Zdjęcie na niedzielę - 28 kwietnia 2019

W ostatnią niedzielę kwietnia dla odmiany prezentuję zdjęcie zimowe. Powstało w grudniu 2017 roku i przedstawia latarnię morską Jarosławiec po zmroku. Pięknie widać pracującą optykę.

Latarnia na zdjęciu jest jeszcze sprzed remontu, który miał miejsce w roku 2018.

Fot. Jakub Łozicki / grudzień 2017


Wiosna w poznańskim Ogrodzie Botanicznym [2]

Dziś druga odsłona ukazująca zmiany w przyrodzie pod wpływem wiosny, która nadeszła gwałtownie, szybko przyniosła kojące i wyczekiwane ciepło, ale nie stroniła też od porannych przymrozków.

Publikowane poniżej zdjęcia wykonałam w poznańskim Ogrodzie Botanicznym - oazie ciszy w środku miasta. Ponieważ nie mam do niego daleko lubię tak spontanicznie chwycić za aparat i ruszyć na poszukiwanie kwiatowych modeli.

A przy okazji trudno mi się oprzeć sympatycznej kawiarence z odkrytym tarasem, gdzie warto zatrzymać się na kawę i popatrzeć z góry na najbliższy drzewostan i kolorowe krzewy.

Fot. Latarnica / kwiecień 2019


Latarnia z kalendarza - kwiecień 2019

Pobudzający mnie do poszukiwań kalendarz z latarniami na 2019 rok tym razem skierował moje detektywistyczne oko ku latarniom Kanady. Od razu skojarzyłam, że obiekt zdobiący moją ścianę w kwietniu pochodzi z Nowej Szkocji ale to było wszystko co o nim wiedziałam.

Jest to tak popularna latarnia morska - z racji pojawiania się w wielu publikacjach i na przedmiotach codziennego użytku (notesy, kalendarze, kubki, koszulki) - że sylwetka tej latarni zapadła mi w pamięć.

Nie będę dłużej ukrywać nazwy tej latarni. To Peggy's Point Lighthouse (znana również jako Peggy's Cove Light) z Nowej Szkocji. Wyjątkowo urocza, choć niewielka biała latarenka o pięknym położeniu.

Poniżej karta kwietniowa kalendarza.

Poniżej kilka faktów nt tego obiektu:
– obiekt aktywny nawigacyjnie, zbudowany w 1915 roku
– wysokość światła 22 m n.p.m.
– wysokość wieży 15 m
– zasięg światła 10 Mm
– biała wieża, czerwona laterna
– wieża na planie ośmioboku, zbudowana z betonu
– jedna z najczęściej odwiedzanych i fotografowanych latarni morskich
– w latach 1978 do 2009 roku w wieży była mała placówka pocztowa skąd turyści chętnie wysyłali kartki pocztowe
– obiekt musi być często odmalowywany, ostatnie remonty były w 2009, 2012 i 2017 roku 
– znajduje się na skalistym cyplu na końcu Peggy's Point Road
– blisko latarni znajduje się parking dla turystów
– latem wieża otwarta 
– bywa nazywana Peggy's Cove - co jest nazwą pobliskiej wioski

Poniżej widok lotniczy na latarnię i otoczenie, fot. marinas.com

Poniżej latarnia we mgle i zimową porą, fot. wikimedia.com

Poniżej latarnia na starej karcie pocztowej, fot. leuchtturm-welt.net


Zdjęcie na niedzielę - 21 kwietnia 2019

Druga połowa kwietnia. Coraz cieplej i coraz bliżej do miesięcy wakacyjnych. A dla mnie słowo "wakacje" niemal z automatu oznacza latarnie i jednak Półwysep Helski.

Mimo, że uwielbiam również przebywać na naszym wybrzeżu zachodnim to jednak urlop kojarzy się z wschodem kraju i latarniami tego odcinka wybrzeża Bałtyku. A skoro wakacje to często zdarza mi się odwiedzić naszą naczelną "latarnię na końcu świata" czyli Stilo.

Poniżej fotka pstryknięta pod koniec czerwcowego pobytu nad morzem w 2017 roku. Dzień był gorący i cały spędzony poza Kuźnicą. Mam same miłe wspomnienia.

Fot. Latarnica / czerwiec 2017


Święta tuż tuż...

