Zdjęcie na niedzielę - 21 kwietnia 2019

Druga połowa kwietnia. Coraz cieplej i coraz bliżej do miesięcy wakacyjnych. A dla mnie słowo "wakacje" niemal z automatu oznacza latarnie i jednak Półwysep Helski.

Mimo, że uwielbiam również przebywać na naszym wybrzeżu zachodnim to jednak urlop kojarzy się z wschodem kraju i latarniami tego odcinka wybrzeża Bałtyku. A skoro wakacje to często zdarza mi się odwiedzić naszą naczelną "latarnię na końcu świata" czyli Stilo.

Poniżej fotka pstryknięta pod koniec czerwcowego pobytu nad morzem w 2017 roku. Dzień był gorący i cały spędzony poza Kuźnicą. Mam same miłe wspomnienia.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Literatura z latarnią w tle [12]

Długo nie wracałam do tego cyklu, a w tym czasie moja kolekcja okładek latarnianych wciąż się rozrastała. I mam już nawet ich tyle, aby starczyło na kolejne odsłony.

Póki co, dziś kolejny zbiór literatury, niekoniecznie treścią ZAWSZE związany z tematyką latarnianą. Ale sam zamysł cyklu zobowiązuje. Skoro na okładce musi być latarnia, to poniższe publikacje warunek ten spełniają.

Jak zwykle opisy pochodzą od wydawców lub z księgarń internetowych, bo nie wszystkie książki mam, a nawet jeśli mam to często czekają w kolejce na przeczytanie.

Dom nad lazurowym wybrzeżem - Frédérick D'Onaglia

Groźna i piękna sceneria skalistych zatoczek Lazurowego Wybrzeża.
Laura, ilustratorka książek dla dzieci, po rozstaniu z mężem mieszka tam z córką i synem w domu ojca, który zaginął na morzu w tajemniczych okolicznościach. Pewnego dnia Laura otrzymuje dziwny spadek od człowieka, który był wrogiem jej ojca… Dlaczego?
Spokojne życie ilustratorki zostanie zburzone, a ona sama będzie potrzebowała pomocy Raphaëla, nowo poznanego przystojnego restauratora… Czy ją dostanie? Czy razem dotrą do prawdy?
Ale jak to się dzieje, że Raphaël zawsze pojawia się w najbardziej krytycznym momencie? To kolejna zagadka wyjątkowo podłej zdrady, którą Laura musi rozwikłać...

Poldark - przybysz z morza (8 tom cyklu Dziedzictwo rodu Poldarków) - Winston Graham

To ósma powieść osadzonej w malowniczej Kornwalii sagi rodu Poldarków. Kornwalia, rok 1810. Rodzina Poldarków oczekuje powrotu Rossa z armii Wellingtona walczącej w Portugalii. Kiedy Jeremy ratuje przybysza z morza, ich uporządkowane życie ogarnia chaos. Przybycie Stephena Carringtona odmieni życie Poldarków. Zwłaszcza dla Clowence i Jeremy’ego, dorosłych już dzieci Rossa i Demelzy, wydarzenie to stanie się kluczem do nowego świata – pełnego miłości, ale i niebezpieczeństw.

Córki latarnika - Jean Pendziwol

Córki latarnika, entuzjastycznie przyjęty przez krytykę „dorosły” debiut Jean. E. Pendziwol, autorki książek dla dzieci, to poruszająca opowieść o rodzinie, tożsamości, sztuce i prastarej tajemnicy, tchnąca niespokojną atmosferą i emocjonalną potęgą Języka kwiatów, Sierocych pociągów i Światła między oceanami.

Choć umysł ma wciąż bystry, Elizabeth straciła wzrok. Mieszka w domu spokojnej starości i nie mogąc już czytać ulubionych książek ani oglądać obrazów, które tak bardzo ją kiedyś poruszały, wypełnia pustkę muzyką i rodzinnymi wspomnieniami, zwłaszcza o ukochanej siostrze bliźniaczce Emily. Kiedy odnajdują się prywatne dzienniki zmarłego ojca Elizabeth, przeszłość staje się nagle teraźniejszością, i to za bardzo. 
Przy pomocy Morgan, nastoletniej przestępczyni, która odpracowuje karę w domu spokojnej starości, Elizabeth czyta dzienniki, które zabierają ją na wyprawę przez czas i zbliżają do siebie obie podróżniczki…

Barwy uczuć - Nora Roberts

Grant Campbell, ceniony rysownik komiksów, jest zgorzkniałym samotnikiem. Celowo zamieszkał na odludziu w latarni morskiej, z dala od świata i ludzi. Nic więc dziwnego, że gdy do jego życia z impetem wtargnęła Gennie Grandeau, jest wściekły. Owszem, udziela jej schronienia przed burzą, ale następnego dnia kategorycznie żąda, by opuściła jego samotnię. Ku jego oburzeniu po kilku godzinach Gennie pojawia się ponownie. Niewiele sobie robi z ostrego sprzeciwu Granta. Co więcej oświadcza, że zamierza malować okoliczny pejzaż, który ją zachwycił. Przyznaje też, że to ona jest tą odnoszącą sukcesy malarką, o której rozpisują się brukowce. Od tej chwili Grant może zapomnieć o wymarzonym świętym spokoju…

Na szlaku trumien - Peter May

Wyspa Harris, Hebrydy Zewnętrzne.
Wyrzucony na plażę mężczyzna nie ma pojęcia, gdzie się znajduje ani kim jest. Stopniowo dowiaduje się kolejnych szczegółów o sobie: nazywa się Neal Maclean i zjawił się na Harris przed rokiem, by pisać książkę. Tyle że w jego komputerze nie ma po niej ani śladu. Jedyne, co znajduje w domu, to mapka z zaznaczoną trasą zwaną Szlakiem Trumien.

