Złota jesień w Sopocie
Dziś chciałabym wam ofiarować sporą dawkę jesiennego słońca. Nie wiem czy też lubicie to miejksce ale ja kocham tzw skwer kuracyjny i najbliższą jemu okolicę w mieście Sopot. Tam ciągle jakoś tak czuć oddech wielkiego świata i czegoś wyjątkowego. Był okres gdy to miejsce podupadało ale odkąd wyremontowano dawny Dom Zdrojowy, a teraz jest po remoncie sama wieża latarni (zakładu leczniczego) i wejście na molo to skwer wygląda naprawdę wspaniale.
Kasia Figt uchwyciła całe piękno jesieni nad Bałtykiem w kurorcie. W końcu Sopot miał być rodzimą odpowiedzią na luksusy kurortów dla elit Europy zachodniej i południowej. Cieszy mnie, że robi się w Sopocie coraz piękniej i estetyczniej. Poniżej zdjęcia zrobione w I połowie listopada br.
Fot. Kasia Foigt / listopad 2023
Zdjęcie na niedzielę - 19 listopada 2023
Na tym blogu mam osobną zakładkę z kocią tematyką z racji bycia 100-procentową kociarą. Ae bardzo kocham i psy i dziś wyjątkowo w Zdjęciu na niedzielę chciałabym wam pokazć taki psi duet zdjęć.
W tym roku miałam przyjemność spędzić urlop nad morzem w Dąbkach z tą cudowną psiną Korą. I niech te dwa kadry pokażą jak bardzo potrafi być szczęśliwy pies na takich nadmorskich wypadach.
Po lewej Kora na falochronie w Darłówku, po prawej na plaży w Dąbkach.
Fot. Latarnica / lipiec 2023
Wakacje 2021 [25]
Dziś po raz trzeci, (a nie ostatni) zaglądamy do latarni Rozewie I - fotorelacja ze zwiedzania latem 2021 roku. Spójdzie na zdjęćie 3 lub 4. Czy wy też tak miewacie w miejscach ze swoją długą historią, że zastanawiacie się czy wyobrażacie kto stał przy tym oknie kiedyś np 100-150 lat temu, kto chodził tymi schodami, dotykał dłonią balustrady...
Ja często tak mam w miejscach zabytkowych. Czuję "duchy" przeszłosci, niemal je widzę i słyszę.
Ostatnie poziome fotografie pokazują widok z niższego tarasu rozewskiego na plac przy latarni i stary las. Uwielbiam to miejsce. Jest wyjątkową enklawą latarnictwa na naszym wybrzeżu.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Wakacje kolejowe 2021 [7]
Dziś z przyjemnością powracam do tematyki kolejowej. Od zawsze pociągi, stacej, tory kojarzą mi się z miłym czasem wakacji lub po prostu wyjazdu poza miejsce zamieszkania. To dobre skojarzenia, związane z nieznanym, ekscytacją, nowymi perspektywami...
W dzisiejszej galerii pociągi sfotografowane głównie w Kuźnicy (Hel). Budynek dworca w Kuźnicy jest już po generalnym remoncie, więc można powiedzieć że to już zdjęcia historyczne, sprzed modernizacji.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
10-ta Świąteczna Zbiórka dla schroniska
Jak co roku w dniu 11 listopada startuję z akcją, która w tym roku ma już swoją okrągłą 10 rocznicę. Przez 6 lat odbywała się pod patronatem mojego pierwszego kociego adopciaka z poznańskiego schroniska , a w tym roku mamy już 4-tą zbiórkę z kotką Myszą - również byłą podopieczną schroniska.
Głównym medium akcji jest fan page Myszy na facebooku. Adres strony: www.fb.com/MYSZA.Errorka
Zdjęcie na niedzielę - 12 listopada 2023
Wciąż mamy jesień, a nie było tutaj za dużo jesiennych kadrów znad morza. Dziś uroczy październikowy dzień w Gdyni Orłowie. W oddali słynne molo. Plaża i molo widziane od strony orłowskiego klifu.
