Czerwcowo na wybrzeżu

Dziś taki fotograficzny post z wielu miejsc na naszym wybrzeżu związanych z latarniami. W czerwcu latarnie prezentują się świetnie bo przyroda nabiera już fazy rozkwitu po początkach wiosny. Jest to też czas przeglądów obiektów nawigacyjnych, podejmowania kolejnych decyzji o ich remontach. Poniżej kilka latarnianych obiektów.

Poniżej latarnia morska w Niechorzu w remoncie elewacji zewnętrznej - fot. Joanna Organek, latarnia w Sopocie po remacie - fot. Baza Oznakowania Nawigacyjnego, latarnia Rozewie I już po remoncie elewacji - fot. Daria Sikorra

Poniżej wycieczkowce, które odwiedzają Gdańsk widziane z latarni w Nowym Porcie, fot. latarnia morska w Nowym Porcie

Poniżej latarnia morska w Gąskach - fot. Bartosz Mazur / 13 czerwca 2023 oraz figurka latarenki w ośrodku w Juracie (Półwysep Helski) - Fot. Kasia Foigt

Poniżej latarnia morska w Świnoujściu w świetle dnia i po zmierzchu - fot. ze strony facebookowej latarni w Świnoujściu

Poniżej latarnia w Helu oraz na Górze Szwedów - zdjęcia powstały w trakcie przeglądu technicznego obiektów - fot. Baza Oznakowania Nawigacyjnego


Wakacje kolejowe 2021 [1]

Nieodłącznym elementem pobytów w Kuźnicy na Półwyspie Helskim jest bliskość pociągów. Wiem, dla wielu osób mogłoby to być dużym minusem, a dla zdecydowanie to atut. Od dziecka kocham pociągi byłam przez tatę systematycznie zabierana na spacery, których celem było oglądanie wiaduktów, torów, stacji i przejeżdżających pociągów. Zostało mi to we krwi i każdą obecność pociągu w zasięgu wzroku odbieram z zachwytem.

Do tego dochodzi uwielbienie do zapachu torów, podkładów kolejowych, a dźwięki wydawane przez pociągi odbieram jaką najpiękniejszą muzykę i mogłabym na co dzień mieć je tuż za oknami co akurat sprawdza się w Kuźnicy. Ich linia (jakże różnorodna), masa, siła są wspaniałe. To na półwyspie kursują wciąż latem stare piętrusy i nie mogę sobie odmówić przejażdżki nimi do Helu. Pewnie za parę lat nie będą już się tam pojawiać. Te wagony mają już swoje lata.

W tym roku w cyklu nie tylko zdjęcia pociągów ale i tory, wnętrza wagonów, stacje kolejowe... Zaczynam!

Fot. Latarnica / czerwiec-lipiec 2021


Moje magiczne miejsca - subiektywnie [3]

Nie wrzucam często wpisów do tego cyklu. Chcę by przemówił tylko od czasu do czasu. Prezentowane miejsca są czysto osobistym wyborem "skażonym" często niezrozumiałymi zachwytami. Ale serce nie sługa. Bywa że zabije mocno wobec pewnego obiektu czy miejsca i tak jest tym razem. Bo tym tytułowym magicznym miejscem jest kawiarnia "Kossakówka" w Juracie.

Gdyby dawnego bungalowu i pracowni znanego malarza Wojciecha Kossaka nie przemianowano w czasach współczesnych na kawiarnię to tym miejscem byłby pewnie dawny dom malarza, może muzeum... Stało się tak, że mamy obiekt gastronomiczny ale w tak uroczym miejscy z prawie 100-letnią historią, że cieszę się iż mogę je odwiedzać - spędzając przy okazji trochę czasu dokładnie w tym miejscu.

Jestem zakochana w dawnej Juracie. Jaka to Jurata? To letnisko z czasów przedwojennych - okresu, gdy powstawała i wszystko realizowano według określonego planu budowy nadbałtyckiego kurortu na miarę tych popularnych z południa Europy.

Nazwa letniska odwołuje się do bogini Juraty, której miłość do urodziwego rybaka nie znalazła aprobaty srogiego ojca. Jeśli dobrze ramię†am, została wyłoniona w ogólnopolskim konkursie. Wszystko zaczęło się w latach 20-tych XX wieku kiedy to w lutym 1928 roku Spółka Akcyjna „Jurata” objęła 150 hektarów terenu na helskim półwyspie. Tak zaczęła się historia tego kąpieliska dla elit - za jakie uchodziła w początkowych latach. Parcele pod zabudowę nabywali znani ludzie ze świata sztuki, kultury i polityki.

