Latarnie morskie w poezji [3]
Cykl poetycki na Latarnicy ingurował wiersz Kazimierza Wierzyńskiego. Wtedy również przybliżyłam sylwetkę poety i pokazałam wam jego zdjęcie. Dziś kolejny wiersz tgeo poety, w ktorym pojawia się latarnia morska.
Kazimierz Wierzyński
Ja jestem falą
Ja jestem falą.
Zmierzchy i zorze
We mnie się palą,
Oddycha morze.
Lot mój podnieca-
A gdy przygarnie,
Wśród skał zaświeca
Morskie latarnie.
Popłyńcie ze mną,
W dal, marynarze!
Nie będzie ciemno,
Wiatr drogę wskaże.
Skąpię Was pianą,
W piasku osuszę.
Swoje we wiano
Dajcie mi duszę.
Popłyniem w morze,
Morze bez końca.
Pod blask ułożę
Was mego słońca.
A gdy Was strudzę
W tym moim biegu,
Na złotej smudze
Dobijem brzegu.
Tu Was zostawię…
Wiersz można odsłuchać w interepretacji Doroty Godzic na youtube.com
https://www.youtube.com/watch?v=D3VYTm-38qI
Poniżej zdjęcia poety ze zbiorów NAC
Latarnie morskie w poezji [1]
Nie wiem w zasadzie jak to się stało, że prowadząc tyle lat bloga o tematyce latarnianej nie pojawiła się tutaj poezja, w której pojawia się motyw przewodni moich wpisów. Najwyższa pora to nadrobić! Dlatego dziś następuje inauguracja nowego cyklu pt. Latarnie morskie w poezji.
Bardzo często w treściach utworów poetyckich nie będzie wiadomo o jaką latarnię chodzi. Ale liczy się to, że poeta o niej napisał więc w jakiś sposób poruszyła go i natchnęła. Poniżej wiersz Kazimierza Wierzyńskiego z lat 30-tych XX wieku.
Kazimierz Wierzyński urodził się 27 sierpnia 1894 w Drohobyczu, zmarł 3 lutego 1969 w Londynie – polski poeta, prozaik, eseista. Zdobywca złotego medalu w konkursie literackim IX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Amsterdamie w 1928. Debiutował w 1913 roku. Książką, którą sam Wierzyński uznał za „dzieło swojego życia” była Wolność tragiczna (1936) – zbiór poematów w stylu romantycznym. Jego postać stała się bohaterem piosenki Jacka Kaczmarskiego pod tytułem Kazimierz Wierzyński.
Kazimierz Wierzyński
O latarni morskiej
Nie bój się tej latarni, której smuga drżąca,
Jak wahadło, rozcina noc na dwie połowy
I ciemność nagłym cięciem raz po raz roztrąca,
Aż słychać przelot światła, świst błyskawicowy.
Nie bój się brzóz pod oknem, gdy światło je łuska,
Szpera w liściach i szumi i las niepokoi,
Na włosy spadnie księżyc, liliowa piuska,
I głowy drzew do ręki położą się twojej.
Nie bój się, gdy z firanki posypie się kruchej,
Złoty szron po podłodze, po szybach, po ścianie,
I gołoledzią szkliste prześlizną się duchy,
Nie bój się, miła moja, zmienimy mieszkanie.
Jest jeszcze wielka przestrzeń, jest wolna swoboda:
Morze, gdzie będzie puściej, niż tutaj, i czarniej!
Słyszysz, jak huczy w dole, jak woła nas woda,
Odpłyniemy okrętem bez żadnej latarni.
z tomu „Gorzki urodzaj”, 1933
Poniżej fotografia poety z 1928 roku, autor nieznany / wikipedia.org oraz latarnia w nocy - ilustracja freepik.com
Fot. główna wpisu PIRO4D/Pixabay
Rozewska latarnia w poezji
Dziś chciałabym podzielić się z Wami słowami poezji. I to nie byle jakimi, bo dotykającymi samej latarni w Rozewiu. Wiersze pochodzą z lat 30-tych XX wieku. Nie miałabym o nich pojęcia, gdyby w ręce podczas wakacji w Kuźnicy nie wpadło mi nowe wydanie "Zapisków Puckich" nr 19/2020.
W jednym z artykułów dowiedziałam się o istnieniu poety - Kazimierzu Wierzyńskim (1894-1969) , który lesie wakacje 1939 roku spędził w Juracie. W trakcie ich trwania wybrał się ze świeżo poślubioną małżonką do Jastrzębiej Góry a to jak wiadomo oznacza po drodze odwiedzenie i Rozewia, które graniczy z tym letniskiem. W artykule czytamy:
Poniżej zdjęcie poety z 1928 roku oraz nagrobek na Cmentarzu Powązkowskim. Fot. 1 Wikipedia.org , fot. 2 Wikipedia.org/fot. Mariusz Kubik
Poniżej jedne z dwóch wierszy napisanych w latach 30-tych XX wieku.
O latarni morskiej
Nie bój się tej latarni, której smuga drżąca,
Jak wahadło, rozcina noc na dwie połowy
I ciemność nagłym cięciem raz po raz roztrąca,
Aż słychać przelot światła, świst błyskawicowy.
Nie bój się brzóz pod oknem, gdy światło je łuska,
Szpera w liściach i szumi i las niepokoi,
Na włosy spadnie księżyc, liliowa piuska,
I głowy drzew do ręki położą się twojej.
Nie bój się, gdy z firanki posypie się kruchej,
Złoty szron po podłodze, po szybach, po ścianie,
I gołoledzią szkliste prześlizną się duchy,
Nie bój się, miła moja, zmienimy mieszkanie.
Jest jeszcze wielka przestrzeń, jest wolna swoboda:
Morze, gdzie będzie puściej, niż tutaj, i czarniej!
Słyszysz, jak huczy w dole, jak woła nas woda,
Odpłyniemy okrętem bez żadnej latarni.
Fot. Tomasz Lerczak [2x]
Ja jestem falą
Ja jestem falą.
Zmierzchy i zorze
We mnie się palą,
Oddycha morze.
Lot mój podnieca-
A gdy przygarnie,
Wśród skał zaświeca
Morskie latarnie.
Popłyńcie ze mną,
W dal, marynarze!
Nie będzie ciemno,
Wiatr drogę wskaże.
Wiersz z tomu „Gorzki urodzaj”, 1933 rok.