Kocia strona wakacji 2019 [12]

To ostatni koci odcinek nawiązujący do zdjęć mruczków powstałych latem 2019 roku na Półwyspie Helskim. Jak wcześniej uprzedzałam "moja" portowa ekipa: Pomykacz, Nieśmiałek i Chłopak zza Winkla zdecydowanie wymagali poświęcenia im kilku odcinków.

Tak bardzo byli tego lata fotogeniczni a nasza relacja z dnia na dzień umożliwiała mi robienie coraz ciekawszych kadrów. Wzrastało zaufanie budowane systematycznym dokarmianiem i smacznymi kocimi przysmakami.

Poniżej trzeci zestaw zdjęć. Do dziś pamiętam emocje podczas ich robienia (czasami musiała niemal płasko leżeć w trawie co budziło zainteresowanie letników) albo zsuwałam się po kamieniach ku wodzie zatoki, aby lepiej uchwycić ich obecność przy krzakach i na wielkich kamieniach. Ale było warto! każdej spędzonej z nimi minuty. Czasami takie wieczorna sesja trwała nawet dwie godziny mojego siedzenia by uchwycić te kilkanaście fajnych kadrów.

Fot. Latarnica 2019/ Kuźnica


Kocia strona wakacji 2019 [11]

Tak jak wspaniały koci model i mieszkaniec Kuźnicy - Tadeusz vel Stefan - zasługiwał po wakacjach 2019 roku na swoich kilka galerii, tak nie mogłabym zamknąć mojej zabawy fotograficznej ze stadkiem z mariny w jednym odcinku.

Zbyt duże to kocie indywidualności i zbyt pięknie mi pozowali w uroczych okolicznościach przyrody Półwyspu Helskiego. A do bandy z kuźnecznej mariny należą: Pomykacz, Nieśmiałek i Chłopak zza Winkla. Czasami pojawiła się też Czarna Pantera i inne przechodnie koty, którym imion nie zdążyłam nadać. Przychodziły, opadły, odchodziły...

Poniżej druga porcja z moją najlepszą portową ekipą. Wszystkie koty z tych niedotykalskich. Mogłam dokarmiać i podziwiać jedynie na odległość. Ale naprawdę cieszyły oczy. I fantastycznie się je fotografowało nad wodami zatoki.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [10]

W ósmym odcinku tego cyklu prezentowałam po raz drugi kota Tadeusza (vel Stefana) z Kuźnicy. Niestety i dwie galerie nie wyczerpały tematu.

To tak cudny model i wspaniały towarzysz zabaw nad Zatoką Pucką, że dziś trzecia - ostatnia z nim galeria. Tym razem także klimaty żeglarskie i wodne.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [9]

Zupełnie osobną grupę kuźniczych kotów, które miałam przyjemność uchwycić na zdjęciach, stanowiły dla mnie te, które fotografowałam przy marinie. Ich rewirem była sama marina jak i murowany obiekt informacji turystycznej czy zaplecze restauracji Czerwona Oberża i ich najbliższa okolica.

To tam panoszyła się (głównie rankiem i wieczorem) moja głodna ekipa, przez co przekupując je jedzonkiem mogłam podchodzić dość blisko i czasami zwabiać do powstania jeszcze lepszych morsko-kocich ujęć.

A kogóż tam spotykałam? Trafił się Chłopak zza Winka i Pomykacz oraz Nieśmiałek. Dwa pierwsze - starzy znajomy z wakacji z 2018 roku. Wtedy trudno mi było ich fotografować - podchodzenie bardzo je płoszyło. Rok 2019 stanowił przełom w naszych relacjach i spędziliśmy naprawdę długie godziny będąc "razem" tak po kociemu czyli ja z jedzonkiem i aparatem a oni na odległość najczęściej kilku metrów. Nigdy żaden nie pozwolił się dotknąć, choć najbliżej przebywać Chłopak zza Winkla i Pomykacz - czasami właśnie na wyciągnięcie ręki.

Ponieważ zrobiłam im dużo zdjęć, stanowczo jeden odcinek nie wystarczy na te zachowane kadry. Popatrzmy na uroczą kocią bandę w pięknych plenerach Kuźnicy.

