Kocie lato 2020 [3]

W trzecim odcinku z przyjemnością przedstawię nowego kota z Kuźnicy. Nowego oczywiście dla mnie, bo to pewnie stary wyga kuźniczych uliczek i przydomowych ogrodów. Nadałam mu imię Żbiczek, bo przypomina żbika. Bardzo nieufny i płochliwy, zdjęcia mogłam robić tylko aparatem cyfrowym z mocno zbliżającym obiektywem, bo nie dało się podejść blisko i nie spłoszyć.

Żbiczek upodobał sobie płotki i gęste zarośla. Na płotach prezentował się okazale i te maślane oczka - przecudowna kocia uroda.

Poniżej nowy kot po sąsiedzku - Żbiczek

Pani Bułeczka towarzyszy moim wakacjom od lat. Mieszka po sąsiedzku dwa domy dalej, trzyma się generalnie ogrodu i wejścia do domu, ale bywa że zapuszcza się na uliczkę i wtedy inne koty drżyjcie! Niech was nie zmyli okrąglutka figura. Bułeczka sprawnie i błyskawicznie pogoni każdego kocura. I lekko wskakuje na wysokie wąskie płoty.

Poniżej stara znajoma - sąsiadka Pani Bułeczka

Maki dzieli dom z celebrytą Tadeuszem. Kiedy udałam się do niej w odwiedziny udało się wykonać te kilka zdjęć.

Poniżej Maki z domu nad zatoką

Poniżej dwa koty spotkane tylko raz - biało-czarna krówka po sąsiedzku na płotku, który jest dla kotów bardzo popularny i lubią po nim biegać. Drugi to totalne zaskoczenie - właśnie otwierał się nowy punkt z warzywami, towar był rozkładany ale wśród oferty owocowo-warzywnej znalazł się ten słodki śpiący różowy nosek. Wiadomo kartony to kartony!


Zdjęcie na niedzielę - 23 maja 2021

Cóż napisać więcej ponad to co oddaje poniższa fotografia? Koty to bardzo wdzięczni modele. Mamy koniec maja. Ja już zaczynam ogromnie tęsknić za Kuźnicą i jej mieszkańcami - kotami. Nasze spotkania i sesje fotograficzne to to co nierozłącznie kojarzy mi się od wielu lat z letnim urlopie nad polskim morzem.

Ten Porciak (jeden z wielu) spacerował sobie wieczorem po nabrzeżu koło kutrów, a potem nagle hop i wskoczył na betonowy falochron i pięknie mi pozował. Nie ma wątpliwości że to port w Kuźnicy :) Idealnie przysiadł.

Fot. Latarnica / czerwiec 2020


Kocie lato 2020 [2]

W drugim odcinku kociego cyklu z 2020 roku zaprezentuje się mój stary znajomy sąsiad Rudzik, jeden z Porciaków okrzyknięty dwa lata temu najpiękniejszymi złotymi oczami Kuźnicy, koty biało-czarne spotykane pomiędzy punktem z wędzonymi rybami a szkółką windsurfingu oraz kot, z którym przez lata poza Tadeuszem jestem najbliżej czyli Czochracz.

Poniżej Rudzik czyli jak to między nami sąsiadami

Poniżej złotooki Porciak polegujący oczywiście nad zatoką

Poniżej koty w typie krówek z portu - i zachęcą do wędzonej rybki i do nauki surfingu

Poniżej mój ukochany bury Czochracz - kolejny sezon razem (foty 1-3 pierwsze spotkanie po roku, ten pytający ogonek!)

Fot. Latarnica / czerwiec 2021


Kocie lato 2020 [1]

Po dwóch pierwszych wpisach z wakacji na Półwyspie Helskim w 2020 roku pora przyszła na inaugurację pierwszego wpisu o nadmorskich kotach - starych przyjaciołach i tych nowych. W czerwcu 2020 roku znane pyszczki objawiły mi się wyjątkowo szybko.

Ogromną radością było ponowne spotkanie kota Tadeusza vel Stefana. To był "nasz wspólny" kolejny rok. Nie wiem już który. Ale to takie uczucie jakby powrócić po roku do dawno niewidzianego przyjaciela, którego nam przez 12 miesięcy brakowało.