Wyspa Flannana.
Na niezamieszkanej wysepce archipelagu Hebryd Zewnętrznych, z której ponad sto lat temu w tajemniczych okolicznościach zniknęło trzech latarników, zostają znalezione zwłoki zamordowanego mężczyzny. Policja podejrzewa Macleana. A jemu trudno dowieść niewinności, skoro nadal niewiele pamięta i sam nie jest o niej przekonany.

Edynburg.
Karen Flemming, zbuntowana nastolatka, która od dwóch lat zmaga się z traumą po samobójstwie ojca naukowca, dostaje od jego przyjaciela dziwny list napisany przez ojca przed śmiercią. I budzi się w niej podejrzenie, że tata wciąż żyje, a za jego zniknięciem może stać koncern, w którym pracował.

Niemka - Armando Lucas Correa

Co łączy nastolatkę z współczesnego Nowego Jorku z rówieśniczką z Berlina sprzed siedemdziesięciu lat? Wszystko i nic. Łączy je cudownie ulotna symetria losu; podobne matki, dramatyczne podróże, i Kuba, na którą prowadzą wszystkie drogi.
Berlin 1939. Dwunastoletnia Hanna ucieka przed koszmarem rzeczywistości – najpierw w wymyślony świat, gdzie wszystko jest zabawą, potem, wraz z rodzicami, wsiada na pokład statku wiozącego uciekinierów na Kubę. Zaczyna się podróż, która zdefiniuje całe jej życie, nada mu sens, wyznaczy granice.
Nowy Jork, 2014. Dwunastoletnia Anna opiekuje się depresyjną matką i żyje w świecie marzeń. Rozmawia w wyobraźni z ojcem, który zginął, zanim się urodziła. Z szarej codzienności wytrąca je tajemnicza przesyłka z Kuby od nieznanej krewnej. Wyruszają w podróż, by poznać przeszłość rodziny.
Dwie małe dziewczynki, dwa światy, dwa zaczynające się życia. A może tak naprawdę to jedna i ta sama dziewczynka, jedno życie, jeden świat?

Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey - Ewa Winnicka, Dionisios Sturis

To była zwykła, kochająca się rodzina. On ciężko pracował, ona zajmowała się dziećmi. „Co się stało, że zabił?” – krzyczały pierwsze strony gazet, a obok dramatycznych tytułów pojawiały się zdjęcia atrakcyjnej blondynki i młodego mężczyzny. Mężczyzny, który tuż po niedzielnym grillu zabił nożem sześć osób, w tym dwoje swoich dzieci i jedno przyjaciół. Zbrodnia, której dopuścił się Damian Rzeszowski w piękne niedzielne popołudnie przy zacisznej ulicy Victoria Crescent, zelektryzowała nie tylko brytyjską wyspę Jersey, ale też całe Zjednoczone Królestwo. I przyznać trzeba, że nie poprawiła wizerunku polskiego emigranta.

Ewa Winnicka i Dionisios Sturis w Głosach próbują odpowiedzieć na to dręczące pytanie: co się stało, że zabił? Przemierzają brytyjski raj podatkowy, wyspę Jersey, na którą w poszukiwaniu lepszego życia przeprowadziła się rodzina Rzeszowskich. Rozmawiają z policjantami, znajomymi, przyjaciółmi, skrupulatnie śledzą przebieg rozprawy sądowej i przejmująco odmalowują postać zabójcy. Przede wszystkim jednak odczarowują mit emigrantów jako królów życia, pokazując to, o czym zazwyczaj się nie mówi. Cenę, jaką płaci większość wyjeżdżających: poczucie wyobcowania, egzystencję na granicy biedy, stres, choroby psychiczne, przemoc.

Sztorm stulecia - Stephen King

Oryginalny scenariusz Stephena Kinga po raz pierwszy po polsku!
Little Tall, mała wyspa u wybrzeży stanu Maine, przygotowuje się do nadejścia zimowej burzy, którą meteorologowie zapowiadają jako sztorm stulecia. Wraz z pierwszymi płatkami śniegu na wyspie zjawia się Andre Linoge i morduje jedną z najstarszych jej mieszkanek, Marthę Clarendon. Potem spokojnie zasiada w jej fotelu, trzymając zakrwawioną laskę ze srebrną głową wilka... Po aresztowaniu szaleńca horror nie ustaje - śmierć pochłania kolejne ofiary; więzień steruje nią z celi, odgrywając morderczą pantomimę. "Dajcie mi to, czego chcę, a odejdę" - informuje społeczność Little Tall.