Fot. Kasia Foigt - Fotografia Nadmorska / Orłowo 21 października 2023
Latarnia listopada 2023
Latarnią listopada jest Harbour Town Light z Południowej Karoliny (USA). Po samej sylwetce i formie wieży, którą widzę na aktualnej karcie kalendarza widać że ten obiekt jest stosunkowo młody. Poniżej karta:
Poniżej kilka faktów na temat tego obiektu:
– zbudowany w 1969 roku
– znajduje się przy przystani Harbor Town na Hilton Head Island w Karolinie Południowej
– zbudowna została przez pywatnego inwestora
– jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem Hilton Head Island i Sea Pines Resort
– wieża latarni jest metalowa, na planie ośmiokąta
– pomalowana w poziome biało-czerwone pasy
– świeci białym światłem
– wysokość wieży i światła - 28 m
– światło w latarnie rozbłysło po raz pierwszy w 1970 roku
– wieża otwarta dla turystów odpłatnie, jest również wykorzystywana jako miejsce ślubów
– w latarni. również muzeum z historycznymi zdjęciami Harbour Town oraz sklepy z pamiątkami
– do laterny prowadzi 114 schodów
Oficjalna strona latarni: https://harbourtownlighthouse.com
Poniżej dzienne zdjęcia z tripadvisor.com, dwa ostatnie to wystawa w części muzealnej
Poniżej optyka latarni, fot. tripadvisor.com (3x)

Poniżej widok satelitarny z Google Maps

Poniżej Street View z Google Maps

Latarnia ma swoją stronę na facebooku:
https://www.facebook.com/harbourtownlighthousemuseum/
Ze starej prasy [99]
Dziś sięgniemy po starą, prawie 100-letnią publikację bliższom książce niż gazecie. W 1929 roku nakładem własnym autora ukazało się wydawnictwo "Wybrzeże Polskie (mały przewodnik po wybrzeżu)".
Opracowanie wydano w Grudziądzu, jego autorem jest Tadeusz Wacław Ziółkowski, a na stronie 18 mamy zdjęcie helskiej latarni, a na 20 fragment opisujący tą konstrukcję.
Poniżej okładka i strona tytułowa oraz interesujące mnie strony
Poniżej powiększony fragment o helskiej latarni.

Latarnica poleca [vol. 50]
Dla mnie wszystko zaczęło się od głośnego okrzyku: "JEEEEEST!!!". A było to radosne potwierdzenie faktu (gdy po raz pierwszy na facebooku zobaczylam reklamę na stronie Wydawnictwa ZNAK), że wkrótce premiera nowego tomu autorstwa Kota Nieteraz. W moim przypadku to kontynuacja wspaniałej literackiej przygody, która zaczęła się 3 lata temu wraz z ukazaniem się "Typowego kota", który również trafił na moją top listę ulubionych stron facebookowych i bohaterów tychże stron.
Jeśli czytając te słowa martwisz się, że nie znasz Kota Nieteraz ani bohatera historyjek Typowy kot więc na nic sięganie ci po tą książkę od razu uspokoję. NIe trzeba zaczynać lektury od pierwszego tomu. Spokojnie "Kot na szczęście" może się stać twoim pierwszy razem z Kotem Nieteraz i jego ludzką i zwierzęcą rodziną. Nic straconego! Zapewniam, że kiedy dotrzesz do ostatniej strony bardzo szybko poszukasz poprzednich tomów i z równą przyjemnością zagłębisz się w ich treści.
To tyle tytułem wprowadzenia i niejako wyjaśnienia skąd dziś pod moją lupką recenzeta znalazła się TA, a nie inna książka. W końcu to okrągły 50-ty odcinek cyklu Latarnica poleca.
A teraz będzie wyznanie w stylu 3 x TAK.
Tak, to ABSOLUTNIE nie przypadek że musiałam poznać 3 tom serii!
