deptaku wiodącym do ruin. Tam pozna multimedialnie i przeżyje niemal na własnej skórze historię tego miejsca. Ja byłam pod wielkim wrażeniem tego obiektu.

Fot. Joanna Organek / wrzesień 2020


Wakacje 2019 [23] - Kuźnica

Dziś foto migawki z ostatnich dwóch dni w Kuźnicy w czerwcu 2019 roku. Tak było już po znalezieniu szczątków latarni Jastarnia Bór, która była naszym ostatnim zaplanowanym celem w tamtym roku.

Była we mnie ulga, że się udało i zawsze to dziwne uczucie gdy ma się już za sobą tą pierwszą wizytę w danym miejscu. Już nie będzie etapu gdybania i wyobrażania - jak to wszystko może wyglądać. W głowie istniały już tylko realia i stan faktyczny miejsca gdzie kiedyś latarnia stała.

W ostatnie dni wakacji pogoda trochę się zepsuła. Było wiele ciemnych chmur i silniejszy wiatr. Dobrze, że pogody i dobrego światła do zdjęć starczyło na Bór.

Poniżej kuźniczne pejzaże z plaży nad Dużym Morzem oraz kadry z portu.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019