Na początek się poznajmy. Poniżej (fot. 1) - na pierwszym planie jedzący Pomykacz, w tle wyżej Chłopak zza Winkla. Zdecydowanie do rozróżnienia. Tym bardziej, że Pomykacz ma na nosku charakterystyczną łatkę i minkę charakternego chłopaka. Nieśmiałek (biało-czarny) - jak głosi imię - był wtedy blisko, ale bał się wyjść z krzaków. Na fot. nr 6 widać jego pyszczek w tle w krzakach. Potem na otwartej przestrzeni parkingu przy restauracji czuł się pewniej i są nawet wszystkie trzy na jednej fotografii. I udało się zrobić mu samodzielne zdjęcie. Taki był nasz pierwszy kontakt latem 2019 roku.

Czasami w porcie dołączała do nich Czarna Pantera - ale bywała tam rzadko i nie mam pojęcia skąd przychodziła. Będzie w kolejnej galerii, gdy zaprezentuję zdjęcia zrobione bliżej wód zatoki. Kępy krzaków dzikiej róży były ich ulubionym schronieniem od skwaru lata. Chętnie też siadały na kamieniach umacniających brzeg przy pomoście mariny.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [7]

Dziś w kocim odcinku niezła kuźniczna mieszanka kotów. To były ostatnie dni wakacji. W kadr udało mi się złapać kilku znajomych, nowe okazy i koty portowe.

Poniżej starzy znajomy sąsiedzi: Rudzik, Gapcio i Parkingowy

Tego kota spotkałam tylko raz jednego dnia. Właśnie otworzono na sezon letni 2019 przyczepę z doskonałymi wypiekami i pieczywem regionalnej firmy Konkel. Pojawił się od razu i wypatrywał i węszył co tam dobrego jest. Stąd nadałam mu imię Piekarz.

Porciaki to koty bez imion. Nie odróżniam ich poza Czarną (kotka z nagrzanego dachu) i Krawacikiem (najpiękniejsze kocie złote oczy Kuźnicy). Najczęściej są prawie całe czarne. Kręcą się u nasady falochronów portowych i w przy szopkach z rybackimi narzędziami nad zatoką.

Płotek to też koci sąsiad. Uwielbia siedzieć na płocie dzielącym dwie posesje, choć zdarza się że do boju wkracza mało ruchliwa - ale jak już to całkiem energiczna - Pani Bułeczka i wtedy Płotek zmyka przepędzony. Pani Bułeczka mieszka naprzeciwko niego i ma go na oku.

A ten kotuś zwany Leżakiem (nie widziałam go żadnego roku, aby stał na łapkach) - bo zawsze wyleguje się w trawie przy zaparkowanych autach na jednej z posesji przy ulicy Żeglarskiej. Jest bardzo płochliwy stąd nie można mu zrobić dobrych zdjęć. Ale ta płochliwość objawia się tym, że najwyżej przesunie się pod stojące najbliżej auto. Leżak ceni relaks i jest miłośnikiem spania na słońcu. Nawet w upalny dzień.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [6]

Dziś kuźniczna historia psio-kocia oraz klasyczna kocia. najpierw ten mieszany duecik. Od razu wam zdradzę, że miałam okazję go obserwować i w tym roku, bo zwierzaki mieszkają blisko naszej kwatery przy głównej ulicy. Jeśli dobrze pamiętam w te wakacje nie zrobiłam im żadnego zdjęcia bo kręcili się obok mieszkańcy budynku, a nie chciałam przy nich fotografować ich zwierzaków. Ale są i mają się dobrze.

Oto fotostory o Ogonku (imię przewrotne bo kotuś ogonka właśnie nie ma) i o jego psim kumplu Szorstkim (wygląda na psiego emeryta). Patrząc na nich od razu uruchamia mi się w głowie piosenka z "Toy story" - Ty druha we mnie masz. Bo oni mają w sobie nawzajem oparcie. Piesek równie chętnie jadł kocią karmę co Ogonek i tak mu zasmakowała, że poszedł ze mną na spacer nad zatokę a tam trochę pobrudził w wodzie i wróciliśmy pod jego dom. Każdy kto nas mijał myślał, ze to mój pies, bo szedł luzem przy nodze.