Pensjonat Muszelka - Magdalena Talar

Pensjonat Muszelka odwiedziliśmy całą rodziną w ostatnie wakacje. Polecamy to miejsce wszystkim wczasowiczom, którzy nie znoszą nudy i uwielbiają przygody! Nagły wypadek w kuchni? Nowy sposób na przyciągnięcie klientów? Bez obaw: Jan-Albert i Tyczka... to znaczy Rózia poradzą sobie z każdym hotelowym incydentem! 

★ Zakwaterowanie: Miła obsługa (pozdrawiamy panią Gretę i Lulu!), która codziennie ze śpiewem na ustach przygotowywała czystą i świeżą pościel.

★ Wyżywienie: O smaczne posiłki dbała pani Stasia (jej ciasto czekoladowe – palce lizać).

★ Lokalizacja: Pensjonat położony jest w bardzo malowniczej okolicy (nie tylko morze, ale i piękny ogród pana Józefa)

★ Stosunek jakość do ceny: Niewygórowana cena i miła, rodzinna atmosfera, o którą zatroszczył się osobiście właściciel – pan Muszelka.

★ Ocena gości: W Pensjonacie Muszelka nie nudziliśmy się ani przez chwilę! Na pewno jeszcze tam wrócimy.

Fot. wszystkie okładki pochodzą z zasobów internetu (księgarnie internetowe, portale aukcyjne)


Zdjęcie na niedzielę - 14 kwietnia 2019

W dzisiejszym niedzielnym wpisie fotograficznym moja własna kompozycja mająca zwizualizować oczekiwanie na ruszenie kolejnego latarnianego sezonu letniego AD 2019.

Fot. Latarnica / marzec 2019


Wakacje 2018 [6] - spacerkiem przez Hel

Być na Półwyspie Helskim, a nie odwiedzić Helu? Nie do pomyślenia. Nie potrafię sobie odmówić spaceru ulicą Wiejską i wizyty w pubie "Cpt. Morgan", gdzie jest wyśmienite jedzenie i wspaniała kawa. Jego wnętrze jest wyjątkowe, przywołuje dawne dzieje tego miejsca, od oglądania zgromadzonych eksponatów i studiowania map, sztychów i obrazów można się zmęczyć.

Poniżej kilka ujęć z jego wnętrza. W czerwcu zdarzają się jeszcze chwile, że można pstryknąć pustą salę.

Poniżej migawki ze spaceru ulicą Wiejską i trochę detali architektury. Poza tym jeszcze kilka ujść zabytkowego domu latarników i ogrodu przy nim oraz latarenki wypatrzone w oknach czy punktach gastronomii.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018 Hel


Pierwsza murowana latarnia - Hel

W minionym tygodniu pokazałam Wam na fotografiach helską latarnię - stan na czerwiec 2018 roku. Ale dziś patrząc na czerwoną wielokątną wieżę mało kto pamięta o latarniach historycznych Helu.

A przecież Półwysep Hel od dawien dawna wymagał jakiegoś zabezpieczenia żeglugi na tym odcinku akwenu morza w postaci obecnych tam ognisk i bliz.

O pierwszej historycznej blizie w postaci żurawia z kotłem pisałam tutaj: https://latarnica.pl/2019/03/15/najstarsza-helska-bliza/

Ale w XVIII wieku, kiedy powstały plany pierwszej murowanej latarni wciąż w nawigacji wokół kosy lądu Helu pomagała stojąca na cyplu kolejna bliza - żuraw. Tylko, że ta była już dalej od linii brzegowej (na wzniesieniu wydmy) i zbudowano przy niej skromny dom latarnika. Miało to miejsce około 1790 roku i obiekt jak i dom latarnika zaznaczono m.in. na mapie (jako Blisenberg) z 1826 roku. Ta bliza prawdopodobnie służyła statkom do 1827 roku czyli uruchomienia latarni murowanej.

Na początku XIX wieku zasoby finansowe Gdańska związane z wpływami z Helu (gdzie pobierano opłaty od statków zawijających do portu) były tak dobre, że postanowiono wybudować latarnię murowaną. Pierwsze plany powstały ok. 1806 roku, a ich autor pozostaje nieznany.

Plany konstrukcyjne prezentuję poniżej na archiwalnych przekrojach. Wiadomo, że prace budowlane w 1806 roku rozpoczęto, ale ile ich wykonano - nie przetrwały takie informacje. Jest to związane z okresem wojen napoleońskich. To one wstrzymały prace na wiele lat, bo brakowało mężczyzn do fachowych prac umożliwiających zbudowanie latarni morskiej.

Dopiero po 1826 roku wrócono do prac nad budową obiektu murowanego. Jednak już wtedy zmodyfikowano pierwotne plany i wprowadzono trochę zmian. Ciekawostką jest to, że brytyjska mapa z 1809 roku pokazuje iż w tym czasie wciąż działała stara bliza (żuraw), bowiem tylko ten obiekt zaznaczyli Anglicy w Helu.

Nowa latarnia zbudowana w latach 1826-27 miała już inny fundament i wygląd wieży (np. zwiększono ilość okien, dodano jedną kondygnację). Ale największa różnica wystąpiła w laternie, gdzie zainstalowana inne urządzenia świetlne (lampy, w których spalano olej rzepakowy). Helskie światło miało zasięg 17 Mm. Pierwsze "odpalenie" optyki przypadło na 1 sierpnia 1827 roku.