Tak, identyfikują się z bohaterami serii! I podpisuję pod wieloma stwierdzeniami i ich doświadczeniami.
Tak, jestem posiadaczką i przerobiłam we wszystkich kierunkach lektury typu "Bądź jak kot", Żyj jak kot", "Bierz przykład z kociego życia" itp. itd. (to w kontekście treści 3 tomu).
Czymże jest "Kot na szczęście"? Poradnikiem? Pamiętnikiem z życia kota, a może jego ludzi? Humorystycznym komiksem? Satyrą na koty, a może na relacje zwierzęco-ludzkie? Literaturą faktu o opiece nad zwierzętami? Literaturą popularno-naukową o tym jak radzić sobie w trudnych sytuacjach na linii zwierzę-człowiek i odwrotnie?
Odpowiedź na te wszytskie pytania brzmi twierdząco! Zdecydowanie "Kot na szczęście" jest wspaniałą mieszanką wielu gatunków i może w tym tkwi jego siła. Książka w swej strukturze nie nuży, bo nie ma jednolitej zawartości. Kolejne rozdziały przerywane są historiami obrazkowymi oddającymi kwintesencję tego jak swoje życie widzą i planują koty. I pokazują bez pardonu czym my jesteśmy w ich wielkim planie przejęcia władzy nad światem. Te komiksowe wtrącenia świetnie rozładowują atmosferę i tak zabawnie opowiadanej historii. Ja siedząc wgapiona w strony "Kota na szczęście" w ulubionym fotelu do czytania (z kotem na kolanach) raz po raz wydawałam z siebie parsknięcia bądź dłuższy rechot zadowolenia i rozbawienia.
Oś główną książki stanowi (jak miło było powrócić do świata bohaterów!) relacja pisana przez Beatę lub Kota Nieteraz (ach ten cięty język, te błyskotliwe wnioski, czarny humor) obejmująca kilka tygodni (a może i miesięcy?), ale zaczynająca się nomen omen rankiem 1 stycznia. Jak wiadomo dla wielu z nas 1 stycznia to katorga. Zawalona wcześniej noc przez sylwestrową zabawę, zmęczenie, niedospanie, bałagan wokół i straszny bałagan w nas samych, bo to NOWY rok: nowe wyzwania, nowe plany, wszystko postawione na głowie i każdy z nas o rok starszy. W taki to dzień wchodzimy w świat tej rodziny, w skład której wchodzą: Beata, Adrian oraz pies Nierusz i kot Nieteraz.
Beata postanawia przeorganizować swoje życie i po pierwsze zacząć rok od regularnego chodzenia na siłownię (to ma być ta część postanowień na temat dbałości nad ciałem), a po drugie pragnie na zasadzie empirycznej poprzyglądać się własnemu kotu i wcielić w życie te wszytskie mądrości z poradników coachingowych typu "bądź jak kot". A ponieważ jej dotychczasowym hobby życiowym było leżenie na kanapie, oglądanie seriali i podjadanie to sami widzicie jak wiekopomnych zmian chce dokonać.
A w tym czasie jej partner Adrian (zdecydowanie bardziej zajmujący się psem niż ona, bowiem pies to spacery, to wczesne wstawanie, wysiłek fizyczny) postanawia wykorzystać część marnującego się metrażu w ich mieszkanku w starym bloku i zaczyna budowę antresoli.
W historii pojawia się świetnie zarysowana postać trenerki personalnej Kasi w studio fitnessu oraz... hm nie chcialabym uprzedzać, ale jednak bez tego ogniwa nie ma "Kota na szczęście" - rodzina powiększa się o jeszcze jednego... kota Eklenia (młodszy model i klon kota Nieteraz).