Poniżej: Ogonek i Szorstki

 

Podczas jednego spaceru do portu spotkałam znajomego kota z sezonu wakacyjnego AD 2018. To rudy Szczuplak. Nadal figura bardzo fit, aż za chudy i straszny z niego łazęga. Miło było zobaczyć go w zdrowiu i kondycji.

Poniżej Dyniek zwany też Szczuplakiem

 

Czarna to prawdopodobnie kotka. Kręci się przy rybackich szopkach ze sprzętem w samym porcie. Są tam też dwa inne koty. Wszystkie czarne lub jak Krawacik - z maleńkim obszarem białej sierści. Czarna lubi spać u podnóża szopek lub wieczorem -gdy słońce mniej praży - leży na dachach tych skromnych budyneczków.

Poniżej Czarna z kuźnicznego portu

 

Żbiczek mieszka po sąsiedzku, tam gdzie Rudzik, Gapcio czy Arnoldzik. Jest bardzo płochliwy i sfotografowanie go graniczy z cudem. Ale ma tak charakterystyczne pysio, że od razu wiem iż to TEN kot. Poniżej jedyna jego fotografia, tym razem nie zdążył zwiać a i ja miałam refleks.

 

Na koniec jako bonus, kotka o której już było w tym cyklu, ale miło się ją ogląda. Oto moja wakacyjna sąsiadka - Pani Bułeczka mocno zrelaksowana i zmęczona upałem.

 

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [5]

Ten konkretny kot z Kuźnicy jest dla mnie tak ważny i bliski, że zdecydowanie nie starczy dla niego jednego wpisu. To urodzony model i towarzysz dla człowieka i innych kotów.

Pojawiał się już w relacjach z nadmorskich wakacji i kiedy spotkałam go ponownie przy porcie w czerwcu 2019 roku byłam zachwycona.

I tutaj mam do napisania coś, co zaprzeczy moim poprzednim wpisom o nim. Ale zaraz, zaraz... Nie wiecie jeszcze o kim mowa. Ten tekst, a przede wszystkim zdjęcia, są na temat Stefana. Choć odtąd Stefan będzie dwojga imion - Stefan Tadeusz. Już wszystko wyjaśniam.

Kiedy spotkałam w Kuźnicy Stefcia po raz pierwszy to byłam przekonana, że to kolejny tzw. koci wczasowicz. Czyli kot przywożony z miasta na wakacje nad morzem. Od razu uznałam że to kot domowy, bo jego wygląd i futerko świadczyło o tym iż jest zadbany i dobrze odkarmiony.

Podziwiałam to jak pięknie odnajduje się w terenie i że po harcach na plaży i w porcie gdzieś tam wraca na swoją kwaterę. Wysnułam wniosek, że musi do Kuźnicy przyjeżdżać od lat skoro tak wszystko dobrze zna. I tak żyłabym sobie w tej błogiej nieświadomości, czekając i licząc na to że pojawi się i na wakacjach w roku 2020. I pięknie mi jak zwykle popozuje. Ale historia potoczyła się inaczej i niespodziewanie.

Moja znajoma kociara i psiara pojechała zimą na ferie do Kuźnicy ze swoimi psami. Wynajęła lokum od strony portu. Podziwiałam fotografie jej psów na wietrznej zimowej plaży, ale jednego razu podesłała mi zdjęcie kota, który przychodzi pod jej okna i jest kotem właścicielki obiektu.

Spojrzałam na dość niewyraźne i ciemne zdjęcie i w głowie zapaliło mi się światełko. Ten kot przypominał mi "mojego" Stefana, tyle że był bardziej puchaty. Jak to koty zimą. Więc od słowa do słowa zaczęłam dopytywać i prosić o więcej zdjęć kotka aby być pewną. I tak od słowa do słowa okazało się że Stefan to mieszkaniec Kuźnicy i codziennie sobie po okolicy spaceruje. A na dodatek żaden ż niego Stefan bo to przecież Tadeusz :)

Tak więc kot z portu stał się kotem dwojga imion a ja zadałam się z opiekunką kota przez facebooka i jak dobrze pójdzie to jeszcze w tym miesiącu odwiedzę go i może dane mi będzie wypić kawę w towarzystwie Tadeusza. A nawet jak nie, to dowiem się o nim więcej od jego pani. Wiem, że w domu jest i drugi kot. I pięknie się dogadują.