XIX wiek nie był jednak dobrym czasem w dziejach Helu. Całkowicie upadł i zniknął tzw. Stary Hel - osada której dziś na próżno szukać. Pożary i napaści przyniosły wyludnienie, a co za tym idzie Hel utracił prawa miejskie w 1872 roku.

Rok 1896 przyniósł nadzieje na dobre zmiany, bowiem Hel zyskał status "Kąpieliska bałtyckiego". W tym czasie remont przeprowadzono też na latarni. Została otynkowana na biało, zainstalowano przy niej armatę, z której oddawano ostrzegawcze strzały przy mglistej pogodzie.

Na wieży pojawił się maszt, na który wciągano syganły flagowe. Był on zainstalowany prawdopodobnie ok. 1905 roku. Maszt widać na ostatnim prezentowanym poniżej planie.

Przewodniki turystyczne z pocz. XX wieku wymieniają helską latarnię jako jedną z atrakcji. Można było ją zwiedzać za opłatą 30 fenigów. Jak pokazują liczne archiwalne fotografie - chętnych nie brakowało. Przewodnik Mieczysława Orłowicza z 1924 roku podaje już opłatę w polskiej walucie - latarnię można było zwiedzać przez cały dzień za opłatą jednego złotego.

Widoczny na starych kartkach pocztowych dom latarników przy latarni istnieje do dziś i pokazywałam go w zestawie zdjęć z 2018 roku. Archiwalna fotografia ukazuje go z lat 30-tych XX wieku, bowiem w 1929 roku rozpoczęto malowanie elewacji latarni w poziome pasy.

Nowe wyposażenie optyki laterny pojawiło się dopiero po 1926 roku. Był to sprzęt firmy Julius Pintsch z Berlina - urządzenie optyczne IV grupy z 4 soczewkami i lampą naftową. A wszystko na stole o wysokości 1 metra. (fot. archiwalna z latarnikiem poniżej). Na zdjęciu za postacią fragment osiemnastokątnej laterny.

W 1938 roku na wieży zamiast lampy naftowej pojawiło się oświetlenie elektryczne. Niestety wybuch II WŚ przyniósł kres dla tego obiektu. 19 września 1939 roku na rozkaz dowodcy Rejonu Umocnionego Hel latarnię wysadzono. Była doskonałym celem dla dla artylerzystów niemieckich.

Potrzeba obecności latarni morskiej w tym miejscu była tak znacząca, że plany nowego obiektu powstały już w 1941 roku a w 1942 po 7 miesiącach prac nowa latarnia była gotowa. Ale to już inny etap historii tego miejsca i inna latarnia.

Fot. i materiały archiwalne ze zbiorów Muzeum Helu [1-10]. Bardzo dziękuję za ich udostępnienie dla Latarnicy!

Ruiny wysadzonej w 1939 roku latarni - fot. ze zbiorów Irene Elsner
  • Wpis powstał na podstawie informacji opisanych w książkach: "Historia latarni morskiej Hel" Apoloniusza Łysejko, "Latarnie morskie polskiego wybrzeża" Mariana Czernera i "najstarsze latarnie morskie Zatoki Gdańskiej" Antoniego Komorowskiego.

Latarnia morska Hel - 2018

Wspominając wakacje AD 2018 nie sposób osobno nie wyróżnić wizyt "w" lub "przy" latarniach morskich. Nawet jeśli się idzie w te same miejsce rok po roku, zawsze coś ulega zmianie, jest inne.

W ostatnie lato zaskoczył mnie prawie dobiegający końca remont zabytkowego domu latarników. Myślałam z żalem, że ten obiekt już przepadnie, że trzeba go spisać na straty. A tu niespodzianka! Elewacja zewnętrzna była w zasadzie skończona, robotnicy wykańczali wnętrza przygotowywane pod turystów jako całoroczne kwatery do wynajęcia i wszystko prezentowało się wyśmienicie.

Sama helska bliza wygląda dobrze. Jest zadbana i jej czerwonawa wieża jest dobrze widoczna z różnych punktów spacerowych. Idąc jedną z dróg do plaży nad otwartym morzem, również nad linią drzew można już wypatrzyć górną partię latarni. Pierwsze zdjęcia pokazują właśnie jak ją widać z daleka.

Fot. Latarnica - czerwiec 2018


Ciekawostki aukcyjne [30]

Na internetowych aukcjach jak zwykle nie brakuje przedmiotów i archiwaliów z latarniami morskimi. Poniżej "sałatka" z takich przedmiotów: zdjęcia, obrazy, magnesiki, pocztówki itp. Przedmioty ze znakami wodnymi pochodzą ze serwisów aukcyjnych.

Fot. aukcyjne.


Nowozelandzka latarnia Cape Brett Light

Tak się czasami w życiu układa, że pewne materiały spadają do mnie znienacka, a ich urokowi nie mogę się oprzeć. Nawet jeśli moją największą pasją są nasze rodzime latarnie morskie. Egzotyka miejsca, położenie latarni oraz fakt, że raczej nigdy osobiście tam nie dotrę (choć nigdy nie należy mówić "nigdy") sprawiły, iż muszę się z wami podzielić tymi zdjęciami i to szybko.