Uwielbiam podczas lektury te zmiany optyki odbierania rzeczwistości. Jeszcze przed chwilą patrzyłam na wszystko oczami Beaty, a tu już powracam do widzenia świata kota Nieteraz, a ten to ma dopiero gadane! Książka jest świetnie osadzona w naszych realiach. Mamy zalety i wady pracy hybrydowej, plusy i minusy życia pod jednym dachem z przedstawicielami aż dwóch gatunków zwierząt bo z kotami i psem. A skoro pojawił się nowy kot to na karty książki wjeżdża to co każdy wielozwierzakowy opiekun wie - historia o tzw. wprowadzaniu nowego zwierzaka do stada czyli socjalizacja z izolacją w praktyce. Jedna z historii funduje nam też refleksje nad kondycją systemu zdrowotnego NFZ oraz uzmysławia koszty posiadania zwierząt i kwoty, które trzeba brać na swoje barki u weterynarza, gdy już musimy spotkać się z lecznictwem tzw. zwierząt towarzyszących.
Nie mam najmniejszej wątpliwości co do tego, że "Kot na szczęście" okaże się strzałem w dziesiątkę dla miłośników zwierząt. Lubimy się pośmiać z nas samych - zwłaszcza wtedy, gdy widzimy lub czytamy, że innym zwierzolubom też nie jest tak łatwo. Ba! Bywa nawet bardzo, bardzo ciężko. Jakoś robi się wtedy lżej i czujemy się rozgrzeszni z zakupów najlepszych karm z górnych półek, najlepszych zabawek choć jak wiadomo kota ucieszy i tak karton, w którym owa zabawka przyjedzie.
Beata konsekwentnie wypisuje (na zakuionej uprzednio tablicy) i realizuje podpowiedzi autorów poradników by brać przykład z kotów, bo one są mistrzami zen i najlepszymi nauczycielami życia. W praktyce różnie to jej wychodzi, ale wnioski i wynikające z prób realizacji sytuacje dają Czytelnikowi naprawdę przednią zabawę. To jest też taka książka, przy której zdecydowanie dużo potakujemy głową. Co chwila trafiamy na taką "akcję" w życiu bohaterów, że możemy to od razu przyłatać do naszych doświadczeń. I ta bliskość i wspólnota myślenia, doświadczania, cierpienia na różne sposoby nas łączy i jesteśmy w jednej drużynie.
Podtytuł tego tomu "Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze" tak czy inaczej znajduje uzasadnienie w życiu Beaty i Adriana. I zapewne w życiu wielu z nas. Przecież jakże często patrzymy na swojego kota (koty) z miłością i mówimy pod nosem - jakie to szczęście że go (ich) mamy. I to jest prawda. Mimo, że po drodze mamy tak bardzo pod górkę lub z górki na zderzenie czołowe jak opiekunowie Nierusza, Nieteraza i Eklunia - kota ze schroniska, który w ogłoszeniach umierał na samotnść w malutkiej klatce, a wpuszczony do domu okazał się diabłem wcielonym i zarządcą psa. Tak to już w życiu bywa. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Na koniec trochę o stronie wizualnej. Książka ma wygodny zbliżony do kwadratu format, jest świetnie opracowana graficznie i tekst czyta się wygodnie. Razem z poprzednimi dwoma tomami pięknie prezentuje się na półce jako trylogia i może być idealnym prezentem na nadchodzące święta. Nie zawiedzie opiekuna zwierząt, spędzi z nią wiele zabawnych chwil i z pewnoscią poleci innym znajomym w zakoconych domach oraz tych, w których pod jednym dachem żyją i psy i koty. Bo jak wiadomo pies z kotem nie zawsze oznacza kotostrofę czy katastrofę.
Reasumując: Latarnica poleca!
Poniżej okładka front i tył:
Podstawowe dane książki:
Tytuł: Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze
Autor: Kot Nieteraz
Ilustracje: Maciej Zaręba
Wydawca: Flow Books / Wydawnictwo Znak
Objętość: 304
Oprawa: miękka
Format: 16x20 cm
Poniżej przykładowe rozkładówki z wnętrza książki:
Poniżej cały (dotychczas wydany) cykl Kota Nieteraz - "Typowy kot", "Kot kontra pies" i "Kot na szczęście" (czekam na więcej!)
