Ciekawostki aukcyjne [29]

Po ponad miesiącu przerwy wracam do prezentacji różnych przedmiotów związanych z latarniami morskimi, a wypatrzonymi na aukcjach bądź w szeroko rozumianej przestrzeni internetu.

Dziś taki odcinek, gdzie dominować będą kartki pocztowe. Niektóre pewnie już znacie, może którymiś was zaskoczę. Obok nich pojawi się też pewien obrazek i stare sztychy.

Fot. aukcyjne.


Zdjęcie na niedzielę - 10 marca 2019

W drugą niedzielę marca spojrzenie wstecz - ale nie odległe. Choć fotografia została wykonana w lutym br. to kadr wygląda bardzo wiosennie. Tego dnia wprawdzie słońce było tylko do południa ale Autorowi zdjęcia udało się uchwycić pod helską blizą ten nastrój przedwiośnia.

Fot. Grzegorz Elmiś /20 luty 2019.

Więcej zdjęć autorstwa Grzegorza na facebooku : https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/


Kocia strona wakacji 2018 [2]

21 stycznia br. zaprezentowałam wam dwóch przedstawicieli kotowatych spotkanych latem na Półwyspie Helskim w roku 2018. Pierwszym był mój dobry kumpel Czochracz, który się tu jeszcze parę razy pojawi, bo z nim ( i ze stacyjną Szyszką) mam największą więź.

Widzieliście fantastycznego Rudzika (urlopowicz w Kuźnicy), z którym byłam na plaży nad Małym Morzem. Dziś pora na kolejne spotkania. Poznajcie Toracza.

Toracza spotkałam pierwszy raz przy torach kolejowych i w zasadzie tylko w ich okolicy widywaliśmy się parę razy. Obstawiałam, że to wczasowicz - po pierwsze obróżka, po drugie wychodził przeskakując przez płot posesji stojącej bezpośrednio przy torach. W latach poprzednich go na niej nie było. Ale to tylko moje przypuszczenia.

Toracz był kotem bardzo żywiołowym. Wszystko robił pośpiesznie, więc uchwycenie go na zdjęciu nieporuszonego graniczyło z cudem.

Ale był też na swoich kocich warunkach kontaktowy. Mogłam go wygłaskać, choć ważniejsze było, abym znowu podała Panu Kotu jedzonko. Jak widać na jednej fotografii, kiedyś sam ją wyczuł w torbie, i śmiało wyjadał bezpośrednio z niej.

Czasami sobie po prostu spacerowaliśmy idąc ścieżką wzdłuż plaży. A kiedy miał już dość nagle gdzieś znikał w wysokich trawach i tyle go widziałam.

Na początek miejsce naszych schadzek. Tory i przejście przez nie na plażę - tzw. "Kuźnica - wejście nr 33". Kto był ten doskonale skojarzy.

Poniżej Toracz i parę wspólnych chwil.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018.


Nie śmierć jej pisana... [2]

Jak już wiecie z poprzedniego wpisu, los latarni z Góry Szwedów zarysowuje się w optymistycznych barwach. Zapomniany obiekt przetrwa i nie umrze śmiercią naturalną. To najlepsza wiadomość latarniana ostatnich lat!

A póki nie ruszą pierwsze prace przypomnijmy sobie kilka faktów.

Góra Szwedów w faktach i datach:

– projekt latarni  powstał w 1931 roku
– budowę zakończono w 1936 roku
– wysokość wieży 17 m
– wysokość światła 34,4 m n.p.m.
– światło białe błyskowe
– zasięg światła 16 Mm
– ażurowa wieża z galerią i laterną zakończoną kopulastym daszkiem,
– ze względu na akty wandalizmu z czasem dół wieży obudowano do wysokości 4 m blachą
– wyłączona z użytku w 1990 roku
– pieczę nad obiektem ma Urząd Morski z Gdyni

Miłośnikom latarni warto też przypomnieć, że nautofon z tej latarni (po renowacji) mogą zobaczyć na terenie Muzeum Helu na skarpie z roślinnością od strony ulicy.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017

Poniżej dalszy ciąg wspaniałych zdjęć Góry Szwedów z lutego br.

Fot. Grzegorz Elmiś / 2019.


Latarnica poleca - vol. 22 - Myszaczek

Tak się jakoś złożyło, że po recenzji książki dla dzieci o kocie opowiadającym o historii miasta Gdynia, moje kolejne tegoroczne literackie zauroczenie latarniano-morskie dotyczy również pozycji dla najmłodszych. I wydaje mi się że śmiało może trafić do jeszcze mniejszych dzieci niż odbiorcy kota Antoniego.

