Wakacje 2019 [13] - ptaszarnia

Dziś trzeci i ostatni przyczynek, który bardzo mnie kusił, aby odwiedzić po raz kolejny Muzeum Helu. Po makiecie latarni z Góry Szwedów, po makiecie Kurhausu z lat świetności kąpieliska i uzdrowiska Hel, muzealna ptaszarnia skusiła mnie, abym z bliska poprzyglądała się przepięknym pawiom i innym latającym stworzeniom.

Fot. Latarnica/ czerwiec 2019.


Latarnica poleca - vol. 29 - zeszyt helski nr 25

W zasadzie o książce Marcina Wawrzynkowskiego wydanej w serii helskich zeszytów mogłabym napisać jedno zdanie i brzmiałoby ono: "Brać w ciemno!"

Ale to czasami zbyt mało, nawet żeby przekonać miłośnika latarni morskich. Odbiorcą tej książki powinien być ktoś, kto sercem jest przy naszych rodzimych blizach, a na dodatek serce skradł mu rejon Półwyspu Helskiego. To tyle jeśli chodzi o Czytelnika idealnego. Ale na pewno "Latarnie morskie Półwyspu Helskiego" zadowolą kogoś i z mniejszą, i większą wiedzą tematu.

Autor pokusił się wziąć na warsztat tylko część naszego latarnianego wybrzeża. Dla mnie osobiście tego najlepszego. W publikacji poza początkowym ogólnym wprowadzeniem na temat historii latarń morskich i oznakowania nawigacyjnego przechodzimy do kolejnych rozdziałów, które są już omówieniem poszczególnych latarni.

25 zeszyt helski omawia latarnie: Rozewie I i II, Jastarnia, Jastarnia Bór (nieistniejąca), Góra Szwedów (wyłączona) i Hel. Na sam koniec jest słów kilka o tym czym zajmie się Autor - o modelarstwie czyli latarniach morskich w miniaturze.

Nie będę ukrywać, że trochę pomagałam przy narodzinach tej książki. Kiedy napisał do mnie Marcin - pomysł bardzo mi się spodobał bo jeszcze nikt nie potraktował wybiórczo tego odcinka wybrzeża pod kotem latarni w jednej publikacji drukowanej. udostępniłam część zdjęć i podsunęłam źrodła do pozyskania innych oraz doradziłam w kwestii materiałów, które warto przejrzeć, poczytać, czy uwzględnić. Ogrom pracy wykonał sam Autor, a efekt jest idealny.

Atutem tego wydawnictwa są świetne załączona ilustracje - i te historyczne i te współczesne. Mamy też ciekawe cytaty z literatury tematu. Omawiane historie poszczególnych latarń są ujęte rzeczowo i z pasją. Dłuższe wprowadzenie ogólnohistoryczne (do strony 48) fajnie nakreśla rolę i dzieje tych obiektów nawigacyjnych na świecie i w Polsce.

Jak na tak niewielką książkę ilość podanych informacji jest konkretna i nie traktuje tylko tematu po łepkach - jak czasami bywa w oprazownaich typu "polskie latarnie morskie" gdzie mamy kilka suchych faktów, parametry i stale powtarzane te same suche fakty. Przy lekturze czuje się, że to coś więcej, że Autorowi bardzo zależy na Czytelniku i tym co chce mu opowiedzieć. W moim prywatnym rankingu jedna z lepszych pozycji w tym temacie na polskim rynku wydawniczym.

Reasumując - Latarnica poleca! Dla początkujących miłośników tematu jak i tych szukających poszerzonych treści. Dla zakochanych w Półwyspie Helskim obowiązkowo!

Dane książki: 
Tytuł:  Latarnie morskie Półwyspu Helskiego
Autor:  Marcin Wawrzynkowski
Seria: zeszyt helski nr 25
Wyd. Muzeum Helu Stowarzyszenia "Przyjaciele Helu"
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 110
Oprawa: miękka, klejona

Poniżej okładka i wybrane rozkładówki.