Poniżej tzw. backstage sesji czyli te chwile, gdy ustawiałam dobry kadr, a na plan wchodziła ONA - Mysza a ja krzyczałam: "NIE TERAAAAAAZ!"
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki i możliwość szybkiego zapoznania się z tą książką tuż po premierze!
Fot. Latarnica / listopad 2023 (kocia modelka - Mysza Errorka)
Zdjęcie na niedzielę - 5 listopada 2023
Pierwszą niedzielę listopada spędzimy w rozewskiej laternie. To właśnie dla niej, a raczej dla nowej optyki w niej zwiedzałam po raz kolejny wieżę tej latarni. Zdemontowana optyka wylądowała niżej niż dotychczas pracowała, a w sercu latarni mamy teraz małą LED-ową aparaturę. Czasy się zmieniły i wnętrze laterny też. Jest w niej coraz więcej przestrzeni dla zwiedzających.
Fotografia pokazuje przy okazji jak pięknie widać Bałtyk z Rozewia I. Dwukrotnie podwyższana wieża - przez rosnące drzewa trzeba było podjąć się takich przebudowań - póki co umożliwia obserwowanie wód naszego pięknego morza z góry.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Latarnica poleca [vol. 49]
Dzisiejszy post z tego cyklu nie jest klasyczną recenzją, bo też opisywany produkt nie jest klasyczną książką choć na taką wygląda. Ale nie mogłam się oprzeć pokusie pokazania wam tego wydawnictwa. Jestem nim po prostu zauroczona.
Nie wiem jak wy, ale ja nadal nie funkcjonuję w ciągu roku bez tradycyjnego kalendarza książkowego oraz naściennego. O ile na ścianie co roku dominuje jeden latarniany, a drugi koci to z książkowych zazwyczaj wybieram takie, które mają nie tylko kocie okładki, ale i też we wnętrzu dorzucają coś fajnego i powiązanego z kocią tematyką.
Dzięki wpisowi polecajce na profilu facebookowym i instagramowym Kocibehawiozrym dowiedziałam się, że na rok 2024 przygotowano takie piękne kocie wydawnictwo. Nawet Mysza od razu przybiegła, by popatrzeć co to za cudo pojawiło się w naszym domu.
Wiedziałam od razu, że skoro doszło do połączenia sił wydawnictwa z Gosią, bo znam jej książki i regularnie czytam profile społecznosciowe, to otrzymamy produkt wyjątkowy i pomocny. Nadal ma to być jednak przede wszystkim kalendarz. Więc wszytskiego jest w nim w odpowiednich proporcjach tak by ostatecznie dać danie smakowite.
Po przeglądnięciu zawartości uważam, że to taki typowy must have dla kociarza. Akurat mamy IV kwartał roku - okres, w którym myślimy o świątecznych prezentach dla bliskich. Jeśli niektórzy z nich korzystają z kalendarzy papierowyvch - zakup będzie strzałem w dziesiątkę.
Atuty? Wygodny układ z możliwościami wpisów swoich uwag i notatek (ja akurat dużo notuję więc dla mnie idealnie). Jeden tydzień roku zajmuje stronę (parzystą), a na sąsiadującej mamy miejsce na zapiski (wszytsko to jest na zdjęciach poniżej). Gdy kończy się dany miesiąc kalendarium przrywają strony z pięknymi ilustracjami a przy nich znajdziemy ważne dla kociarzy treści.
Nowy 2024 rok zaczynamy z oszacowaniem wieku kotów oraz mamy pożyteczny Kalendarz weterynaryjny kota przypisany do wieku pupila, Informacje napisane przez behawiorystkę Małgorzatę są z różnych dziedzin, ale wszytsko to ma ostatecznie sprowadzić się do jednego - abyśmy dobrze zadbali o dobrostan naszych mruczków: posiadali odpowiednie przedmioty w ich otoczeniu, stosowali wlaściwą dietę, potrafili odczytywać subtelne komunikaty, zadbać o opiekę weterynaryjną i ich bezpieczeństwo w naszych domach. Rok 2024 zakończymy z quizem dla kocich opiekunów.