Książeczka duetu Max i Lev Kaplan zauroczyła mnie od razu. Posiada kilka niepodważalnych atutów. Podstawowym są przepiękne ilustracje Lva Kaplana - urodzonego na Ukraine rysownika, grafika i ilustratora. To dzięki jego kresce poszczególne rozkładówki „Myszaczka” zapierają dech w piersi miłośnika latarń morskich. 

Drugim atutem jest treść i bohaterowie. Bo akcja historii „Myszaczka” rozgrywa się w latarni morskiej, do której trafia tytułowa mysz i zostaje przyjacielem i pomocnikiem pracującego tam latarnika.

Trzecim atutem są dyskretnie przemycone walory edukacyjne - można się dowiedzieć z tej opowiastki o charakterze pracy latarnika, o działaniu latarni morskich, o niebezpieczeństwach czyhających na morzach i ważnej roli, jaką odgrywają w sytuacjach tragicznych latarnie i obiekty nawigacyjne.

W zasadzie nie ma co więcej wymieniać plusów i zdradzać detali z tej książeczki. Myślę, że idealnie nadaje się do czytania dziecku przed snem, bo pobudzi wyobraźnię i ześle niesamowite morskie sny o dzielnych myszach. Ale przysporzy też wiele radości dzieciom, które dopiero co opanowały sztukę czytania. Same poznają jej treść a tekstu nie jest za dużo. Tak akurat na pierwsze samodzielne wprawki w czytaniu.

Podsumowując: Latarnica zdecydowanie poleca! Nawet dziś taka historia, z takimi ilustracjami (ach ta latarnia i jej detale!) poruszy niejedno serce faromaniaka. 

Dane książki:
Tytuł:  Myszaczek
Autor:  Max Kaplan 
Ilustracje: Lev Kaplan
Wyd. Esteri - Edra Urban & Partner Sp. z o.o.
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 28
Oprawa twarda

Poniżej okładka książki i przykładowe rozkładówki:

Fot. książki i czytającego kota Errora - Latarnica / 2018


Zdjęcie na niedzielę - 3 marca 2019

W pierwszą niedzielę marca pozachwycajmy się brzaskiem i wschodem słońca na Przylądku Rozewie. Idealnym punktem widokowym dla tego spektaklu przyrody jest opaska betonowa u podnóża czynnej latarni morskiej Rozewie I.

Fot. Kasia Foigt / 16 luty 2019.

Więcej zdjęć autorstwa Kasi - https://www.facebook.com/Kasia-Foigt-Fotografia-Nadmorska-536794559730583/


Zimowe Orłowo [3]

Dziś, w pierwszy dzień nowego miesiąca, ostatnia fotorelacja z mojego styczniowego pobytu w Gdyni. Marzec przyniesie zmianę pory roku. Nareszcie wiosna tuż tuż!

Na zdjęciach poniżej - sam klif i jego najbliższe otoczenie. Miejsce to bywa nazywane również Orłowskim Cyplem czy Orlą Głową. Stromy brzeg Kępy Redłowskiej w Gdyni jest wybitnie urodziwy. Niestety poprzedni rok pokazał, że to miejsce jest wciąż niebezpieczne i osunięcia mogą wystąpić nagle, co miało miejsce w styczniu 2018.

Każda pora roku sprawia, że staje się on inny. Inspiruje malarzy, fotografów, jest ulubionym miejscem sesji ślubnych. Ja uchwyciłam go tym razem w zimowej szacie.

Fot. Latarnica / styczeń 2019.


Nie śmierć jej pisana... [1]

Myślałam, że nie doczekam tej chwili, że nie nadejdzie taka godzina, iż będę mogła podać tak dobre wieści. Po drodze przechodziłam już fazę załamania i braku nadziei. Miałam informację o decyzji likwidacji z powodów bezpieczeństwa, dotarł do mnie termin rozbiórki obiektu... wydawało się że to już ostateczne nieodwołalne decyzje.

Za każdym razem reagowałam na nie oburzeniem i natychmiastowym bólem głowy! Bo jak tak można?! Nieczynne, zdewastowane nie znaczy niepotrzebne. Byłam gotowa protestować, pisać, monitować, prosić... A jak przyjdzie i potrzeba niczym ekolodzy przykuć się do konstrukcji.