Jeszcze chwila i będą... Święta Wielkiej Nocy AD 2019. Tak czeka się na nie w każdym nowym roku, wypatruje, jak pierwszych zwiastunów wiosny.

Niechaj każdy przeżyje je zgodnie z tym, co po nich oczekuje. A wszystkim życzę zatrzymania. Bo przez cały rok pędzimy i robimy mnóstwo rzeczy nerwowo zerkając na upływający czas. One są też po to by przystopować, porozmyślać, zadrzeć głowę do góry i wystawić twarz do słońca, zaciągnąć się pachnącą ukwieconą przyrodą. Odpoczynku Wam życzę i innych tych dni, dalekich od codzienności.


Latarnica poleca - vol. 23 - Co wie twój kot

W kwietniu br. dzięki warszawskiej Oficynie Wydawniczej Alma-Press trafiła w moje ręce nowa publikacja na temat szeroko rozumianej kociej percepcji. Dla miłośników tych zwierząt oraz osób dzielących swoje życie z kotem, pozycja bardzo ciekawa, bo poruszająca to co nas na co dzień intryguje i interesuje.

Rozumienie kociej „mowy” wyrażanej w określonym zachowaniu, pozycji ciała ( jakże ważne położenie uszu czy ogona) to często kość niezgody w relacji kocio-ludzkiej, gdy nie mamy na ten temat dostatecznej wiedzy. W najtrudniejszym położeniu są tzw. początkujący kociarze. Sama pamiętam po sobie - jak niewiele wiedziałam jeszcze 15 lat temu - mimo, że nie mając wtedy kota, zaczytywałam się w popularnonaukowej literaturze na ten temat.

Książka „Co wie twój kot?” Sally Morgan ( ze znaczącym podtytułem „Poznaj sposób rozumienia świata przez koty”) może się tutaj okazać cenną pomocą i szybkim wybawieniem w wielu niezręcznych sytuacjach. Bo co innego poznawanie teorii, a zupełnie co innego konfrontowanie jej w praktyce, mając przy nogach wpatrzonego w nas mruczka, którego nie do końca rozumiemy. A nie daj Boże, próbujemy przenieść na niego swoją wiedzę z okresu gdy np. mieliśmy w domu psa. Zrównanie tych dwóch towarzyszących ludziom gatunków może nas wpędzić w niezłą pułapkę.

Zatem drogi Czytelniku jeśli masz już kota nie wpadaj w panikę, tylko usiądź i poczytaj. Na dobry początek to dobra lektura, a potem możesz sięgać po bardziej złożone opracowania z kociego behawioryzmu. Jesteś na najlepszej drodze, aby twój koci przyjaciel okazał się całkiem innym stworzeniem, a zrozumienie jego i jego potrzeb nie będzie już tak trudną zagadką niczym tajemnica ze zwierzęcego Archiwum X.

Sally Morgan podzieliła swoją opowieść o kociej percepcji na dwa działy. W pierwszym czytamy o kocich zmysłach. Jakże są one fascynujące i jakże dalekie (czytaj: doskonalsze) od naszych ludzkich możliwości. Poznajemy po kolei wzrok, słuch, węch, smak i zmysł dotyku oraz równowagi. Kiedy odkrywamy te nieznane dla nas wszechświaty kocich zmysłów wiele spraw wydaje się od razu jaśniejszych. Wiedząc, że kot lepiej od nas widzi w ciemności nie wyda się już dziwne, że my nadziejemy się na coś w ciemności czego kompletnie nie widzieliśmy, a dla kota obecność tej przeszkody nie była przykrą niespodzianką. Mając na uwadze wrażliwy, bo jakże czuły i niesamowity słuch, szybko zrozumiemy jak przykra może być dla kota głośna muzyka (jeśli dla nas głośna dla kota to po prostu coś wzmocnionego wielokrotnie!), fajerwerki czy nawet podniesiony ton ludzkiej rozmowy.

Szybko pojmiemy również czym jest dla kota dotyk - jak wrażliwie i z jaką intensywnością go odbiera. Więc mocne głaskanie i jego nadmiar mogą stać się czymś bardzo nieprzyjemnym i niepożądanym. Takich opisów i przykładów z życia wziętych oraz efektów naukowych badań znajdziemy w „Co wie twój kot?” wiele. Wskazanie na tak liczne różnice między ludźmi, a kotami pozwoli nam na lepsze ich zrozumienie i lepsze „dogadanie się” pod jednym dachem.

