Latarnica poleca [vol. 36]

Nie jest łatwo trafić dziś na tego typu literaturę - mam na myśli osadzenie akcji i czas (Półwysep Helski, XIX wiek). Nie znajdzie się ona na liście popularnych książek, a każdy kto poszukuje takich perełek w zasadzie nigdy może na nie nie trafić.

Podobnie było w moim przypadku z książką polskiego autora Stefana Balickiego pt. "Dziewiąta fala", której wydanie antykwaryczne dostałam w prezencie bo znalazła się na okładce latarnia morska. jakież było moje zdumieni gdy przy lekturze odkryłam iż cała akcja rozgrywa się na początku XX wieku w Rozewiu i okolicach a tamtejsza latarnia morska odgrywa istotną rolę bowiem bohaterowie żyją w gospodarstwie przylegającym do latarni i pracują w niej. Czy kiedykolwiek bym na tą książkę sama trafiła? Wątpię. Bo ani jakiś poczytny autor, ani znany tytuł. Przynajmniej dla mnie.

Myślę, że gdyby nie chęci i ogrom pracy tłumaczki pani Ireny Elsner - nikt w Polsce nie poznałby tej powieści. I nie ma znaczenia, że swego czasu autorka Fanny Lewald napisała kilkadziesiąt nowel i powieści. U nas są one nie znane. Urodzona w 1811 roku w Królewcu jako jedno z 9 dzieci kupca Davida Marcusa i jego żony Zippory, zmarła w 1889 roku w Dreźnie.

Miałam tą okazję rozmawiać z tłumaczką tej książki i wyznała mi, że ta historia czytana w oryginale czyli po niemiecku tak ją urzekła, że postanowiła ją przełożyć i wydać własnym sumptem. Trochę miałam obawy co do czasu powstania "Dziewczyny z Helu". Bałam się staroświeckiego języka, nieznanych realiów, pisarstwa na miarę tamtej epoki więc dziś dla czytelnika z XXI wieku mało strawnego.

A jednak już w trakcie lektury wiem o czym mówiła tłumaczka. Nie da się nie wciągnąć w historię Kathariny - córki kobiety urodzonej w Jastarni Gdańskiej i hiszpańskiego podoficera - która ucieka podczas oblężenia Gdańska w kierunku swojej rodzinnej wsi na Półwyspie Helskim, gdzie ma nadzieję zastać swoich wiekowych już rodziców.

Taki jest początek tej historii i myślałam, że to głównie będzie opowieść o niej, a nie jej córce. Kolejne strony pokażą że to córka jest tą tytułową "Dziewczyną z Helu".

Naprawdę ogromnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że ta opowieść tak bardzo mnie wciągnęła. Miałam wrażenie jakby powieść wyszła spod pióra współczesnego autora, który tylko badał przeszłość Ziemi Puckiej i wykorzystał to jako tło do swojej historii. A jednak "Dziewczyna z Helu" pokazuje te ziemie (bo akcja częściowo osadzona jest w Jastarni, Helu i Gdańsku) w czasach, gdy odwiedziła je Fanny Lewald. I musiały one (zwłaszcza Hel, co sama podkreśla w przedmowie i liście do przyjaciół) zrobić ogromne wrażenie.

Czy się dziwię? Zupełnie nie! Nawet obecnie ktoś kto widział już wielki zakątków naszego polskiego wybrzeża przyjeżdżając pierwszy raz na Półwysep helski może się poczuć zauroczony innością tego wąskiego skrawka lądu. A co dopiero Hel XIX wieku ze swoją zabudową i słynną ulicą Wiejską, którą tak wiernie Fanny Lewald oddaje. mamy też wątek z szczątkami spalonego kościoła w tzw. Starym Helu, którego ruiny jeszcze wtedy funkcjonowały.