O czym piszę? Oczywiście o ewenemencie latarnianym z naszego wybrzeża. Mamy tylko taką jedną - nieczynną, porzuconą latarnię morską (pomijam Rozewie II czy Nowy Port, które nie świecą jako aktywne światło nawigacyjne, ale są po kapitalnym remoncie i mają swoich opiekunów).

Góra Szwedów czy Szwedzka Górka (nazwa na pamiątkę starcia morskiego z XVII wieku na wysokości tego wzniesienia ) - najwyższa w okolicy Helu wydma. To właśnie na niej w latach 30-tych XX wieku postanowiono postawić nowoczesną konstrukcję latarni morskiej.

W 1936 roku zakończono budowę 17-metrowej ażurowej wieży. Była to latarnia na miejscu bezzałogowa, dozorowana przez latarników z Helu. Jej zapalenie i gaszenie odbywało się na odległość. W 2036 roku będzie obchodzić swoje 100-letnie urodziny. Będzie... bo nie zginie w piachach wydm półwyspu helskiego.

Podczas styczniowego spotkania Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku usłyszałam ze sceny - w relacji nt planów na najbliższy rok - o akceptacji przez zarząd decyzji o przeprowadzeniu remontu nieczynnego obiektu na Górze Szwedów. Oczywiście wszystko potrwa i najpierw musi się rozegrać na linii kosztorysów i przetargów, ale to co w tym najważniejsze to powiedzenie "TAK" dla ratowania tej latarni. Mogę porządnie odetchnąć. Nie śmierć jej pisana...

Patrząc na to jak dziś wygląda po remoncie przeprowadzonym pod nadzorem TPNMM latarnia Rozwie II, nie boję się o los Góry Szwedów. Oczywiście mamy tutaj inną sytuację, bo latarnia jest daleko od siedzib ludzkich, nie ma bezpośredniego jej dozoru - więc trzeba brać to pod uwagę w planach renowacji. Ale na pewno będzie to remont z głową.

Jak tylko będę znać kolejne szczegóły na pewno dam o nich znać. A póki co przepiękne zdjęcia detali latarni z Góry Szwedów. Fotografie wykonał terenowy strażnik Latarnicy z Helu - Biegacz Portowy. Więcej zdjęć autorstwa Grzegorza - https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/

Fot. Grzegorz Elmiś / luty 2019.


Zimowe Orłowo [2]

Dziś druga fotorelacja z mojego styczniowego pobytu w Trójmieście. Kiedy piszę te słowa za oknem w Poznaniu niemal wiosennie i ma być 12 stopni na plusie. A wciąż mamy luty i zimę.

Tym razem zdjęcia z tego, z czego najbardziej słynie gdyńskie Orłowo czyli swojego klifu. Przychodziłam tutaj od wczesnych lat dzieciństwa. To był obowiązkowy punkt pobytu w Trójmieście. A w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym jeździłam do Gdyni z dziadkami rokrocznie.

Zimowa plaża jest bardzo surowa. Ale lubię ten chłód, mróz i ograniczoną paletę barw. Zatoka tego dnia była spokojna, woda jak w jeziorze: gładka i niemal nieruchoma. Cisza, bezwietrznie...

Poniżej widok na klif i plażę u jego podnóża na chwilę obecną tj. końcówkę stycznia br.

Fot. Latarnica / styczeń 2019


Zdjęcie na niedzielę - 24 luty 2019

Dziś w ostatnią niedzielę lutego (swoją drogą jak ten czas leci!) w Zdjęciu na niedzielę tryptyk helski. A konkretnie trzy lutowe (tak, tak te zdjęcia powstały 12 lutego br.) ujęcia latarni morskiej w Helu. Piękne światło słoneczne budzi już skojarzenia z nadciągającą wiosną.

Autorem zdjęć jest oczywiście niezawodny w kwestiach fotograficznych Biegacz Portowy - Grzegorz Elmiś z Helu. Więcej zdjęć Grzegorza - https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/


W 99-tą rocznicę Zaślubin Polski z morzem...

99 lat temu - 10 lutego 1920 roku odbyły się w Pucku zaślubiny Polski z morzem. Nasz kraj odzyskał ponownie dostęp do morza.

Tego dnia generał Józef Haller przybył do Pucka, gdzie dokonał symbolicznego aktu zaślubin Polski z Bałtykiem. Polegał on na wrzuceniu pierścienia do morza. 