Jako pracownik poligrafii szczególną uwagę zwracam też na wygląd i jakość wydawnictw, które kupuję. Macam papier, wącham druk, oglądam okładki pod różnym kątem by dostrzeć tzw uszlachetnienia druku. Tutaj mamy wszystko idealnie dobrane. Wygodna sztywna oprawa z pięknymi wybiórczymi błyszczeniami na okładce, miły matowy papier w środku, na którym dobrze się notuje w kolorze ecru, przepiękna miedziana tasiemka do zaznaczania na jakim etapie roku jesteśmy. Po prostu dobra robota drukarni i introligatorni!
Tak jak nie lubie przejśćia z jednego roku w drugi (jakoś ten przełom grudnia i stycznia zawsze powoduje u mnie obniżenie nastroju) tak teraz cieszę się, że styczeń przywitam z fajnym kalendarzem, po ktory będę chętnie sięgać. Reasumując: Latarnica poleca!
Pewnie od razu was zainteresuje, gdzie można go nabyć. Z tego co widziałam ma go sieć Empik stacjonarnie i online, jest też w ofercie wielu sprzedawców na popularnym serwsie aukcyjnym. Tak więc z nabyciem problemu nie ma - chyba że wyczerpie się szybko nakład. Ja zdecydowanie doradzam kupić jak najszybciej.
Podstawowe dane kalendarza książkowego:
Tytuł: Koty 2024
Autor tekstów: Małgorzata Bieganska-Hendryk
Ilustracje: Ilona Andrzejczak
Wydawca: Zielona Sowa
Objętość: około 200 stron
Oprawa: twarda
Format: 135 x 210 mm
Poniżej okładka front i tył.
Okładka jest przemiła w dotyku, druk uszlachetniony złoceniem i błyszczącymi czerwieniami, całość bardzo elegancka i poręczny węższy format - dla mnie idelany by mieszkał w mojej torebce i towarzyszył mi na co dzień
Poniżej przykładowe strony z wnętrza. Jak widzicie są ciekawe wartości dodatnie - treści, które zainteresują każdego kociarza. W ramach rozkladowki mamy jeden tydzień roku i sporo miejsca do zapisków. Jest też planer na początek roku i strony na luźne notatki i myśli na samym końcu.
A któż by się oparł kociemu quizowi? A i taki się znalazł! Kotkę Myszkę najbardziej zainteresował jednak planer. Ciekawe co w tej kociej główce planuje na 2024 rok?
Czasami sesja z kotem w domu wygląda po prostu tak jak na fotografiach poniżej. Więcej prób odwrócenia jego uwagi niż samego fotografowania tego co się zaplanowało.
A na ostatnim zdjęciu NIESPODZIANKA! Wydawnicywo Zielona Sowa przygotowało na rok 2024 dwie różne okładki do wyboru. Ja mam dostęp tylko do białej, ale jest również i czarna. Okładki prezentuje cudowny kot Stefan - podopieczny Gosi - autorki tekstów do kalendarza.
Fot. Latarnica / listopad 2023 (ostatnia z dwoma okladkami kalendarza - Małgorzata Biegańska-Hendryk)
Wakacje 2021 [24]
W cyklu relacji z wakacji z 2021 roku powracam na ukochany Przylądek Rozewie. Nadal jesteśmy we wnętrzu wieży latarni Rozewie I. Oglądamy daej ekspozycję z modelami w skali polskich latarni morskich. Przygldamy się też detalom wnętrza, wykończeniom wieży, stolarce, która wiele widziała i wiele pamięta.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Widoki z podróży [130]
Dziś możecie nacieszyć oczy piękną walijską latarnią - Mumbles.

Fot. Gosia Rutecka
Położona jest niesamowicie: (mapa Wikipedia.org)

Poniżej kilka istotnych informacji o tym obiekcie:
– zbudowana w 1794 roku
– latarnia czynna
– wysokość wieży 17 m
– wysokość światła 35 m n.p.m.