Jeden z domków stał się letnią pracownią i wakacyjną odskocznią dla malarza Kossaka i jego rodziny. Niestety próżno dziś spacerując uliczkami Juraty znaleźć echa 20-lecia międzywojennego i pierwszej zabudowy. Nieliczne domki z tamtych lat zostały mocno przebudowane (rozbudowane) lub całkowicie przearanżowane. Na kilku posesjach można odczuć jeszcze ducha rodzącego się kurortu.

Mimo to, kiedy spaceruję wąskimi uliczkami wytycznomymi pośród cudownego sosnowego lasu od strony Zatoki Puckiej, wypatruje dawnych lat i wspomnień o tym miejscu, które tak bardzo mnie zauroczyły, że ostatecznie "Kossakowska" trafiła do tych umiłowanych miejsc, do których chętnie i z emocjami powracam. Ogromny wpływ na to miała lektura sprzed lat "Maria i Magdalena" Magdaleny Samozwaniec - cudownie napisane wspomnienia o rodzinie Kossaków, w których Jurata też odgrywa znaczącą rolę.

W tzw. wakacyjnych wpisach z Półwyspu Helskiego z różnych lat pokazywałam bardziej szczegółowo to miejsce. Dziś tylko migawki dla oddania klimatu miejsca i najbliższego otoczenia kawiarni. Zachęcam do osobistego przespacerowania się ulicami Juraty i odkrywania jej przeszłości dla siebie.

Poniżej kilka ujęć z drogi do kawiarni czyli co nam zostało z tamtych lat.

Poniżej kawiarnia "Kossakówka" w dawnym domu artysty.

Fot. Latarnica / czerwiec 2020 i czerwiec 2021

Na koniec chciałabym zachęcić zainteresowanych nie tylko tym miejscem, ale całym procesem powstawania "kurortu z niczego" do lektur książek, które dla mnie są kluczowe jeśli chodzi o informacje o tej miejscowości i jej historii. Już jestem ciekawa jak będą uczczone setne urodziny tego popularnego miejsca wypoczynku nad Bałtykiem.

 

 


Wakacje 2021 [8]

"Jurata - kurort z niczego"- jak głosi tytuł książki o początkach tego letniska. W 1928 roku rozpoczęły się budowy małych, pięknie zaprojektowanych willi nadmorskich. Jednym z pierwszych właścicieli takiej nadmorskiej nieruchomości był Wojciech Kossak. Za nim w ślad poszli potem i inni artyści. Kossak spędził w Juracie z rodziną letnie wakacje w latach 1937-1939. Na miejscu miał swoją pracownię i korzystał z wszystkich atrakcji miejscowości i oraz walorów przyrodniczych tego miejsca.

W Juracie tamtych lat były m.in.: wspaniały i nowoczesny zakład balneologiczny z gorącymi i zimnymi kąpielami, piękna restauracja z zapierającym dech widokiem na morze, korty tenisowe oraz plaża z torem do sportów wodnych.

Dziś ta mała nadmorska miejscowość nie przypomina międzywojennej Juraty - kurortu dla sławnych i bogatych. Znikają też domki z lat 20-tych XX wieku - które oddawały charakter tej miejscowości. Trudno doszukać się oryginalnych - nie przerobiony przez lata - budynków.

Ale wędrując dziś po uliczkach Juraty (a mają urocze nazwy jak np. Mestwina, Ratibora, Świętopełka, Sambora, Międzymorze) można napotkać niepozorny budynek z figurą malarza w ogrodzie, w którym mieści się teraz nieduża sympatyczna kawiarenka. Nazywa się "Kossakowska" i faktycznie jest urządzona w dawnym domu i pracowni artysty. Niewiel tam już oryginalnego sprzętu, kawę piję się raczej w ogródku na zewnątrz ale miło jest na chwilę przysiąść i poczuć się jakby w wehikule czasu i choć wyobraźnią przenieść do czasów świetności tego miejsca.

Kawiarnię u Kossaka odwiedzamy rokrocznie jeśli tylko czas i okoliczności pozwolą. Mają tam smaczne ciasta a niedawno wprowadzono do menu także śniadania. Mimo bycia troszkę na uboczu rotacja przy kilku stolikach jest cały czas i widać, że powracają do niej stały bywalcy. Ja również się już do nich zaliczam.

Obowiązkowo zanim trafi się do ogródka u Kossaka warto przejść się od stacji PKP zaliczając po drodze jurackie molo.

W 2021 roku nie było idealnej pogody gdy odwiedziłam Kossakówkę. Ale nie odstraszyło mnie to od spędzenia dłuższego czasu przy jego pracowni. Wokół wciąż szumią sosny, niedaleko do wód zatoki, a ciut dalej do plaży nad otwartym morzem. Urocze miejsce warte zatrzymania.