W drugim (obszerniejszym dziale, zajmującym 2/3 książki) poznajemy kocią inteligencję. Tak, tak - koty to bardzo inteligentne zwierzęta, tylko trzeba potrafić je zrozumieć i lepiej poznać. I zapomnijmy o postawieniu znaku równości między naszą, a ich inteligencją. To zupełnie inne światy, bo inne zadanie ma w świecie współczesnym kot, a inne my.

Odpowiedzialny opiekun kota (nie mówmy nigdy, że właściciel, bo coś takiego w tej relacji nie istnieje) będzie brał na co dzień pod uwagę potrzeby swojego czworonożnego przyjaciela i będzie próbował jego życie uczynić takim, by kot czuł się spełniony - nawet w czterech ścianach mieszkania, bez eksplorowania dalszego otoczenia. Czuły i empatyczny opiekun doskonale dogada się ze swoim kotem i ich wspólne bytowanie okaże się wspaniałą relacją na lata, satysfakcjonującą obie strony. Ale należy kota i jego potrzeby poznać i rozumieć.

Atutem obu naukowych części jest fakt, że Autorka powołuje się na wyniki wielu długofalowych badań naukowych i ich rezultaty pochodzą z ostatnich lat, a nie są sięganiem w odległe dziesięciolecia (choć kilka przykładów z dalszej przeszłości też jest, ale akurat te się nie zdezaktualizowały). 

Końcówkę części drugiej wydzieliłabym jako osobne zagadnienie. Otóż mówi ona o kociej zabawie, a w praktyce Sally Morgan zaprasza każdego z nas do wyzwania łączącego przyjemne z pożytecznym. Autorka proponuje 9 testów. Brzmi poważnie, ale chodzi o przeprowadzenie w domu (odtworzenie) dziewięciu prostych eksperymentów naukowych badających kocią inteligencję, które opierają się na zabawie z określonymi gadżetami. 

Oczywiście bawimy się z naszymi mruczkami tylko wtedy, gdy mają na to ochotę i podejmą wyzwanie. Może to być mile spędzony wspólnie czas, a sprawdzimy między innymi czy np. nasz kot potrafi liczyć, czy rozpoznaje nasz głos, czy zapamiętuje obiekty i czy jest prawo czy lewołapki.

Na sam koniec chciałabym odnieść się jeszcze do strony edytorskiej tej książki. Jest na najwyższym poziomie. Sztywna oprawa, papier kredowy przez co zdjęcia kotów zyskują na swej atrakcyjności. Treść dopełniają pomocne rysunki, schematy i przekroje. Ogląda się to z ogromną przyjemnością.

Podsumowując: Latarnica poleca! Polecałabym książkę głównie mniej doświadczonym lub początkującym kociarzom. Mamy w niej od A do Z wiedzę systematyzującą informację o zmysłach kota oraz jego inteligencji.

Dane książki: 
Tytuł:  Co wie twój kot?
Tytuł oryginału: Is Your Cat Psychic?
Autor:  Sally Morgan
Ilustracje: Matt Windsor
Wyd. Oficyna Wydawnicza Alma-Press
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 192
Oprawa twarda

Poniżej okładka książki i przykładowe rozkładówki. Mamy na nich m.in. interpretacje kocich zachowań i mowę ciała, czy propozycje zabaw z kotem, a jednocześnie naukowych doświadczeń, które sami w warunkach domowych możemy przeprowadzić.

Poniżej interakcja mojego kota Errora z książką. Poza chętnym spaniem na niej (a wiadomo wiedza wchodzi do głowy przez sen), warto się na niej oznaczyć (pocieranie głową na drapaku) i warto udowodnić, że on "rozkminia" już różne sztuczki i poszukiwania przysmaku to sprawa prosta dla jego kociej inteligencji.

Fot. Latarnica / 2019


Wiosna w poznańskim Ogrodzie Botanicznym [1]

W listopadzie 2018 roku - miesiącu podobnie jak grudzień jeszcze całkiem jesiennym - pokazywałam wam na Latarnicy barwną roślinność sfotografowaną w poznańskim Ogrodzie Botanicznym.

Ten miejski park (na szczęście czynny już cały kalendarzowy rok) jest idealnym miejscem do obserwacji zmian jakie zachodzą w przyrodzie wraz z nastaniem kolejnych pór roku.