Na fotografiach poniżej obejrzycie kilka ujęć niesamowicie położonej latarni morskiej na Wyspie Północnej (North Island) Nowej Zelandii - jednej z dwóch głównych wysp tego państwa.

Fotografie są całkiem aktualne - wykonane zostały bowiem w listopadzie 2018 roku. Ich autorką jest Marzena Józefczyk, której świetne zdjęcia z kraju i ze świata możecie znaleźć na facebookowej stronie Pstrykowisko: https://www.facebook.com/Pstrykowisko/

Po lewej stronie kadru słynna skała Hole in the Rock.

Fot. Marzena Józefczyk / 2018 [6x]

Poniżej kilka faktów nt tej latarni:

– zbudowana w 1910 roku
– obiekt nieaktywny nawigacyjnie od 1978 roku w starej wieży
– aktywne białe światło błyskowe usytuowane jest na białej cylindrycznej wieży z włókna szklanego o wys. 4 m stojącej przed zabytkową latarnią morską – wysokość światła 146 m n.p.m.
– wysokość wieży zabytkowej latarni 15 m
– okrągła żeliwna wieża, pomalowana na biało
– poniżej stoku z latarnią jednopiętrwy dom latarników - obecnie służy turystom
– do 2005 roku latarnia była w tanie krytycznym i wymagała remontu
remont obiektu przeprowadzono w 2007 roku
– w 2009 roku obiekt zarejestrowano jako zabytkowy i ważne miejsce historyczne
– Cape Brett jest narodowym rezerwatem krajobrazowym i znajduje się na końcu surowego półwyspu
– dostęp do latarni taksówką wodną lub pieszo około 20 km od Rawhiti-Whangamumu Road
– wieża latarni zamknięta, może być otwarta dla wycieczki zorganizowanej (dla większej grupy)
– opiekun obiekytu: Maritime New Zealand

Przy okazji chciałabym zachęcić do pooglądania i poczytania jeszcze ciepłej od maszyn drukarskich książki, którą zdobią i dopełniają wspaniałe fotografie wspomnianej już autorki zdjęć. "Gdy śmieją się oczy - czyli M. i T. w podróży" Marzeny Józefczyk i Tomasza Zawistowskiego to literacka przygoda okraszona humorem i trafnymi obrazami. Czyta się lekko, a przy okazji odwiedzamy różne kraje i kontynenty.

Cała istota tej książki ukryta jest w świetnie dobranym tytule. Te chwile, gdy śmieją się nam oczy są szczerym wyrazem istoty przeżywanych chwil. Oczy nie kłamią. Śmieją się, gdy działamy z pasją, gdy realizujemy siebie i sięgamy w realu po marzenia. I nie jest nawet ważne jakie problemy po drodze napotkamy, jakie kłody rzuci nam los pod nogi.

Nie będę ukrywać. Osobiście również "maczałam palce" w tym dziele, bowiem projekt graficzny i skład to moja skromna praca przekładająca dorobek autorów w realną papierową książkę. W tym przypadku projektowanie nic wspólnego z pojęciem "praca" nie miało. Bowiem każdy kolejny rozdział był czystą przyjemnością i przygodą, a kontakt z Autorami wyśmienity. Nawet jeśli podczas korekt byli tysiące kilometrów dalej, w mniej lub bardziej cywilizowanym terenie.

Książkę szczerze polecam, dostępna przez facebooka lub zamówienie na adres e-mail:


Widoki z podróży [24]

Czytelnicy Latarnicy i mojego profilu latarnianego na Facebooku podróżują, a za tym idzie przyjemność publikowania tutaj Waszych zdjęć.

Dziś chciałabym się z Wami podzielić przepięknymi fotografiami autorstwa Michała Poniatowskiego. Jego fotografie możecie podziwiać na facebookowym profilu oraz cieszyć oczy pięknem całego naszego wybrzeża na grupie fotograficznej "Bałtyk w obiektywie" czy "Hel w obiektywie", w których jest jednym z administratorów. Strony znajdziecie tutaj: https://www.facebook.com/groups/817602101727643/

oraz tutaj: https://www.facebook.com/groups/helwobiektywie/

Poniżej tylko niewielki ułamek zdjęć Michała - z naciskiem jednak na klimaty i zdjęcia latarniane. Moim faworytem jest zdecydowanie ujęcie latarni Stilo przez wydmy i mało typowe pokazanie helskiej blizy od strony lasu.

Stilo przez wydmy
plaża pod Stilo

Fot. Michał Poniatowski


Ze starej prasy [62]

Dziś w cyklu Ze starej prasy zaglądamy do "Kuriera Warszawskiego" z 1938 roku. A dokładnie do jego wydania z 25 czerwca 1938 (nr 172). Tam opublikowano notkę prasową o tytule "ROZEWIE - otwarcie pokoju Żeromskiego w latarni rozewskiej".

Podtrzymywała ona legendę stworzoną przez rozewskiego latarnika Leona Wzorka o pobycie pisarza w latarni i pisaniu tam "Wiatru od morza".