Autor tej książki jest wielokrotnie nagradzanym modelarzem i dzięki niemu placówka Muzeum Helu wzbogaciła się latem 2019 roku o przepiękny model do latarnianej sali. Jest to w skali latarnia na Górze Szwedów pod Helem. Poniżej tuż przed instalacją w sali muzealnej, jeszcze na terenie MOW w Helu i sam Autor ze swoją pracą. Wykonanie i detale na najwyższym poziomie. Polecam obejrzeć tą ekspozycję jak i całe Muzeum Helu. Więcej o tej chwili przekazania modelu w archiwalnym wpisu blogowym:

https://latarnica.pl/2019/08/23/latarnia-morska-na-gorze-szwedow-modele-muzealne/

Wakacje 2019 [11] - na przylądku

W poprzednim odcinku wakacyjnych wspomnień (a kolejny nadbałtycki urlop już tuż tuż...) dotarłam w relacji do Rozewia I i II. Przybyłam na przylądek pieszo od strony Jastrzębiej Góry.

Jak zawsze w tym miejscu nie mogłam pohamować się przed robieniem zdjęć. Niby to wszystko mam juz od lat obfotografowane, a jednak ciagle coś kusi i inspiruje. Może to szum morza i wiatr od morza? Może legendy ukryte w każdym rozewskim kamieniu i konarze starego drzewostanu? A może szept do ucha morsie opowieści legendarny latarni Leon Wzorek, dla którego to miejsce było umiłowanym?

Muszę więc zasypać was dziś zdjęciami z Rozewia. Bo to miejsce nigdy mi się nie nudzi. Co roku jest dreszczyk emocji gdy zbliżam się do ulicy Leona Wzorka, a w oddali już widzę taka charakterystyczną sylwetkę blizy. Tylko czasy inne i inne technologie. Nie ma już otwartych przestrzeni przylądka z łąkami. Ale jest muzeum i miejsce pamięci. I warto przekazywać i utrwalać dalej historię tego miejsca i związanych z nim ludzi - latarników.

Fot. Latarnia / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [5]

Ten konkretny kot z Kuźnicy jest dla mnie tak ważny i bliski, że zdecydowanie nie starczy dla niego jednego wpisu. To urodzony model i towarzysz dla człowieka i innych kotów.

Pojawiał się już w relacjach z nadmorskich wakacji i kiedy spotkałam go ponownie przy porcie w czerwcu 2019 roku byłam zachwycona.

I tutaj mam do napisania coś, co zaprzeczy moim poprzednim wpisom o nim. Ale zaraz, zaraz... Nie wiecie jeszcze o kim mowa. Ten tekst, a przede wszystkim zdjęcia, są na temat Stefana. Choć odtąd Stefan będzie dwojga imion - Stefan Tadeusz. Już wszystko wyjaśniam.

Kiedy spotkałam w Kuźnicy Stefcia po raz pierwszy to byłam przekonana, że to kolejny tzw. koci wczasowicz. Czyli kot przywożony z miasta na wakacje nad morzem. Od razu uznałam że to kot domowy, bo jego wygląd i futerko świadczyło o tym iż jest zadbany i dobrze odkarmiony.

Podziwiałam to jak pięknie odnajduje się w terenie i że po harcach na plaży i w porcie gdzieś tam wraca na swoją kwaterę. Wysnułam wniosek, że musi do Kuźnicy przyjeżdżać od lat skoro tak wszystko dobrze zna. I tak żyłabym sobie w tej błogiej nieświadomości, czekając i licząc na to że pojawi się i na wakacjach w roku 2020. I pięknie mi jak zwykle popozuje. Ale historia potoczyła się inaczej i niespodziewanie.

Moja znajoma kociara i psiara pojechała zimą na ferie do Kuźnicy ze swoimi psami. Wynajęła lokum od strony portu. Podziwiałam fotografie jej psów na wietrznej zimowej plaży, ale jednego razu podesłała mi zdjęcie kota, który przychodzi pod jej okna i jest kotem właścicielki obiektu.

Spojrzałam na dość niewyraźne i ciemne zdjęcie i w głowie zapaliło mi się światełko. Ten kot przypominał mi "mojego" Stefana, tyle że był bardziej puchaty. Jak to koty zimą. Więc od słowa do słowa zaczęłam dopytywać i prosić o więcej zdjęć kotka aby być pewną. I tak od słowa do słowa okazało się że Stefan to mieszkaniec Kuźnicy i codziennie sobie po okolicy spaceruje. A na dodatek żaden ż niego Stefan bo to przecież Tadeusz :)

Tak więc kot z portu stał się kotem dwojga imion a ja zadałam się z opiekunką kota przez facebooka i jak dobrze pójdzie to jeszcze w tym miesiącu odwiedzę go i może dane mi będzie wypić kawę w towarzystwie Tadeusza. A nawet jak nie, to dowiem się o nim więcej od jego pani. Wiem, że w domu jest i drugi kot. I pięknie się dogadują.