Dzień później gen. Haller odbył krótki rejs morski z plaży z Wielkiej Wsi (obecnie Władysławowo). Wypłynięcie na wody Bałtyku odbyło się małym motorowym kutrem rybackiem "Gwiazda morza" ("See Stern"), którego właścicielem był Jakub Myślisz.

Scena ta jest z resztą uchwycona na obrazie Juliana Fałata "Generał Haller nad morzem" z 1920 roku.

Poniżej fotorelacja z uroczystości w Pucku (10 luty 2019).

Fot. 1-13 Latarnik z Rozewia.

W ten sam weekend miała miejsce promocja III wydania książki Augustyna Necla "Nie rzucim ziemi". Poniżej okładka tej książki.

Urodzony w Chłapowie Augustyn Necel - z zawodu rybak - był również pisarzem i wybitnym kaszubskim autorem powieści historycznych. Bywał nazywany również kronikarzem spod Rozewskiej Blizy.

Główne górne zdjęcie z tego wpisu - widok na kościół farny w Pucku od strony rynku - czerwiec 2017. Fot. Latarnica


Latarnie Jamajki [2]

Dziś powracam do cyklu, którego odcinek 1 ukazał się w styczniu br. Jako drugą latarnię z Jamajki chciałabym pokazać tą, która funkcjonuje pod nazwą Plumb Point Light (Port Royal, Kingston).

Poniżej kilka faktów nt tej latarni:

– latarnię zbudowano w 1853 roku
– wysokość światła 21 m n.p.m.
– świeci światłem czerwonym i białym
– wysokość wieży 21 m
– dolna część wieży jest z kamienia, górna z żeliwa
– w 2017 roku jej zewnętrzna elewacja została odmalowana
– ta latarnia znajduje się w historycznej dzielnicy Port Royal, którą rząd ma nadzieję rozwinąć jako atrakcję turystyczną
– do latarni jest dostęp drogą utwardzoną
– pod latarnię jest swobodny dostęp, wieża zamknięta dla turystów

Fot. Agnieszka Bańkowska, luty 2019.

Historyczna kartka pocztowa, leuchtturm-welt.net

Widok satelitarny, Google Maps
Street View, Google Maps
Zdjęcie lotnicze, marinas.com

Zimowe Orłowo [1]

Podczas mojego styczniowego pobytu w Trójmieście NIE MOGŁO zabraknąć jednego punktu. Ma na myśli odwiedzenie Orłowa - tej części Gdyni, która jest bliska mojemu sercu szczególnie.

Gdynia Orłowo o każdej porze roku jest urokliwa. Nie mówię tego czysto teoretycznie. Miałam to szczęście, że odwiedzałam je we wszystkie 4 pory.

Dziś galeria zimowa. Nie było bardzo zimno, ale śnieg nie topniał a lód mocno trzymał się kamieni na wpół zanurzonych w falach zatoki.

Tawerna Orłowska na samej plaży oraz Pizzeria Orłowska po drugiej stronie (dwa doskonałe miejsca na gorący posiłek) pękały w szwach od licznie przybyłych gości. Ja również pokusiłam się na posiłek w Tawernie, gdzie trzeba było trochę na stolik jednak poczekać. A po wyśmienitej zupie z kalmarów obowiązkowo spacer do słynnych klifów. Ale to już pokażę w kolejnej odsłonie.

Fot. Latarnica / styczeń 2019.


Zdjęcie na niedzielę - 17 luty 2019

W połowie miesiąca w cyklu Zdjęcie na niedzielę latarnia morska na Górze Szwedów jakże w innych okolicznościach przyrody niż ten sam obiekt prezentowany tutaj 3 lutego br.

A pora roku wcale nie uległa zmianie. Wciąż mamy kalendarzową zimę. Ale taka aura panowała w Helu 8 lutego, bo wtedy powstała ta fotografia. Widać i zapewne też czuć nadciągającą wiosnę.

Więcej zdjęć Autorki na jej facebooku - Katarzyna Stempniak - Fotografia

Fot. Katarzyna Stempniak / luty 2019.


Gdynia zimą [2]

Poniżej kolejna odsłona fotogalerii zimowej Gdyni. Tym razem spacer ze Skweru Kościuszki - przez port jachtowy - ku plaży i Muzeum Miasta Gdyni.

Mróz był tego dnia delikatny, na plaży sporo spacerowiczów. Choć z pewnością więcej miejscowych niż przyjezdnych.

Na koniec aneks gastronomiczny. Jak wspominałam we wpisie numer 1 nie mogłam się obejść bez wizyty w przyplażowym lokalu o nazwie "F.Minga" położonym przy Bulwarze Nadmorskim.