Poniżej winieta "Kuriera Warszawskiego"

Poniżej strona z notką z Rozewia

Poniżej treść samej notki z 1938 roku


Latarnie Jamajki [3]

Wróćmy na chwilę na egzotyczną dla nas Jamajkę, z której mogę Wam pokazać kilka tamtejszych latarni morskich. W trzecim odcinku serii przyjrzymy się latarni Lover's Leap z zachodniej części wyspy.

Fot. Agnieszka Bańkowska / luty 2019 [8x]

Poniżej kilka faktów nt tej latarni:

– dokładna data powstania jest nieznana, prawdopodobnie lata 60-te XX wieku
– obiekt aktywny nawigacyjnie
– wysokość światła - imponująca - 530 m n.p.m. bowiem latarnia znajduje się na bardzo wysokim klifie
– wysokość stalowej wieży 30,5 m
– sześciokątna galeria z laterną, całość pomalowana w poziome pasy biało-czerwone
– zasięg światła 40 Mm
– najnowsza latarnia morska Jamajki zbudowana po tym, jak Jamajka uzyskała niepodległość (1962)
– wieża otwarta codziennie z wyjątkiem niedziel przez cały rok
– otoczenie latarni jest atrakcją turystyczną, w pobliżu znajduje się restauracja z tarasem widokowym
– figura pary kochanków przy latarni związana jest z romantyczną historią o tragicznym finale, w którym Mizzy i Tunkey skoczyli z wysokiego klifu wybierając śmierć nad rozdzielenie ich przez właściciela plantacji, który liczył, że oddalając Tunkeya na inną plantację zakończy ich związek. Para postanowiła uciec jednak pogoń dotarła do nich na klifie. Tam podjęli ostateczną i dramatyczną decyzję.

Poniżej widok lotniczy na imponujący klif

fot. marinas.com

Poniżej widok satelitarny na wybrzeże z położeniem latarni


Zdjęcie na niedzielę - 17 marca 2019

Zima w tym roku wyjątkowo nas oszczędziła jeśli chodzi o warunki atmosferyczne. Pierwsze dni z temperaturą powyżej 10 stopni na plusie były już w lutym. Pierwsze dni z temperaturą dochodzącą 20 stopni na plusie mieliśmy już w tym miesiącu.

Tym łatwiej sięga się przy takie aurze po fotografie letnie, bo pogoda kieruje moje myśli już na tematy wakacyjne. To urocze zdjęcie latarenki w porcie we Władysławowie zrobiłam podczas ubiegłorocznych wakacji na Półwyspie Helskim.

Trochę martwi moje oczy "połatane" kolorystycznie poszycie zewnętrzne latarni, ale może doczekam się, że zobaczę ją w lepszej formie.

Port we Władysławowie

Fot. Latarnica/ czerwiec 2018


Najstarsza helska bliza

Jeśli chce się rozmawiać o historii helskich latarni morskich, nie sposób nie wspomnieć tej, o której wiemy najmniej - ale której istnienie potwierdzają pisane źrodła.

Zanim na Helu pojawiły się "klasyczne" latarnie, mające postać zwężających się ku górze murowanych wież na helskiej kosie znajdowała się tzw. bliza mająca postać wysokiego żurawia z wiszącym miedzianym koszem. W nim palono smołę i węgiel drzewny.

Notkę prasową na temat wizyty w Helu króla Jana III Sobieskiego (XVII wiek) prezentowałam już na Latarnicy w cyklu Ze starej prasy. Dziś pragnę jedynie przypomnieć archiwalne ujęcia pewnego kopca, który stanowił dawną podstawę blizy. Odkrycie to miało miejsce przed II WŚ na terenach przy helskim Kurhausie (Hotel Polonja).

Poniżej artykuł prasowy nt odkrycia ruin latarni.

Ze zbiorów Muzeum Helu.

Poniżej archiwalne ujęcia miejsca odkrycia ruin.

Odsłonięta podstawa starej blizy
ok.1937

Ze zbiorów Muzeum Helu - 2x

To tyle jeśli chodzi o historię i najstarszą helską latarnię. Można próbować sobie dziś wyobrazić taki obiekt w postaci dużego żurawia, bo przywykliśmy jednak do bardziej klasycznych latarni czyli wysokich wież zwieńczonych laternami z sercem latarni - czyli jej optyką (aparatem świetlnym).

Ale jest takie miejsce we współczesnym Helu, gdzie możemy replikę starej blizy zobaczyć w realu. To Muzeum Helu - placówke, o której również już pisałam i pokazywałam na fotografiach.

Muzeum mieści się w poniemieckim betonowym bunkrze, zaraz za torami kolejowymi idąc / jadąc w kierunku z Helu do Juraty. Ma swoją stronę internetową http://muzeumhelu.pl/ oraz profil na facebooku - https://www.facebook.com/muzeumhelu/

Na "dziedzińcu" przed wejściem do bunkra stoi wysoko i góruje nad nami właśnie taka dawna helska bliza. Poniżej kilka jej ujęć o różnej porze.

Fot. Muzeum Helu- 5x

Serdecznie dziękuję Panu Ryszardowi Kretkiewiczowi z Muzeum Helu za podzielenie się opublikowanymi dziś materiałami.