Tak mi się to podoba, że z przyjemnością pędzę z aparatem aby uchwycić kolory, struktury, pejzaże i portrety drzew i krzewów. W ostatnich 2-3 tygodniach przyroda wybuchnęła zielenią i bujną roślinnością. Wszystko gwałtownie pod wpływem słońca i wysokich temperatur obudziło się i niemal krzyczy kwieciem.

Poniżej barwy wiosny uchwycone w ciepłą niedzielę kwietnia. Termometry wskazywały 19 stopni w cieniu. Jak to śpiewał Marek Grechuta?

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty!

Fot. Latarnica / kwiecień 2019


Zdjęcie na niedzielę - 14 kwietnia 2019

W dzisiejszym niedzielnym wpisie fotograficznym moja własna kompozycja mająca zwizualizować oczekiwanie na ruszenie kolejnego latarnianego sezonu letniego AD 2019.

Fot. Latarnica / marzec 2019


Kocia strona wakacji 2018 [4]

W czwartym odcinku kociego lata zaprezentuję Wam w sumie trzy kuźniczne koty. Ten wpis zdominuje fantastyczny rudzielec - nie wiem dlaczego, ale najczęściej wręcz automatycznie nazywam takie koty Rudzikami - a poza nim zobaczycie kota Pomykacza (Pędziwiatra) z mariny oraz wczasowiczkę Bułeczkę.

Zacznijmy od Pomykacza (Pędziwiatra), bo to cud że udało mi się go uchwycić na zdjęciu. O tym kocie wiedziałam, że gdzieś tam po prostu jest. Czasami mignęła mi jego sylwetka, czasami zza traw wykuknęły ciekawskie oczy, ale generalnie jest bardzo bojaźliwy i jak widzi człowieka to ucieka. I właśnie takiego pomykającego - od mariny ku restauracji obok - uchwyciłam Pomykacza. (fot. 1). Lubi kursować na tym odcinku i mam nadzieję, że jest bystry i w porę ucieknie jadącym tam samochodom. Jakby nie było jest dowód, że istnieje.

Rudzik mieszka kilka domów od naszej kwatery w kierunku portu. Nie wiem czy kiedykolwiek wchodzi w progi domu, bo zawsze widzę go na podwórku, przy szopce z narzędziami lub krążącego po uliczce wiodącej nad zatokę. On również jest nieufny. O ile zdjęcia powoli sobie zrobić z dość bliska, to o dotknięciu futerka nie ma mowy. Nawet mając w dłoni kocie jedzonko. Nieprzekupny tubylec (fot. 2-10).

Pani Bułeczka/ Buła to wczasowiczka. Pierwszy raz widziałam ją dwa lata temu. Latem 2018 była w tym samym domu - choć przyjechała później niż my. Mieszka prawie vis-a-vis Rudzika i jest puszczana luzem. Choć specjalnie nie oddala się od domu, nie przeszkadza to jej jednak wychodzić na małą wąską ulicę i czaić się na ptaszki. A bywa, że Buła leży w niskich krzewach na posesjach obok i naprawdę głęboko śpi. Po prostu wyluzowana kuracjuszka na wczasach nad morzem (fot. 11-12).

Fot. Latarnica / Kuźnica, czerwiec 2018


Wakacje 2018 [6] - spacerkiem przez Hel

Być na Półwyspie Helskim, a nie odwiedzić Helu? Nie do pomyślenia. Nie potrafię sobie odmówić spaceru ulicą Wiejską i wizyty w pubie "Cpt. Morgan", gdzie jest wyśmienite jedzenie i wspaniała kawa. Jego wnętrze jest wyjątkowe, przywołuje dawne dzieje tego miejsca, od oglądania zgromadzonych eksponatów i studiowania map, sztychów i obrazów można się zmęczyć.

Poniżej kilka ujęć z jego wnętrza. W czerwcu zdarzają się jeszcze chwile, że można pstryknąć pustą salę.