Spotkanie z kocimi futerkami i nadmorskim mruczandem miało miejsce już pierwszego dnia. Tego chyba jeszcze nie było! Nie będę ukrywać - byłam potwornie spragniona takich kontaktów. W rodzinnym Poznaniu trzy miesiące wcześniej pożegnałam mojego kocura Errora, z powodu covidu nie można było wchodzić na teren schroniska dla zwierząt w którym pomagam - więc obecność zwierząt (którą tak w życiu cenię) zniknęła z mojej codzienności.

Kuźniczne koty dopisały. Na pierwszy ogień objawił się Peroniak na stacji PKP a potem było to wzruszające spotkanie z Tadkiem nad zatoką. Tadek przyprowadził też swojego kolegę - Kajtka z punktu wypożyczalni sprzętu. sezon 2020 to był zdecydowanie Tadeuszowo-kajtkowe zabawy nad zatoką.

Pierwszy spotkany kot w sezonie 2020 - Peroniak vel Lolek

Ogromnie wzruszające było spotkanie z przyjacielem Tadeuszem

Tadeusz przedstawił mi nowego kumpla w Kuźnicy - Kajtka

Pierwsza sesja Kajtka to było wyzwanie, jak na młodego kota przystało to wulkan energii i ruchu, ale czasami zamierał w bezruchu, uff...

Fot. Latarnica /czerwiec 2020


Kocia strona wakacji 2019 [1]

Tworząc cykl postów o kocich spotkaniach podczas ostatnich wakacji, spróbuję chronologicznie przedstawić wszystkich spotkanych przedstawicieli tego gatunku. Będą wśród nich koty nowe i jak starzy dobrzy znajomi. A kto jako pierwszy przywitał mnie na wakacjach w 2019 roku w Kuźnicy? Niezawodni sąsiedzi: Arnoldzik, Rudzik i Gapcio.

Ta trójka kotów to starzy znajomi. Mieszkają na posesji po sąsiedzku więc ich spotkanie to raczej kwestia czasu, bo widuję ekipę od lat. Arnoldzik (vel Terminator) co roku wygląda marnie, a może i trochę swoim wyglądem straszyć. Ale to bardzo przyjazny kot. Mruczy, tryka baranki, chętnie podchodzi. Nasze pierwsze kontakty były mniej śmiałe. Nie miał tej ufności. Nie wierzę, że mnie pamięta czy kojarzy, ale może i we mnie jest mniej obaw więc chętniej do mnie podchodzi.

Rudzik zapuszcza się dalej w kuźniczne zaułki niż Arnoldzik. Ale jego nigdy nie dotknęłam, bo jest bardzo płochliwy i szybki. Swe rude futro ma przepiękne i jak nie wykonuję gwałtownych ruchów udaje mi się pstryknąć parę fotek.

Gapcio nic nie stracił ze swego gapowatego spojrzenia. To przemiły kotek w zgodzie dzielący teren z Rudzikiem i Arnoldzikiem. On również jest nieśmiały i płochliwy. Podejdzie bliziutko, ale nie chce być dotkany. Chętnie podje wysypane smakołyki.

Wcześniejsze zdjęcia tych kotów znajdziecie we wpisach z cyklu "Kocia strona wakacji" z 2018 roku.

Fot. Latarnica/ czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2018 [7]

Kolejne wakacje tuż tuż, a ja wciąż mam do pokazania koty spotkane na naszym wybrzeżu w roku 2018. Dziś kolejne wspaniałe egzemplarze kotowatych. Wszystkie z Kuźnicy (Hel). A o kim dziś ta opowieść? Poznajcie Mini, Chłopaki zza Winkla oraz Krawacika.

Mini

Z Minim to dziwna historia, bowiem pojawił się jeden jedyny raz w kuźnicznym porcie, przy ławeczkach, na których często siedzą miejscowi lub wczasowicze.

Nie wyglądał za dobrze, był malutki i byłam pewna, że zlokalizuję niedługo jego kocią mamę i rodzeństwo. Chciałam nawet kogoś z miejscowych o kotka wypytać, ale jak się pojawił i najadł tak zniknął i mimo mojego zachodzenia w to samo miejsce o różnych porach, nigdy już tam nie przyszedł. Nie widziałam go też w innych miejscach.