– budulec wieży - cegła
– oryginalna soczewka Fresnela wystawiona w Muzeum Swansea
– obok latarni domy latarników
– w 2018 roku przeszła remont i zamontowano optykę LED-ową
– latarnią zarządza Trinity House
– zbudowana jest na małej wyspie, do której można dotrzeć w czasie odpływu
– znajduje się przy Mumbles Head
– obiekt otwarty, wieża zamknięta
Poniżej archiwalne ujęcia z wikipedia.org
Poniżej dwa ujęcia z wikipedia.org z 2007 i 2008 roku
Poniżej zdjęcia lotnicze z marinas.com
Poniżej Street view i widsok satelitarny z Google Maps
Poniżej archiwalna kartka pocztowa z leuchtturm-welt.net

Zdjęcie na niedzielę - 29 października 2023
Jest w tej dzisiejszej fotce taki wakacyjny spokój, który lubię i bardzo doceniam. To moja ulubiona pora na fotografowanie - wieczor przed zachodem słońca. Na niebo dopiero wstępują piękne barwy ale światło jest takie przyjemne i panuje niesamowity spokój. Niemal słyszę plusk pojedynczych fal o brzeg.
Zdjęcie wykonałam nad Zatoką Pucką w pobliżu przystani Kuźnica. Cudowny ciepły letni wieczór.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Latarnie morskie USA - dawniej i dziś - Baker Island [6]
Aż trudno mi uwierzyć, źe cykl o amerykańskich latarniach aktualizowalam po raz ostatni w 2018 roku! Jak dotąd napisałam 5 odcinków i wciąż miałam wrażenie, że temat może zaczekać bo przecież niedawno coś o tym pisałam. I tak to "niedawno" zamieniło się na 5 lat ciszy. Najwyższa pora przedstawić kolejną latarnię, której archiwalne zdjęcia i plany posiadam. Oto latarnia z Baker Island (Maine, Massachussets). Poaptrzcie jakie zachwycające zdobnictwo schodów wewnętrznych!
Archiwalne czarno-białe zdjęcie – ze źródeł: HAER (Historic American Engineering Record)
Poniżej kilka faktów na temat tego obiektu:
– zbudowana w 1855 roku
– nieaktywna w latach 1955-1957 i 2002-2007 ( latarnię zastąpiono boją morską)
– wysokość wieży 13 m
– wysokość światła 32 m n.p.m.
– budulec wieży stanowi cegła
– do latarni przylega drewniany dom latarnika
– oryginalna optyka trafiła do Fisherman's Museum w Pemaquid Point Light
– wieża biała, laterna malowana na czarno
– po 2007 ponownie uruchomiono latarnię choć nadal przyslaniały ją drzewa które urosły
– od 2008 udostępniona
– od 2017 w laternie nowoczesne swiatło LED
– zasięg światła 10 Mm
– w tym roku ma się zakończyć remont obiektu
– obiekt otwarty, sama wieża zamknięta
Przekroje architektoniczne – ze źródeł: HAER (Historic American Engineering Record), HABS (Historic American Buildings Survey)
Poniżej archiwalne zdjęcia z lighthousefriends.com

Poniżej widok satelitarny z Google Maps

Poniżej zdjęcia ze strony Acadian National Park (Baker island)- npplan.com (fot. 1-3) oraz wikipedia.org (fot. 4)
Kocie lato 2021 [5]
Powracam do wakacyjnego kociego cyklu z kotami Półwyspu Helskiego. Po pierwszej odsłonie z lata 2021 - drugi (i nie ostatni!) odcinek o Kajtku z Kuźnicy. To wyjątkowo otwarty i proludzki kot nie bojący się aparatu i jego bliskości.