A póki co poniżej pierwsza foto odsłona ze Stefanem -Tadeuszem z lata 2019.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [4]

W dzisiejszym odcinku skupimy się na dwóch kuźnicznych kotach - a raczej kocich gościach nad Bałtykiem. Wiem, że takie jednoznaczne postawienie sprawy może być ryzykowne, ale wszystko na to wskazywało, że koty przyjechały ze swymi opiekunami na wakacje.

Od razu dodam, że w tej materii potrafię się mylić. Wyjaśnię to przy odcinku o kocie Stefanie gdzie nastąpi małe sprostowanie.

Ale wracając do tej konkretnej pary kocich letników, podejrzewam że morza to one nie widziały, natomiast udawały się bez uwięzi smyczy na długie spacery nad małe morze czyli zatokę pucką.

Jak to czasami bywa przy kocich dwupakach - każdy ma inny charakter - stąd koteczka Matsumi (tak mniej więcej brzmiało jej imię kiedy wołał ją opiekun) jest bardziej śmiała i kontaktowa i ma więcej zdjęć a jej kolega Behemot bywa nieufny, wycofany do obcych i pomyka szybko na otwartym terenie.

Na kotki na spacerze trafiałam albo wcześnie rano kiedy ruch był niewielki - wtedy oba jak pieski maszerowały koło nogi swego opiekuna. I najpierw był to pomost kuźnicznej mariny, a potem spacer dalej brzegiem nad zatoką w kierunku Jastarni. Matsumi lubiła turlać się w słonku na drewnianych dekach pomostu i chodzić swoimi ścieżkami. A to oznaczało, że zawołana niekoniecznie chciała od razu iść tam gdzie maszerował pan i Behemot.

Albo widywałam je wieczorem, już przy innym nasyceniu światła zachodzącego pomału słońca. I wtedy częściej w okolicy mariny kręciła się Matsumi. Można było bliżej do niej podejść i popstrykać fotki, ale nie dotknąć. Raz próbowałam, ale wyciągnięta ręka ją płoszyła, a wolałam zrobić fajne fotografie więc tylko zbliżałam się do niej.

Efekty sesji obu kotków poniżej. Myślę, że warto było kręcić się w pobliżu gdy spacerowały. Fotografie pochodzą z kilku dni i wieczorów w Kuźnicy.

MATSUMI

BEHEMOT

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [3]

Powracam z przyjemnością do kotów, spotkanych w latem podczas wakacji na Półwyspie Helskim. Jak pisałam w relacjach z lata 2019 roku będzie bardziej zachowana chronologia wykonania zdjęć. Wiec skoro pojawi się jakiś kot na fotografiach, nie znaczy że do niego juz nie wrócę.

KRAWACIK

Krawacika spotykałam przy jednej z szopek z narzędziami rybackimi nad zatoką. Dałam mu chwalebny tytuł najpiękniejszych złotych oczu w Kuźnicy. Ale czy się myliłam? Kotuś jest nieśmiały, za blisko nie podejdzie ale jak juz usiądzie to i całkiem ładna sesyjka może wyjść.

SALOMON

Koci sąsiad przez ulicę - Salomon - to jeden z nadłużej spotykanych przeze nie kotów w Kuźnicy. Nieufny, ostrożny, ale uwielbiam go. Jego ciemne futro lśni w słońcu idealnie, jest puchaty i miękki. Tak, udało mi czasami go pogłaskać. Ponieważ mieszka w pierwszej linii domów od strony morza często udaje się przez tory na plażę.

CZOCHRACZ

Trzeciego dnia po przyjeździe nastąpiło to na co najbardziej czekałam i za czym tęskniłam cały rok w domu w Poznaniu. Do ogrodu posesji, gdzie wynajmujemy pokój przyszedł mój ukochany bury Czochracz. To kolejny kot, z którym spotykam się już od kilku lat w Kuźnicy. Umiłowany, prawie jak "mój" - bowiem jego obecność przy mnie wzbudza tak silne emocje jakie kojarzę tylko z domowym Errorem. Z Czochraczem to twarda i szorstka miłość. Kot (do dziś nie wiem czy to kocur czy kotka) ma charakter i lubi z lapy czy zęba przywalić znienacka. Ale jest też chętny do turlania się pod nogami, do miziania jeśli akurat chce i lubi przy człowieku pobyć. O apetycie nie wspomnę. Z tym jest bardzo dobrze.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [2]

W tym odcinku zobaczycie trochę taki koci mix fotograficzny. I nie znaczy to, że jeśli jeden konkretny kot się tutaj pojawi, to pokazuję już wszystkie jego zdjęcia, które udało mi się w 2019 roku pstryknąć.