Chłopaki zza Winkla

Jedni z moich nowych ubiegłorocznych ulubieńców. Fantastyczny duet kocich przyjaciół. Od razu widać było ich więź i to, że lubią spędzać razem czas. Trzymali się blisko siebie, dzielili jedzonkiem, ocierali, szli w tym samym kierunku.

Chłopaki kręciły się w okolicy mariny w Kuźnicy i zaplecza tamtejszej restauracji. Lekko z dystansem do ludzi, ale jedzonko chętnie zjadali.

Krawacik

Krawacik to też kotek spotkany raz, a może dwa... Kręcił się bliżej portu i posesji mieszkalnych. Lubił sobie poleżeć, nie wybiegał na jedzenie. Raczej systematycznie dokarmiany łazęga.


Kocia strona wakacji 2018 [5]

Piąty odcinek cyklu, a kotów spotkanych w ostatnie wakacje wciąż sporo do przedstawienia. Dziś nadal zostajemy w Kuźnicy. Chciałabym Wam pokazać Sąsiadkę, Chudzinkę i Errorina. Każdy napotkany w zupełnie innym miejscu tej rybackiej wsi. Choć administracyjnie Kuźnica bywa traktowana jako dzielnica/przedmieścia Jastarni.

Sąsiadka - niezależna szylkretka. Spotkałam ją drugi rok z rzędu i stołuje się i prawdopodobnie mieszka po sąsiedzku po skosie od mojej kwatery. Na spacery wybierała się wcześnie rano lub wieczorami. Bywało że wpadała do "naszego" ogrodu skuszona stołowaniem się mojego ukochanego Czochracza, któremu poświęcę cały odcinek.

Nie przepada za zdjęciami, nie ma mowy o podejściu bliżej niż na kilka metrów, a tym samym dotknięciu jej. Ale jedzonkiem się skusi, tylko odczeka aż człowiek odsunie się na odpowiednią odległość i nie będzie jej wnikliwie obserwował.

Chudzinka to kotek, który objawił mi się miaukoleniem tylko jeden raz. Spotkałam go przy posesji i przystanku pks głównej ruchliwej ulicy idącej przez cały Półwysep Helski. Wyskoczył na chodnik i do much stóp i dał się wygłaskać oraz chętnie zjadł poczęstunek, ktory miałam przy sobie. W Kuźnicy nie ruszam się nigdzie bez kociej mokrej i suchej karmy.

Było widać, że kotek jest młody i ma mnóstwo energii. Ufny, rozrywkowy i rudny do sfotografowania. Nie wiem jednak czy sobie poradził puszczany samopas. Akurat wtedy na ulicy i posesjach obok nie było nikogo, aby podpytać skąd ten młody szalony kot przybył.

Errorino to inny kaliber kota. Duży, zadbany, wypasiony, z charakterem, taki co to wie jaką ma wartość i jakie wrażenie robi swym pojawieniem się. Człowiek od razu czuje respekt i chce mu usługiwać. On bywa odważny, śmiały. Chętnie zajrzy do torby, przybije baranka, pokręci ósemki między nogami doprowadzając nas nieomal do upadku. Król swego rewiru.

Na mojej drodze pojawił się nagle. Wyszedł z traw wydm od strony zatoki i zmierzał prosto na mnie. Spotkaliśmy się oko w oko pod najdroższym lokalem gastronomicznym. Jeśli się tam stołuje to wie co dobre. I na takiego cwaniaka wygląda.

Spotkanie było również jednorazowe. Potem wielokrotnie chodziłam tam i wypatrywałam kocura ale już więcej nie miałam tej przyjemości dostąpienia zaszczytu audiencji. A szkoda. Bo był wspaniały i chętny do wygłaskiwania. Mruczał i terkotał jak nakręcony. No i przypominał mi mojego kota, więc dostał takie pokrewne królewskie imię.