Fot. Latarnica / czerwiec 2021


Zdjęcie na niedzielę - 31 maj 2020

W ostatnią niedzielę tryptyk z Juraty, ale z latarnią w tle. Mini latarnią - lecz jak uroczą. Taka wieża znajduje się przy ośrodku "Kormoran" w kompleksie MW Rewita. Po zmroku podświetlana.

Fot. Grzegorz Elmiś / maj 2020


Wakacje 2019 [5] - między Jastarnią a Juratą

Po obejściu wąskich uliczek w Jastarni (fotorelacja z tego w odcinku 3 i 4 z 2019 roku), w których najszybciej można trafić na piękne stare domostwa i cudownie niebieskie ozdobniki kaszubskie udałam się na sam koniec (idąc już w stronę stacji pkp) na drugą stronę torów.

Tam blisko wyremontowanej i oświetlonej nowymi latarniami ścieżki można trafić na wysoką wydmę, na której stoi mała pasiasta bliza.

Po obejściu Jastarni pojechałam po latach przerwy do Juraty. Nie byłam tam już dawno, więc interesowało mnie co się zmieniło i w jakim stanie jest molo i okolica.

Do tej wizyty skłoniła mnie też lektura książki "Jurata - kurort z niczego". Poza tym ilekroć czytam cokolwiek o malarzu Kossaku lub kimś z jego rodziny od razu widzę Juratę i "Kossakówkę" domek w którym malował i spędzał z rodziną i znajomymi letnie miesiące. Dziś jest tam kawiarnia o stylowym wnętrzu.

Poniżej paręnaście ujęć z tej miejscowości.

Fot. Latarnica / czerwiec 2019


Dobrze rokujące nowości! [1]

Wiosna i lato przyniosła w tym roku kilka doskonale zapowiadających się lektur książkowych. Kto gustuje w historii wybrzeża, kocha nasze morze i nie potrafi bez niego oddychać a pewno odnajdzie się w tych lekturach.

Od razu dodam, że jeszcze żadnej nie czytałam, ale może ktoś z was chciałby również już nabyć to wrzucam zajawki z krótką informacją. Notki o książkach pochodzą od wydawców.

Jurata. Cały ten szpas - Anna Tomiak (wyd. Czarne)

Dziewięćdziesiąt lat temu zauroczeni swoim morzem Polacy zamarzyli o kurorcie z prawdziwego zdarzenia. Jurata natychmiast stała się ulubionym miejscem wakacyjnych pobytów ówczesnych elit. Można tu było spotkać Wojciecha Kossaka, zajeżdżającego przed swój dom lśniącym automobilem. Plażą przechadzał się prezydent Mościcki, a w luksusowych pensjonatach zatrzymywały największe gwiazdy z Bodo, Smosarską i Kiepurą na czele. 

Krótka przedwojenna historia zakończyła się we wrześniu 1939 roku. Letnicy wyjechali, a Niemcy skwapliwie korzystali z jurackiej infrastruktury. Odpoczywali tu lotnicy Luftwaffe i młodzież z Hitlerjugend. 

Po wojnie władza ludowa usiłowała zmienić elitarny charakter kurortu na egalitarny. W najbardziej atrakcyjnych miejscach wzniesiono ośrodki FWP, wyburzano przedwojenne wille i wycinano sosny. Ale nawet pod nowymi rządami Jurata zachowała swój swobodny styl przechowywany we wspomnieniach i anegdotach. 

W XXI wieku w miejscu dawnej Juraty wyrasta nowa, ze szkła, betonu i stali. Historia toczy się dalej. 

Anna Tomiak opowiada o nadmorskim kurorcie od jego początków w 1928 roku, przez zmianę w centrum wczasów pracowniczych, aż po powrót do elitarności w latach 90. i czasy współczesne.

Wakacje 1939 - Anna Lisiecka (wyd. Muza)

Ludzie z pierwszych stron gazet: Nałkowska, Barszczewska, Halama, Mościcki, Gombrowicz i ci mniej znani: Straszewicz, Parnell, Pruszkowski, Roszkowska, Stempowski - w scenerii upalnego lata. Ich nadzieje, tęsknoty, żarty, marzenia i plany. Szlaki przemierzane luksusowymi, szybkimi wagonami o aerodynamicznych kształtach, liniami LOT-u, ale także własnymi samochodami oraz ekonomicznymi wagonami trzeciej klasy. Raiki dla bogatych: Zakopane, Jurata, Krynica, Zaleszczyki i urokliwe letniska: Kosów Huculski, Jaworze, Kazimierz. Słoneczny polski modernizm Ciechocinka oraz campingi wagonowe. Wszystko to w innych niż dzisiejsze granicach i często w zapomnianych pejzażach.