A póki co poniżej pierwsza foto odsłona ze Stefanem -Tadeuszem z lata 2019.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Zdjęcie na niedzielę - 31 maj 2020

W ostatnią niedzielę tryptyk z Juraty, ale z latarnią w tle. Mini latarnią - lecz jak uroczą. Taka wieża znajduje się przy ośrodku "Kormoran" w kompleksie MW Rewita. Po zmroku podświetlana.

Fot. Grzegorz Elmiś / maj 2020


Zdjęcie na niedzielę - 26 kwietnia 2020

Nie tylko jesień ale i wiosna przynosi mgliste poranki. Także w kwietniu. Portowe budzenie się do życia uwiecznił w serii zdjęć mieszkaniec Helu, a ja wybrałam to jedno - według mnie najlepsze.

Poniższa fotografia kojarzy mi się ze skandynawskimi kryminałami, którymi tej wiosny się zaczytuję. Jest w niej coś polskiego i np. szwedzkiego. I pewien niepokój wynikający z pustki i niewyraźnego pejzażu.

Fot. Grzegorz Elmiś - kwiecień 2020/ Hel.


Wakacje 2019 [9] - Jastrzębia Góra

Dzień po naszej rocznicy ślubu, którą świętowaliśmy w Helu następnego poranka zdecydowaliśmy się odwiedzić Rozewie. Ale najpierw dojechaliśmy autobusem PKS do Jastrzębiej Góry, bo kilka lat już tam nie byliśmy.

Chcieliśmy zobaczyć jak się zmieniła. Poniżej fotorelacja z tej części dnia - uroczy poranek w Kuźnicy (fot. 1-2) i pobyt w Jastrzębiej Górze (fot. 3-18).

Wcześniej w internecie widziałam takie zdjęcia, że są miejsca gdzie trudno dojść na plażę i schody ku morzu prowadzą prosto do wody. I faktycznie trafiliśmy w takie miejsce. Ma to też swój urok. Tym bardziej, że plaża w Jastrzębiej jest bardzo wąska i specyficzna.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [3]

Powracam z przyjemnością do kotów, spotkanych w latem podczas wakacji na Półwyspie Helskim. Jak pisałam w relacjach z lata 2019 roku będzie bardziej zachowana chronologia wykonania zdjęć. Wiec skoro pojawi się jakiś kot na fotografiach, nie znaczy że do niego juz nie wrócę.

KRAWACIK

Krawacika spotykałam przy jednej z szopek z narzędziami rybackimi nad zatoką. Dałam mu chwalebny tytuł najpiękniejszych złotych oczu w Kuźnicy. Ale czy się myliłam? Kotuś jest nieśmiały, za blisko nie podejdzie ale jak juz usiądzie to i całkiem ładna sesyjka może wyjść.

SALOMON

Koci sąsiad przez ulicę - Salomon - to jeden z nadłużej spotykanych przeze nie kotów w Kuźnicy. Nieufny, ostrożny, ale uwielbiam go. Jego ciemne futro lśni w słońcu idealnie, jest puchaty i miękki. Tak, udało mi czasami go pogłaskać. Ponieważ mieszka w pierwszej linii domów od strony morza często udaje się przez tory na plażę.

CZOCHRACZ

Trzeciego dnia po przyjeździe nastąpiło to na co najbardziej czekałam i za czym tęskniłam cały rok w domu w Poznaniu. Do ogrodu posesji, gdzie wynajmujemy pokój przyszedł mój ukochany bury Czochracz. To kolejny kot, z którym spotykam się już od kilku lat w Kuźnicy. Umiłowany, prawie jak "mój" - bowiem jego obecność przy mnie wzbudza tak silne emocje jakie kojarzę tylko z domowym Errorem. Z Czochraczem to twarda i szorstka miłość. Kot (do dziś nie wiem czy to kocur czy kotka) ma charakter i lubi z lapy czy zęba przywalić znienacka. Ale jest też chętny do turlania się pod nogami, do miziania jeśli akurat chce i lubi przy człowieku pobyć. O apetycie nie wspomnę. Z tym jest bardzo dobrze.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Zdjęcie na niedzielę - 5 kwietnia 2020

To nic nowego, że latarnia z Góry Szwedów trafia ponownie do niedzielnego cyklu. Tą fotografię wykonałam w czerwcu 2019 roku. Tym razem szliśmy na wysoką wydmę trochę innym szlakiem, bo startując od centrum Helu od ulicy Wiejskiej, a nie zaczynając spacer obok płotu MOW.