Po prostu wiele z nich to koty, które pojawiały się już w poprzednich relacjach wakacyjnych i w tegorocznym cyklu wrzucam kocie galerie bardziej chronologicznie niż tematycznie. Bo i kocich zdjęć zrobiłam naprawdę dużo. I potrzeba na ich prezentacje wielu odcinków, a co lepsi modele/bohaterowie będą się tutaj powtarzać.

Pani Bułeczka

To kuźniczna dobra znajoma i nasza sąsiadka. Ja uważam, że jest wczasowiczką i latem pojawia się na swojej posesji. Bułeczka jest okrąglutka i trzykolorowa. Ale żywa z niej istotka. Kiedy sytuacja tego wymaga jest szybka i zwinna. Potrafi jednym susem wskoczyć na dość wysoki płot przeganiając niechciane kocury.

Maska vel Zorro

To kuźniczny niezależny kocur, który skusi się dobrym przysmakiem, ale jest nieufny i chadza swoimi ścieżkami. Często spaceruje między posesjami i chowa pod samochodami turystów.

Jurata

Kicia spotkana podczas jedynego spaceru po Juracie. Nie wiem czy to była koteczka czy kocur. Wyglądała na kociego seniora. Ale była głodna i rzuciła się na podane jedzenie. Siedziała między dwoma domami wczasowymi w kierunku wylotówki do Jastarni. Urzekła mnie swim dostojeństwem i taki kocim doświadczeniem widocznym w futerku i spojrzeniu.

Jaster

Rude kocie cudo spotkane przy starym domostwie niedaleko kościoła w Jastarni. Ponieważ mam słabość do rudych kotów, na ile pozwolił i się nie spłoszył obfotografowałam go. Kotuś był ciekawski i chętnie wyszedł na chodnik z terenu swojej posesji.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Kocia strona wakacji 2019 [1]

Tworząc cykl postów o kocich spotkaniach podczas ostatnich wakacji, spróbuję chronologicznie przedstawić wszystkich spotkanych przedstawicieli tego gatunku. Będą wśród nich koty nowe i jak starzy dobrzy znajomi. A kto jako pierwszy przywitał mnie na wakacjach w 2019 roku w Kuźnicy? Niezawodni sąsiedzi: Arnoldzik, Rudzik i Gapcio.

Ta trójka kotów to starzy znajomi. Mieszkają na posesji po sąsiedzku więc ich spotkanie to raczej kwestia czasu, bo widuję ekipę od lat. Arnoldzik (vel Terminator) co roku wygląda marnie, a może i trochę swoim wyglądem straszyć. Ale to bardzo przyjazny kot. Mruczy, tryka baranki, chętnie podchodzi. Nasze pierwsze kontakty były mniej śmiałe. Nie miał tej ufności. Nie wierzę, że mnie pamięta czy kojarzy, ale może i we mnie jest mniej obaw więc chętniej do mnie podchodzi.

Rudzik zapuszcza się dalej w kuźniczne zaułki niż Arnoldzik. Ale jego nigdy nie dotknęłam, bo jest bardzo płochliwy i szybki. Swe rude futro ma przepiękne i jak nie wykonuję gwałtownych ruchów udaje mi się pstryknąć parę fotek.

Gapcio nic nie stracił ze swego gapowatego spojrzenia. To przemiły kotek w zgodzie dzielący teren z Rudzikiem i Arnoldzikiem. On również jest nieśmiały i płochliwy. Podejdzie bliziutko, ale nie chce być dotkany. Chętnie podje wysypane smakołyki.

Wcześniejsze zdjęcia tych kotów znajdziecie we wpisach z cyklu "Kocia strona wakacji" z 2018 roku.

Fot. Latarnica/ czerwiec 2019