Kajtek jest bardzo energiczny. Wszędzie go pełno. Dlatego plener w tle często się zmienia. Jak nie płotek to chodnik, jak nie chodnik to trawnik by zaraz wyskoczyć na chwilę na plażę i piasek. Kajtek potrafi też doglądać sprzęt pływający w Centrum Sportów Wodnych. Pokłady łódek to dla niego codzienność. Spotykając go na swej drodze wiem od razu, że przed nami fajna zabawa połączona z pstrykaniem fotek.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Wakacje 2021 [23]
28 czerwca 2021 roku był dla mnie ważnym dniem. Po dłuższym okresie odwiedzałam Rozewie z postanowieniem wejścia do latarni, w której byłam już zbyt wiele razy, aby co roku stać w kolejce po bilet i przeciskać się na wieży w tłumie turystów.
Jednak tym razem miałam ważną motywację. W okresie pomiędzy moimi ostatnimi odwiedzinami w laternie zaszły zmiany. Pojawiła się nowa, mniejsza gabaratymai optyka LED-owa. Musiałam ją zobaczyć i sfotografować. Tego urządzenia nie miałam jeszcze na zdjęciach. A przy okazji postanowiłam ponownie obejrzeć ekspozycję w Muzeum Latarnictwa oraz przyjrzeć się detalom we wnętrzu i na tarasach latarni.
Poniżej fotorelacja, która z pewnością zamknie się w kilku odcinkach. Rozewskie Blizarium to temat zbyt szeroki na paręnaście zdjęć.
Poniżej ulica, na której się wszytsko się zaczyna - Leona Wzorka - najsłynniejszego rozewskiego latarnika.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Zdjęcie na niedzielę - 22 października 2023
Na dzisiejszą niedzielę uszykowalam kadr z tegorocznych wakacji na pomorzu środkowym. Choć moją bazą noclegową były Dąbki to akurat ta fotogrfaia powstała na spacerowej kładce wzdl¨ż plaży w Darłówku. Na tyle jednak oodaje klimtat tego lata i spędzonych tam dni, że jest dla mnie wizerunkiem wszystkich miłych chwil - jest morze, pasm wydm, słońce i spacerowa drewniana kładka, która zaprowadzila mnie potem dalej ku samej latarni morskiej. Ale na takie fotorelacje przyjdzie dopiero pora.
Fot. Latarnica / lipiec 2023
Wakacje kolejowe 2021 [6]
Po 5 odcinku cyklu prezentowanym w sierpniu br. bardzi chętnie wracam do kolejowych klimatów z Półwyspu Helskiego. Wszytskie dzisiejsze ujęcia pociągów (poza dwoma ostatnimi z Helu) pochodzą z Kuźnicy.
Fot. Latarnica / czerwiec 2021
Ze starej prasy [98]
Dziś źródłowy artykuł latarniany pochodzi przewrotnie nie z aż tak satej prasy jak donosi tytuł cyklu. Ale patrząc że ukazał się niemal 20 lat temu - to jednak jakby nie było stara informacja. W Widomościach MM ze stycznia 2004 roku (nr 1) - Biuletynu Informacyjnego Muzeum Morskiego w Gdańsku ukazala się notka o latarni morskiej Stilo, nad którą pieczę sprawuje TPNMM z Gdańska.
Poniżej okładka wydania Wiadomości oraz zoom na artykuł o Stilo.

Na kloniec jako bonus dwa przepiękne nocne zdjęcia latarni Stilo autorstwa Marcina Pałaszyńskiego z Poznania - wykonane w 2020 roku.


























































































































































































