Latarnia z kalendarza - marzec 2019

Miesiąc marzec na swojej karcie prezentuje wizerunek latarni Portland Head ze stanu Maine (USA). Akurat z rozpoznaniem tego obiektu nie było problemu, bo to jedna z najpopularniejszych wizerunkowo latarni na świecie w ogóle.

Jej sylwetka bardzo często pojawia się w kalendarzach, na kartkach, reklamach, filmach, gadżetach latarnianych czy okładkach książek, notesów, zeszytów.

Poniżej kilka faktów nt tego obiektu:
– obiekt aktywny nawigacyjnie
– wysokość światła 31 m n.p.m.
– wysokość wieży 24,5 m
– do 1813 roku - kiedy to obiekt był odbudowywany - mierzyła 18 m wysokości
– okrągła wieża pomalowana na biało, przylegająca do budynku latarników
– laterna pomalowana na czarno
– na 1 piętrze budynku znajduje się muzeum
– najstarsza latarnia morska w stanie Maine 
– jedna z najstarszych latarni USA
– znajduje się na cyplu na południe od Portland
– gruntowny remont obiektu przeprowadzono w 2005 roku
– uporządkowanie okolicy latarni (tzw. Fort Williams przeprowadzono w 2014 roku
– w 2016 roku naprawiono pęknięcia w murze
– muzeum otwarte codziennie od maja do października
– wieża zamknięta dla turystów

Poniżej karta marcowa z latarnią Portland Head (Maine, USA)

Poniżej zabytkowe soczewki Fresnela z latarnia Portland Head

Fot. lighthousefriends.com

Poniżej historyczny wizerunek ze starej karty pocztowej

Fot. leuchtturm-welt.net

Poniżej widok z lotu ptaka

Fot. marinas.com

Poniżej widok satelitarny z Google Maps

Więcej o samej latarni i jej otoczeniu na https://portlandheadlight.com


Ciekawostki aukcyjne [29]

Po ponad miesiącu przerwy wracam do prezentacji różnych przedmiotów związanych z latarniami morskimi, a wypatrzonymi na aukcjach bądź w szeroko rozumianej przestrzeni internetu.

Dziś taki odcinek, gdzie dominować będą kartki pocztowe. Niektóre pewnie już znacie, może którymiś was zaskoczę. Obok nich pojawi się też pewien obrazek i stare sztychy.

Fot. aukcyjne.


Zdjęcie na niedzielę - 10 marca 2019

W drugą niedzielę marca spojrzenie wstecz - ale nie odległe. Choć fotografia została wykonana w lutym br. to kadr wygląda bardzo wiosennie. Tego dnia wprawdzie słońce było tylko do południa ale Autorowi zdjęcia udało się uchwycić pod helską blizą ten nastrój przedwiośnia.

Fot. Grzegorz Elmiś /20 luty 2019.

Więcej zdjęć autorstwa Grzegorza na facebooku : https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/


Nie śmierć jej pisana... [2]

Jak już wiecie z poprzedniego wpisu, los latarni z Góry Szwedów zarysowuje się w optymistycznych barwach. Zapomniany obiekt przetrwa i nie umrze śmiercią naturalną. To najlepsza wiadomość latarniana ostatnich lat!

A póki nie ruszą pierwsze prace przypomnijmy sobie kilka faktów.

Góra Szwedów w faktach i datach:

– projekt latarni  powstał w 1931 roku
– budowę zakończono w 1936 roku
– wysokość wieży 17 m
– wysokość światła 34,4 m n.p.m.
– światło białe błyskowe
– zasięg światła 16 Mm
– ażurowa wieża z galerią i laterną zakończoną kopulastym daszkiem,
– ze względu na akty wandalizmu z czasem dół wieży obudowano do wysokości 4 m blachą
– wyłączona z użytku w 1990 roku
– pieczę nad obiektem ma Urząd Morski z Gdyni

Miłośnikom latarni warto też przypomnieć, że nautofon z tej latarni (po renowacji) mogą zobaczyć na terenie Muzeum Helu na skarpie z roślinnością od strony ulicy.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017

Poniżej dalszy ciąg wspaniałych zdjęć Góry Szwedów z lutego br.

Fot. Grzegorz Elmiś / 2019.


Latarnica poleca - vol. 22 - Myszaczek

Tak się jakoś złożyło, że po recenzji książki dla dzieci o kocie opowiadającym o historii miasta Gdynia, moje kolejne tegoroczne literackie zauroczenie latarniano-morskie dotyczy również pozycji dla najmłodszych. I wydaje mi się że śmiało może trafić do jeszcze mniejszych dzieci niż odbiorcy kota Antoniego.

Książeczka duetu Max i Lev Kaplan zauroczyła mnie od razu. Posiada kilka niepodważalnych atutów. Podstawowym są przepiękne ilustracje Lva Kaplana - urodzonego na Ukraine rysownika, grafika i ilustratora. To dzięki jego kresce poszczególne rozkładówki „Myszaczka” zapierają dech w piersi miłośnika latarń morskich. 

Drugim atutem jest treść i bohaterowie. Bo akcja historii „Myszaczka” rozgrywa się w latarni morskiej, do której trafia tytułowa mysz i zostaje przyjacielem i pomocnikiem pracującego tam latarnika.