Fot. Latarnica / Kuźnica, czerwiec 2018

ANEKS AD 2019

Przygotowując ten wpis nie spodziewałam się, że będę miała taką niespodziankę i dorzucę tutaj aktualne fotografie Errorina z Wielkiej Soboty br. Jak widać kocur nie stracił po zimie masy i ma się dobrze. Na dodatek również został sfotografowany w tym miejscu, w którym rok temu mi się objawił w Kuźnicy.

Fot. Stanisław Szewczak / kwiecień 2019


Kocie wakacje nad morzem [5]

Zanim pojawi się tutaj cykl zdjęć z kotami sfotografowanymi podczas wakacji na Półwyspie Helskim w 2018 roku, muszę zakończyć prezentację zdjęć z lata 2017 roku.

A zdjęć kotów przywożę zawsze ze sobą sporo i już dziś patrząc na te kadry z 2017 roku widzę, które ponownie tam były, a z którymi się po roku nie przywitałam.

Poniżej: moją modelką była głównie kochana szylkretka Szyszka ze stacji PKP Kuźnica oraz koteczka dokarmiana przy jednym z domów w porcie. O niej rozmawiałam z panią z domu, pod który systematycznie codziennie na posiłki przychodziła.

Poniżej bardzo lgnąca do ludzi Szyszka ze stacji PKP Kuźnica

Poniżej koteczka stołująca się przy domu przy porcie w Kuźnicy

Poniżej mniej lub bardziej dzikie koty spotkane na posesjach w Kuźnicy

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Kocie wakacje nad morzem [4]

Poprzedni tydzień wpisów zakończyłam na spacerku po Jastarni i porcie. Ale drążąc dalej temat kocich egzemplarzy spotkanych na wakacyjnych szlakach, również w Jastarni miałam bardzo miłe spotkanie z przedstawicielem kotowatych i miało ono miejsce właśnie w porcie.

Kot okazał się wielkim miłośnikiem jedzonka i chętnie dał się wygłaskać. Wyszedł spomiędzy zabudowań portowych, ale wyglądał zachowywał się jak dyrektor obiektu. Widać było, że czuje się tam swojsko i jest stałym bywalcem. Toteż jego zdjęcia zostały zrobione w typowo portowym terenie (zdjęcie 1-6).Pozostałe koty sfotografowałam w Kuźnicy.

Poniżej koci szef z jastarnickiego portu

Poniżej wyjątkowo rozleniwiony puchaty okaz leżący przy ścieżce wzdłuż portu w Kuźnicy

Poniżej nowy "nabytek" z peronowej kociej bady z stacji PKP Kuźnica (Hel)

Fot. Latarnica /czerwiec 2017


Kocie wakacje nad morzem [3]

Do kolejnych letnich wakacji nad morzem zostało mi już półtora miesiąca  - mogę śmiało odliczać! Tęsknota za naszymi plażami, szumem fal, latarniami morskimi wchodzi już w fazę apogeum.

A wraz z tymi wszystkimi silnymi emocjami przychodzą też o większym natężeniu wspomnienia o zostawionych na okres jesienno-zimowo-wiosenny kotach z Półwyspu Helskiego - w tym głównie z Kuźnicy.

Bo nimi na wakacjach zajmuję się najintensywniej. Znowu przede mną wielka niewiadoma: które przetrwały, z którymi przyjdzie mi się spotkać kolejny rok a jakie nowe poznam i z pewnością pokocham.

Rok temu kilka kotów spotkałam po raz kolejny. To było przemiłe doświadczenie. Ale poznałam i nowe, z którymi zawiązała się pewna więź lub do końca pozostały bojaźliwe i nieufne.

Karma na wyjazd jest już zbierana i odkładana przez cały rok. Bo na miejscu można nabyć jedynie tanie marketówki, a chcę im dawać coś lepszego.

Poniżej dwie koteczki - nowa znajoma (bura) oraz stara znajoma - Szyszka ze stacji PKP.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Kocie wakacje nad morzem [2]

Po pierwszym wrześniowym wpisie nt przedstawicieli kotowatych spotkanych podczas tegorocznych wakacji nad Bałtykiem prezentuję dziś poniżej fantastycznych przedstawicieli swego gatunku.