Fot. Latarnica / 2019


Dawno temu w Helu [5]

Nie przypuszczałam, że wpis z archiwalnymi fotografiami Helu rozciągnie się aż na tyle odcinków. Ale prezentowane fotografie są wspaniałe i trudno byłoby się nimi nie podzielić.

Ciągle jakieś ujęcia mnie zaskakują, pokazują zupełnie nieznane oblicze tego miejsca. Czasami się zastanawiam jak dziś wyglądałby Półwysep Helski i jego miejscowości gdyby nie było na kartach historii II WŚ i komunizmu w Polsce. Trudne do wyobrażenia.

Fot. ze zbiorów Muzeum Helu (poza fot. 10 - z internetu)


Wakacje 2019 [7] - w helskim porcie vol. 1

Każdego roku - jeśli tylko jesteśmy na półwyspie - naszą rocznicę ślubu świętujemy w Helu. Tak było i latem 2019. Podjechaliśmy pociągiem do stacji końcowej i poza uczczeniem naszego święta przy kawie, a potem obiedzie udaliśmy się na spacer po porcie.

Poniżej rocznicowa kawa z przepysznym ciastem w Cafe Classic przy Wiejskiej - naprzeciwko Cpt. Morgana.

O ile do portu szliśmy pomału robiąc fotografie i rozglądając się za ciekawymi kadrami o tyle na obiad w Cpt. Morgan przy ulicy Wiejskiej prawie biegliśmy bo nad Hel nadciągała potężna burza. I tak też się stało. Ulewa z piorunami nie ominęła początku Polski.

Poniżej pierwszy z dwóch zestawów zdjęć portowych.

Fot. Latarnica / 20 czerwca 2020


Zdjęcie na niedzielę - 29 marca 2020

W ostatnią niedzielę marca sięgam po archiwum wakacyjnych helskich fotografii. Ta pochodzi z ostatnich wakacji z 2019 roku. I została wykonana w porcie na krotko przed potężną burzą.

Po lewej tzw. helskie "jajo", a po prawej maszyna portowa popularnie nazywana "konikiem".

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Wakacje 2019 [6] - słoneczna Kuźnica

Dzień przed naszą kolejną rocznicą ślubu, którą zawsze świętujemy w Helu - z racji tego że tam mieliśmy ślubne przyjęcie - zrobiliśmy sobie spokojny, leniwy i stacjonarny dzień w Kuźnicy. Takie również są potrzebne na urlopie.

To dla mnie zawsze okazja, aby na spokojnie pospacerować i porobić zdjęcia. Oczywiście tego dnia powstało tez mnóstwo fotografii moich kochanych kuźnicznych kotów, ale one pojawiają się w całkiem osobnym cyklu.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Dawno temu w Helu [4]

Po raz czwarty spotykamy się w tym historycznym cyklu. Uwielbiam stare fotografie z nadmorskich miejscowości naszego wybrzeża. Kontynuujmy spacer po dawnym Helu. Jakże inne było to miejsce w okresie przedwojennym.

Fot. ze zbiorów Muzeum Helu


Zdjęcie na niedzielę - 22 marca 2020

To jedna z moich ulubionych kocich fotografii wykonana podczas wakacji w Kuźnicy w 2019 roku. Przedstawiony na zdjęciu kot - nazwany przeze mnie Pomykaczem - bo jest szybki i płochliwy - pomyka od człowieka - uwielbia siedzieć na kamieniach nad wodami zatoki. Właśnie tam można go najczęściej spotkać. Ale zdecydowanie daje się przekupić przysmakami i podejdzie bliżej i popozuje, o czym się wkrótce przekonacie.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [2]

W tym odcinku zobaczycie trochę taki koci mix fotograficzny. I nie znaczy to, że jeśli jeden konkretny kot się tutaj pojawi, to pokazuję już wszystkie jego zdjęcia, które udało mi się w 2019 roku pstryknąć.