Genialny widok z sali już jest wart wejścia do środka. Tym razem była to krótka przerwa, jedynie na długość kawy i szklanicy grzanego wina, które w taką aurę jest antidotum na całe zimno.

Za to dłuższym przystankiem była wizyta w kawiarni znanej gdyńskiej cukierni z tradycjami "Delicje". Mieści się ona przy ulicy 10 Lutego 27 i została uruchomiona w 1979 roku. Cukiernia "Delicje" zasłynęła z tego, że od początku produkowała wyroby tylko z surowców naturalnych, a jej wyroby zyskały miano najlepszych w Trójmieście, a czasem i jednej z najlepszych w Polsce.

Odkąd - ku wielkiej mojej rozpaczy - zlikwidowano Cafe "Monika" przy ulicy Świętojańskiej 32 (obecnie drogeria sieci "Hebe") chętnie pijam kawę i kosztuję ciasta lub desery właśnie w "Delicjach". Mam nadzieję, że ten lokal przetrwa jeszcze wiele lat. Swym wystrojem jest troszeczkę reliktem epoki minionej, ale akurat to mi się tutaj podoba. A ciasta i desery mają wybitne.

Poniżej gdyńska kawiarnia "Delicja" czyli specyficzny wystrój, coś miłego i smacznego dla podniebienia oraz widok z okna.

Fot. Latarnica/styczeń 2019.


Latarnia z kalendarza - luty 2019

Mój wymagający tegoroczny kalendarz wymusza na mnie długie poszukiwania prezentowanych na poszczególnych kartach latarni świata.

Po przeglądaniu zdjęć, wyszykowaniu podobieństw i w lutym mam sukces - zidentyfikowałam latarnię ze zdjęcia.

Latarnią miesiąca, która zdobi 28 dni moją ścianę, jest Santa Cruz Breakwater Light - północnej Karoliny (USA).

Santa Cruz Breakwater Light

Poniżej kilka faktów nt tego obiektu:

– światło w tym miejscu istniało i działało od 1964 roku ale było prymitywną konstrukcją, latarnię z prawdziwego zdarzenia zbudowano z prywatnych darowizn dopiero w 2001 roku
– wysokość światła 11 m n.p.m.
– wysokość wieży 13 m
– biała okrągła wieża z zieloną laterną
– obiekt aktywny
– do latarni można dojść pieszo idąc po falochronie
– wieża zamknięta dla turystów
– obiektem zarządza Straż Przybrzeżna USA

Poniżej kilka ujęć tej latarni:

Poniżej widok z lotu ptaka i satelitarny


Gdynia zimą [1]

W ubiegłym tygodniu pokazałam Wam trochę zimowych zdjęć z krótkiego pobytu w Gdańsku. Nie byłabym sobą, gdybym przy takiej okazji nie wpadła na chwilę do miasta z morza i marzeń - Gdyni.

Miałam plan odwiedzenia sklepiku w Muzeum Miasta Gdyni na stronie internetowej wypatrzyłam kilka książek do przejrzenia. A skoro gmach muzeum to trzeba przejść się także na Skwer Kościuszki, plażę i Bulwar Nadmorski. A przy plaży zimową porą koniecznie przerwa na grzaniec i popatrzenie na wody zatoki.

To wszystko mi się ziściło. Był spacer, była tawerna, była stara cukiernia "Delicje", był sklepik i dwa książkowe zakupy, z których jeden (o kocie Antonim) już nawet zrecenzowałam tutaj. A przy każdej niemal okazji zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia. Przecież tak rzadko tu jestem, nie mogłam marnować ani minuty.

Poniżej zimowa Gdynia.

For. Latarnica / styczeń 2019.


Zdjęcie na niedzielę - 10 luty 2019

W dzisiejszym Zdjęciu na niedzielę typowy zimowy pejzaż z naszego polskiego wybrzeża. Fotografię wykonałam 26 stycznia br. w Gdyni Orłowie idąc spacerkiem w kierunku słynnego klifu. Akurat w tle, na wodach zatoki płynął kuter. Szkoda, że tego dnia nie było ani chwili słonecznej, ale takie surowe zimowe klimaty też dobrze się prezentują.

Fot. Latarnica/styczeń 2019.


Zimowe rozewskie blizy

Póki jest zima, warto tą zimę na naszym wybrzeżu pokazywać. Ja akurat należę do osób, którym nie straszne połączenie: mrozy i morze. Uważam, że na wybrzeżu każda pora roku jest piękna i ma swoje atuty.