Ta powieść zadowoli każdego miłośnika Półwyspu Helskiego. Ja akurat należę do tych osób co połykały każde historyczne i naukowe opracowanie o tych ziemiach i chłonie chętnie archiwalne sztychy i pierwsze fotografie Jastarni czy Helu. Mogę tylko Autorce pogratulować, że tak idealnie oddała realia życia w tamtym czasie, a także różnice w codziennym bycie i poziomie życia ludzi z różnych warstw od zwykłych rybaków, po samotne wdowy, sieroty czy ludzi piastujących najwyższe urzędy. W opisach Helu odnajduję stare zachowane dokumenty z sztychami i rysunkowymi wizerunkami tej miejscowości na które trafiałam szukając wszystkiego co się dało o dziejach miejscowości leżących na Półwyspie.

Powieść ucieszy też pasjonatów i miłośników latarni morskich. Mamy w tyj części dziejącej się w Helu postacie należące do rodziny tamtejszych latarników oraz opis wizyty bohaterki w ówczesnej latarni morskiej. Czegóż chcieć więcej? Fanny Lewald potroiła pisać. Akcja jest tak poprowadzona, że nie chce się książki przerywać i nurtuje nas co wydarzy się na kolejnych stronach.

Od razu dodam, że to nie jest lekka i przyjemna historia. Dramatyczne losy bohaterki są naszpikowane wieloma przykrymi wydarzeniami. Pisarka sięga też to tej części historii tych ziem, które mówią nam jak bardzo miejscowa ludność podatna była na zabobony i historia o czarach, klątwach i czarownicach. Przecież to właśnie w Chałupach na Półwyspie Helskim odbył się ostatni proces przeciwko miejscowej czarownicy Krystynie Ceynowa w 1836 roku.

Być może to co spotkało mieszankę Chałup było znane pisarce. Bowiem wykorzystuje ona w swej powieści informacje na temat sprawdzania czy dana kobieta jest czarownicą - nawet z obserwacji choćby jak zachowuje się dzika przyroda wobec jej domu i obejścia.

Osobiście nie spieszyłam się z lekturą "Dziewczyny z Helu" - chciałam jak najdłużej pobyć w tym miejscu. Akcja jednak tak przyspiesza i nurtuje, że trudno zachować dystans i nie zastanawiać się jak to wszystko może się zakończyć. A zakończenie może naprawdę zaskoczyć. Tym bardziej nie zdradzę z fabuły ani słowa. Wiem tylko jedno, że nie można nastawiać się negatywnie do tego typu lektury, bo może okazać się nawet w naszych czasach lekturą przemawiającą do uczuć i nie zostaje się wobec niej obojętnym.

O książce dowiedziałam się na profilu facebookowym tłumaczki, która wydała już kilka własnych książek, a w tym przypadku nie mogła odmówić sobie zajęcia się tłumaczeniem z niemieckiego na język polski. Powieść można kupić bezpośrednio u pani Ireny Elsner lub przez serwis aukcyjny allegro.

Reasumując: Latarnica poleca!

Podstawowe dane książki:

Tytuł: Dziewczyna z Helu (powieść społeczno-obyczajowa)
Tytuł oryginału: Das Madchen von Hela
Autor: Fanny Lewald
Tłumaczenie: Irena Elsner
Wydawca: Elsir Verlag, D-Amberg
Objętość: 280 stron
Oprawa: miękka
Wydanie: Amberg 2021 (pierwsze wydanie Berlin 1860, drugie wydanie Berlin 1876)

Fot. Latarnica, zdj. 2 - litografia z autorką książki i fragment listu do przyjaciół w którym zdradza co było inspiracją do powstania tej książki.

Poniżej XIX-wieczny Hel na starych fotografiach i kartkach, fot. aukcyjne


Zdjęcie na niedzielę - 17 października 2021

Kolejne niedziele tego miesiąca chcę fotograficznie poświęcić na polecenie lektur. Dziś najnowsza zdobycz - "Dziewczyna z Helu" Fanny Lewald. Książkę przetłumaczyła Irena Elsner, której książki o historii Choczewa i okolic oraz Helu mam w swoich zbiorach.

Ta jeszcze nie czytana, ale wątpię by zawiodła skoro to powieść z akcją w XIX-wiecznym Helu ukazująca ówczesne życie w tym miejscu między dużym a małym morzem.

Fot. Latarnica