Po prostu wiele z nich to koty, które pojawiały się już w poprzednich relacjach wakacyjnych i w tegorocznym cyklu wrzucam kocie galerie bardziej chronologicznie niż tematycznie. Bo i kocich zdjęć zrobiłam naprawdę dużo. I potrzeba na ich prezentacje wielu odcinków, a co lepsi modele/bohaterowie będą się tutaj powtarzać.

Pani Bułeczka

To kuźniczna dobra znajoma i nasza sąsiadka. Ja uważam, że jest wczasowiczką i latem pojawia się na swojej posesji. Bułeczka jest okrąglutka i trzykolorowa. Ale żywa z niej istotka. Kiedy sytuacja tego wymaga jest szybka i zwinna. Potrafi jednym susem wskoczyć na dość wysoki płot przeganiając niechciane kocury.

Maska vel Zorro

To kuźniczny niezależny kocur, który skusi się dobrym przysmakiem, ale jest nieufny i chadza swoimi ścieżkami. Często spaceruje między posesjami i chowa pod samochodami turystów.

Jurata

Kicia spotkana podczas jedynego spaceru po Juracie. Nie wiem czy to była koteczka czy kocur. Wyglądała na kociego seniora. Ale była głodna i rzuciła się na podane jedzenie. Siedziała między dwoma domami wczasowymi w kierunku wylotówki do Jastarni. Urzekła mnie swim dostojeństwem i taki kocim doświadczeniem widocznym w futerku i spojrzeniu.

Jaster

Rude kocie cudo spotkane przy starym domostwie niedaleko kościoła w Jastarni. Ponieważ mam słabość do rudych kotów, na ile pozwolił i się nie spłoszył obfotografowałam go. Kotuś był ciekawski i chętnie wyszedł na chodnik z terenu swojej posesji.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Wakacje 2019 [5] - między Jastarnią a Juratą

Po obejściu wąskich uliczek w Jastarni (fotorelacja z tego w odcinku 3 i 4 z 2019 roku), w których najszybciej można trafić na piękne stare domostwa i cudownie niebieskie ozdobniki kaszubskie udałam się na sam koniec (idąc już w stronę stacji pkp) na drugą stronę torów.

Tam blisko wyremontowanej i oświetlonej nowymi latarniami ścieżki można trafić na wysoką wydmę, na której stoi mała pasiasta bliza.

Po obejściu Jastarni pojechałam po latach przerwy do Juraty. Nie byłam tam już dawno, więc interesowało mnie co się zmieniło i w jakim stanie jest molo i okolica.

Do tej wizyty skłoniła mnie też lektura książki "Jurata - kurort z niczego". Poza tym ilekroć czytam cokolwiek o malarzu Kossaku lub kimś z jego rodziny od razu widzę Juratę i "Kossakówkę" domek w którym malował i spędzał z rodziną i znajomymi letnie miesiące. Dziś jest tam kawiarnia o stylowym wnętrzu.

Poniżej paręnaście ujęć z tej miejscowości.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Dawno temu w Helu [3]

Po raz trzeci z ogromną przyjemnością wrzucam do tego cyklu kolejne bardzo interesujące archiwalne fotografie z Helu.

Wiele z nich jest rzadkich i na pewno nie można często trafić na podobne kadry w przestrzeni internetu.

Poniżej kilkanaście fotografii jak to kiedyś było w Helu.

Fot. ze zbiorów Muzeum Helu


Zdjęcie na niedzielę - 1 marca 2020

Nareszcie rozpoczynamy miesiąc, który przyniesie tak upragnioną wiosnę. A póki zima to spójrzmy jeszcze na latarnię Hel w zimowej szacie.

Fot. Ryszard Kretkiewicz


Zdjęcie na niedzielę - 23 luty 2020

Jest druga połowa lutego, a serce już tęskni do lata i jego ciepła. A skoro lato to oczywiście ukochana Kuźnica i Półwysep Helski. Dziś spójrzmy na fragment ekspozycji skansenu starych łodzi w Kuźnicy - przy ścieżce nad Małym Morzem. Wspomnienie ostatnich wakacji i pięknych długich czerwcowych dni.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019