Tak samo latarnie morskie. Nie tylko w letniem otoczeniu zachwycają. Zimową porą bardziej ujawnia się pejzaż wokół latarni. To co latem jest zarośnięte, jesienią i zimą prześwituje i pozwala na przykład dostrzec bliskość morza.

Dziś kilka ujęć z koncówki stycznia na Przylądku Rozewie. A konkretnie sylwetki naszych dwóch latarni morskich Rozewia I i II (zdjęcia 1-5 -Rozewie II, 6-7 Rozewie I).

Bardzo dziękuję Latarnikowi za podesłanie aktualnych zdjęć!

Fot. Latarnik z Rozewia

Duża fotografia pozioma Rozewia I w nagłówku wpisu - Apoloniusz Łysejko (styczeń 2012)


Wyróżnienie dla Latarnicy

Rokrocznie staram się być na tzw. noworocznym spotkaniu członków i sympatyków Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku (do których się zaliczam i należę od 2005 roku).

W tym roku udało mi się w terminie wziąć urlop od spraw zawodowych i przybyć na krótko do miasta Neptuna. To miało być kolejne spotkanie, jakich już wiele doświadczyłam, sympatyczny czas kiedy poznaję plany związane z latarniami wschodniego wybrzeża dotyczące kolejnego roku kalendarzowego. A już po formalnych uroczystościach mogę w kulisach porozmawiać o morzu, latarniach i aktualnych sprawach muzealnych.

Zimowy wieczór na luzie przysporzył mi jednak sporej dawki adrenaliny, która utrzymywała się przez kolejne dni. Podczas zebrania członków TPNMM w jednej z sal Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance kolejnym punktem wieczoru było rozdanie medali. Jakież było moje zdumienie, kiedy na scenie pojawił się pan Apoloniusz Łysejko i ogłosił, że zaprezentuje działalność pani Moniki Śniedziewskiej-Lerczak, która stała się podstawą wyróżnienia medalem „Przyjaciela Narodowego Muzeum Morskiego”. Serce zaczęło mi walić z emocji i zaskoczenia i tylko martwiłam się czy ogromna trema pozwoli mi wyjść przed tak liczne i znakomite audytorium.

Pan Apoloniusz Łysejko - autor licznych książek o naszych latarniach, wspaniałych monografii poszczególnych bliz wschodniego wybrzeża, ogromny pasjonat tematu i jeden z najlepszych kolekcjonerów przedmiotów latarnianych - pięknie opowiedział o moich początkach fascynacji latarniami, miłości do morza oraz latarnianej działalności blogowej i w mediach społecznościowych.

Medal odebrałam z rąk Prezesa Towarzystwa p. Fryderyka Tomali i wiceprezesa p. Apoloniusza Łysejko, a ja przełamałam się i zabierając głos przy mikrofonie spontanicznie podziękowałam za otrzymane wyróżnienie i opowiedziałam o prowadzonej stronie internetowej LATARNICA.PL.

Medal dla Przyjaciela TPNMM jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Nigdy nie zajmowałam się latarniami, mając gdzieś w tyle głowy myśl, że kieruje mną chęć zdobycia uznania czy wyróżnień. Pisałam i fotografowałam dla ludzi takich jak ja - pasjonatów tematu spragnionych informacji i fotografii obiektów latarnianych.

Pisząc o tym chciałabym podziękować zarządowi TPNMM za poparcie mojej kandydatury i przyznanie tego pięknego medalu. Bo czyż mogło się na nim znaleźć coś innego, bardziej mi bliskiego? Zdecydowanie nie. Na awersie spoglądają na mnie dwie rozewskie blizy - latarnie umiłowane i trawle zachowane w sercu.

Dziękuję za nieformalne już rozmowy przy poczęstunku z panem Fryderykiem Tomalą, Apoloniuszem Łysejko, nowym dyrektorem Muzeum p. Robertem Domżał, dawnym dyrektorem Muzeum p. Jerzym Litwinem, skarbnikiem p. Robertem Witkowskim, latarnikim z Rozewia p. Romanem Adrianem i innymi gośćmi.

Jednocześnie zapraszam do odwiedzin - poza tym blogiem - na moje strony na Facebooku (fb.com/latarniemorskie.pw i Instagramie (instagram.com/latarniemorskie.pw)

Poniżej krótka fotorelacja oraz przepiękny medal.