Trzecim atutem są dyskretnie przemycone walory edukacyjne - można się dowiedzieć z tej opowiastki o charakterze pracy latarnika, o działaniu latarni morskich, o niebezpieczeństwach czyhających na morzach i ważnej roli, jaką odgrywają w sytuacjach tragicznych latarnie i obiekty nawigacyjne.

W zasadzie nie ma co więcej wymieniać plusów i zdradzać detali z tej książeczki. Myślę, że idealnie nadaje się do czytania dziecku przed snem, bo pobudzi wyobraźnię i ześle niesamowite morskie sny o dzielnych myszach. Ale przysporzy też wiele radości dzieciom, które dopiero co opanowały sztukę czytania. Same poznają jej treść a tekstu nie jest za dużo. Tak akurat na pierwsze samodzielne wprawki w czytaniu.

Podsumowując: Latarnica zdecydowanie poleca! Nawet dziś taka historia, z takimi ilustracjami (ach ta latarnia i jej detale!) poruszy niejedno serce faromaniaka. 

Dane książki:
Tytuł:  Myszaczek
Autor:  Max Kaplan 
Ilustracje: Lev Kaplan
Wyd. Esteri - Edra Urban & Partner Sp. z o.o.
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 28
Oprawa twarda

Poniżej okładka książki i przykładowe rozkładówki:

Fot. książki i czytającego kota Errora - Latarnica / 2018


Nie śmierć jej pisana... [1]

Myślałam, że nie doczekam tej chwili, że nie nadejdzie taka godzina, iż będę mogła podać tak dobre wieści. Po drodze przechodziłam już fazę załamania i braku nadziei. Miałam informację o decyzji likwidacji z powodów bezpieczeństwa, dotarł do mnie termin rozbiórki obiektu... wydawało się że to już ostateczne nieodwołalne decyzje.

Za każdym razem reagowałam na nie oburzeniem i natychmiastowym bólem głowy! Bo jak tak można?! Nieczynne, zdewastowane nie znaczy niepotrzebne. Byłam gotowa protestować, pisać, monitować, prosić... A jak przyjdzie i potrzeba niczym ekolodzy przykuć się do konstrukcji.

O czym piszę? Oczywiście o ewenemencie latarnianym z naszego wybrzeża. Mamy tylko taką jedną - nieczynną, porzuconą latarnię morską (pomijam Rozewie II czy Nowy Port, które nie świecą jako aktywne światło nawigacyjne, ale są po kapitalnym remoncie i mają swoich opiekunów).

Góra Szwedów czy Szwedzka Górka (nazwa na pamiątkę starcia morskiego z XVII wieku na wysokości tego wzniesienia ) - najwyższa w okolicy Helu wydma. To właśnie na niej w latach 30-tych XX wieku postanowiono postawić nowoczesną konstrukcję latarni morskiej.

W 1936 roku zakończono budowę 17-metrowej ażurowej wieży. Była to latarnia na miejscu bezzałogowa, dozorowana przez latarników z Helu. Jej zapalenie i gaszenie odbywało się na odległość. W 2036 roku będzie obchodzić swoje 100-letnie urodziny. Będzie... bo nie zginie w piachach wydm półwyspu helskiego.

Podczas styczniowego spotkania Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku usłyszałam ze sceny - w relacji nt planów na najbliższy rok - o akceptacji przez zarząd decyzji o przeprowadzeniu remontu nieczynnego obiektu na Górze Szwedów. Oczywiście wszystko potrwa i najpierw musi się rozegrać na linii kosztorysów i przetargów, ale to co w tym najważniejsze to powiedzenie "TAK" dla ratowania tej latarni. Mogę porządnie odetchnąć. Nie śmierć jej pisana...

Patrząc na to jak dziś wygląda po remoncie przeprowadzonym pod nadzorem TPNMM latarnia Rozwie II, nie boję się o los Góry Szwedów. Oczywiście mamy tutaj inną sytuację, bo latarnia jest daleko od siedzib ludzkich, nie ma bezpośredniego jej dozoru - więc trzeba brać to pod uwagę w planach renowacji. Ale na pewno będzie to remont z głową.

Jak tylko będę znać kolejne szczegóły na pewno dam o nich znać. A póki co przepiękne zdjęcia detali latarni z Góry Szwedów. Fotografie wykonał terenowy strażnik Latarnicy z Helu - Biegacz Portowy. Więcej zdjęć autorstwa Grzegorza - https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/

Fot. Grzegorz Elmiś / luty 2019.


Zdjęcie na niedzielę - 24 luty 2019

Dziś w ostatnią niedzielę lutego (swoją drogą jak ten czas leci!) w Zdjęciu na niedzielę tryptyk helski. A konkretnie trzy lutowe (tak, tak te zdjęcia powstały 12 lutego br.) ujęcia latarni morskiej w Helu. Piękne światło słoneczne budzi już skojarzenia z nadciągającą wiosną.

Autorem zdjęć jest oczywiście niezawodny w kwestiach fotograficznych Biegacz Portowy - Grzegorz Elmiś z Helu. Więcej zdjęć Grzegorza - https://www.facebook.com/GrzegorzElmis/