Część ze spotkanych okazów była bardziej dzika, część oswojona i chętna na dokarmianie i głaskanie. Niektóre bardzo głodne jak ten osobnik, który z apetytem zjadał rzucone przez kogoś na ulice suche kawałki chleba.

Miejscowości nadmorskie pełne są kotów biegających po podwórkach, leżących w słońcu na wąskich uliczkach miasteczek i wsi oraz wędrujących dumnie do portów, gdzie kusi ich zapach świeżej rybki z kutrów.

Poniżej spotkane koty z kuźnicznych podwórek i uliczek (Półwysep Helski).

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Kocie wakacje nad morzem [1]

Jak co roku okres letnich wakacji to czas rozstania z moim domowym kocurem Errorem. Ponieważ wiem, że ma najlepszą opiekę ta rozłąka jest do wytrzymania. Choć emocje są zawsze i rozdarte serce też.

Z drugiej strony wiem, że wakacje nie będą czasem odpoczynku od kotów. W Kuźnicy i w ogóle nad morzem czekają liczne mruczki, liczące na towarzystwo i dobre jedzenie. W moim wakacyjnym bagażu musi się znaleźć miejsce na kupowaną przez rok kocią karmę - właśnie pod kątem wakacji i dokarmiania  kotów miejscowych. Jak zwykle było jej za mało, jak zwykle dokupowałam na miejscu. Mam zresztą wrażenie, że w tym roku kotów było więcej. A może moje czujne oczy po prostu je widziały.

Najmilszą niespodzianką było spotykanie tych przedstawicieli kotowatych, które pamiętam sprzed roku i lat wcześniejszych. To wielka ulga, że przetrwały kolejny rok. Smutny natomiast był fakt że nie zobaczyłam się ze Zdenkiem ze stacji PKP Kuźnica - moim ubiegłorocznym ulubieńcem. Cóż, już wtedy wyglądał kiepsko i był kocurem po przejściach o czym świadczyły liczne rany i zadrapania oraz poszarpane uszy, ale to zawsze niemiłe rozczarowanie. Tym bardziej że przez 10 miesięcy w Poznaniu często o nim myślałam i bardzo cieszyłam się na nasze kolejne spotkanie.

Nie dane mi było rownież spotkać szylkretowej Łapki ze stacji. Ale ona chorowała na astmę i jako kot wolno bytujący miała małe szanse dać sobie z tą chorobą radę bez specjalistycznej opieki.

Ale miałam zaszczyt poznać koty nowe. Każde takie spotkanie zostawiło trwały ślad w moim sercu. I zostało uwiecznione na zdjęciach, które będę tu w kocim cyklu wrzucać.

Poniżej kot Obróżek (wszystkie imiona zostały nadane przeze mnie, nadając imię kot zostaje kimś konkretnym z całą swoją osobowością a nie zwykłym anonimowym zwierzakiem) w głównym przejściu na plażę. Obróżek pojawiał się wcześnie rano i późnym popołudniem oraz wieczorem, zawsze był głodny, zawsze chętnie doskakiwał do miseczki. Poza tym miał na stałe wyłożoną miseczkę którą ją wypełniałam i inne osoby też.

Poniżej Szyszka (fotografia nr 2 i 4). Jakże miło było spotkać kotkę, którą poznałam już rok temu. Bardzo przyjazna i bardzo barankująca ludzi, miała stale grono karmicieli. Obok Szyszki na stacji urzędowała nowa koteczka trikolorka.

Poniżej Obróżek w trakcie posiłku pod szopką u sąsiada na przeciwko

Poniżej Salomon [fot. 4x]. Salomon to wyjątkowy kot. Ma swój dom. Mieszka właśnie w domu przy przyjściu na plaże i lubi zwiedzać okolicę. Ponieważ jego ludzie łowią rybi i wędzą we własnej wędzarni Salomon jest dobrze odkarmiony. Ma konkretną sylwetkę i przepiękne zdrowe futro. Ale to nie jest powodem, aby nie korzystał z przywiezionych przeze mnie chrupek. Salomon jest ufny, daje się głaskać i ładnie pozuje. Bywa, że wypuszcza się na plażę i roślinność wydmową.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017