"Taniec w przeddzień kataklizmu, modny krok lambeth-walk, w Zakopanem zabawy letników i artystów, na Polesiu arystokratów, dyplomatów i szefa brytyjskiej misji wojskowej polującego na kaczki. Wojna wisi w powietrzu, jednak jej nie będzie, bo Hitler się nie odważy, a jeśli, to po trzech tygodniach zwycięska defilada w Berlinie, nasza i sojuszników. Mamy gwarancje Anglii. Książka Anny Lisieckiej – pełna szczegółów, epizodów, ludzi krótko obecnych albo znikających wraz z wybuchem wojny w 1939 – odtwarza tamten makabryczno-rozrywkowy nastrój. Po raz drugi w życiu poczułem się trzynastolatkiem na progu wieku dojrzewania. Weź pod rękę damę swą, idź na spacer razem z nią – wzywał lambeth-walk w Zakopanem."
Jacek Bocheński

Pokój z widokiem. Lato 1939 - Marcin Wilk (wyd. W.A.B.)

Współczesne lato to przede wszystkim wakacje. W przedwojennej Polsce lato odróżniało się od innych pór roku tylko tym, że było cieplej.

Podróżowali oczywiście artyści, literaci, dziennikarze, a kurorty z roku na rok stawały się coraz nowocześniejsze (tak jak modernizowała się Polska). Ale nie wszędzie było tak kolorowo. Na wsi o wakacjach się nie marzyło. Krucho z marzeniami było także w województwach wschodnich, dziś określanych mianem Kresów.

Opisując ostatnie przedwojenne lato, Marcin Wilk zajrzał do Zakopanego, spędził trochę czasu w Gdyni, przyjrzał się Zaleszczykom, ale przede wszystkim zboczył z popularnych tras turystycznych. Przemierzając tereny Polski przedwrześniowej, postanowił dotrzeć do żyjących świadków epoki i wysłuchać ich opowieści o ostatnich tygodniach życia w pokoju.

Obrazy pamięci wzbogacone wycinkami z prasy i dokumentami epoki złożyły się w mozaikę o codzienności na moment przed apokalipsą.

Kuźnica - Małgorzata Abramowicz (wyd. BiT)

Kolejna publikacja Małgorzaty Abramowicz o czasach dwudziestolecia międzywojennego nad brzegiem Bałtyku. Opowiada o przemianie małej wioski rybackiej w modne letnisko, o nieustającej walce z żywiołem, o ludziach, którzy na wąskim pasku ziemi, między Wielkim i Małym Morzem z ogromną determinacją walczyli o swoje domy. Jak zwykle pomocne były: prasa międzywojenna, notatki i artykuły, zachowane w archiwach dokumenty, pocztówki, ilustracje i zdjęcia z prywatnych albumów.

Jeszcze żyjemy. Lato '39 - Marcin Zaborski  (wyd. Bellona)

Marcin Zaborski wraca do upalnego lata 1939 roku. Próbuje odtworzyć świat ostatnich miesięcy poprzedzających wojenny dramat. Przywołuje zapachy i smaki. Pokazuje codzienne życie Polaków, zabiera nas na przedwojenne ulice wielu miast i miasteczek, opisuje z jakimi problemami zmagają się w tamtym czasie ich mieszkańcy. Towarzyszy im w podróżach do popularnych kurortów i „badów”. Przygląda się turystom na plażach nad polskim Bałtykiem, śledzi modowe trendy zaglądając do walizek i szaf polskich kobiet.

Uliczny hałas, pękające w szwach kolejki podmiejskie, matrymonialni oszuści, nocne wyścigi nietrzeźwych kierowców. Prężenie muskułów w polskiej armii, dramatyczne sceny z Gdańska, dyplomatyczne zabiegi, które mają uchronić świat przed eksplozją wojennej zawieruchy. Nadzieja na to, że uda się jej uniknąć przeplata się tu z przekonaniem o nieuchronności starcia, które na zawsze już zmieni świat.

Czym żyją Polacy w lipcu i sierpniu 1939 roku?

Tryptyk Helski. Część II od roku 1920 do roku 1938 - Mirosław Kuklik (wyd. Stowarzyszenie Miłośnicy Helu)

"Tryptyk Helski. Część II od roku 1920 do roku 1938" - kolejna część historii Helu obejmującej czasy międzywojnia przybliżona przez dyrektora Muzeum Ziemi Puckiej - Mirosława Kuklika.

Fot. główna wpisu - pexels.com


Zdjęcie na niedzielę - 23 września 2018

Dziś dla odmiany zdjęcie bez latarni, ale z naszego pięknego Półwyspu Helskiego.

Tym razem we wrześniową niedzielę skoczymy na chwilę do Juraty na końcówkę molo. Więcej zdjęć Grzegorza na facebooku: https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/

Fot. Grzegorz Elmiś / Jurata, 2 września 2018