Poniżej migawki ze spaceru ulicą Wiejską i trochę detali architektury. Poza tym jeszcze kilka ujść zabytkowego domu latarników i ogrodu przy nim oraz latarenki wypatrzone w oknach czy punktach gastronomii.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018 Hel


Zdjęcie na niedzielę - 7 kwietnia 2019

W pierwszą niedzielę kwietnia taki tajemniczy dla wielu nadmorski obiekt - przypominający tylko wieżę latarni morskiej. Znajduje się on przy plaży w Dębkach. To wieża widokowa tzw. Rybaczówka. Więcej zdjęć Autorki tej fotografii na facebooku:

https://www.facebook.com/Znad-Morza-Bałtyckiego-Kasia-Foigt-2304003019815599/

Fot. Kasia Foigt / marzec 2019


Latarnia morska Hel - 2018

Wspominając wakacje AD 2018 nie sposób osobno nie wyróżnić wizyt "w" lub "przy" latarniach morskich. Nawet jeśli się idzie w te same miejsce rok po roku, zawsze coś ulega zmianie, jest inne.

W ostatnie lato zaskoczył mnie prawie dobiegający końca remont zabytkowego domu latarników. Myślałam z żalem, że ten obiekt już przepadnie, że trzeba go spisać na straty. A tu niespodzianka! Elewacja zewnętrzna była w zasadzie skończona, robotnicy wykańczali wnętrza przygotowywane pod turystów jako całoroczne kwatery do wynajęcia i wszystko prezentowało się wyśmienicie.

Sama helska bliza wygląda dobrze. Jest zadbana i jej czerwonawa wieża jest dobrze widoczna z różnych punktów spacerowych. Idąc jedną z dróg do plaży nad otwartym morzem, również nad linią drzew można już wypatrzyć górną partię latarni. Pierwsze zdjęcia pokazują właśnie jak ją widać z daleka.

Fot. Latarnica - czerwiec 2018


Ciekawostki aukcyjne [30]

Na internetowych aukcjach jak zwykle nie brakuje przedmiotów i archiwaliów z latarniami morskimi. Poniżej "sałatka" z takich przedmiotów: zdjęcia, obrazy, magnesiki, pocztówki itp. Przedmioty ze znakami wodnymi pochodzą ze serwisów aukcyjnych.

Fot. aukcyjne.


Wakacje 2018 [5]

Dziś kolejna fotoporcja wspomnień z nadmorskich wakacji. Są to oczywiście moje wspomnienia, ale wiem że niektórzy z was mają bardzo podobne. A nawet zdarzało się tak, że mieszkaliście na tej samej kwaterze w Kuźnicy co ja.

W tym odcinku nie ruszymy się poza Kuźnicę, ale w następnym będzie już Hel. Bo staram się wrzucać fotografie chronologicznie według zdjęć wykonanych w kolejne dni urlopu na Półwyspie Helskim.

Poniżej ujęcia z Kuźnicy od strony zatoki i otwartego morza. Prezentuję zdjęcia z różnych godzin - od porannych do zachodu słońca.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018.


Zdjęcie na niedzielę - 31 marca 2019

W ostatni dzień marca zapraszam na portowy tryptyk helski. Czy wiosna dotarła już na wybrzeże? Jak widać - TAK! Sezon turystyczny 2019 nad naszym morzem coraz bliżej, a w porcie helskim takie niesamowite niebo i barwy kutrów.

Fot. Grzegorz Elmiś / Hel - marzec 2019


Kocia strona wakacji 2018 [3]

Kontynuując prezentację naprawdę licznych kotów, które towarzyszyły mi podczas wakacyjnych dni na Półwyspie Helskim w czerwcu 2018 roku, nie mogę na samym początku pominąć ciekawskiej i przemiłej Góralki.

Teraz jak spojrzę pamięcią wstecz, to najbardziej proludzkie i otwarte na kontakty koty, spotkałam nad Zatoką Pucką w kuźnicznym porcie. Ta sesja była w ogóle spontaniczna i nie planowana. Nawet nie zabrałam ze sobą aparatu tylko telefon komórkowy, bo miał to być szybki poranny spacer a potem powrót na kwaterę i wypad do Helu.

Ale los postawił na mojej ścieżce Góralkę. Nie wiem, a może nie pamiętam jak miała na imię. Być może opiekunowie mi to mówili. Dla mnie zostanie Góralką, bo przebyła szmat drogi dużym autem aż z gór. Jako jedyna kotka z licznego domowego zwierzyńca lubiła podróżować i chętnie jeździła z swoimi ludźmi nad morze.

Opiekunowie Góralki - choć sami z gór i na co dzień prowadzą pensjonat - tuż przed sezonem wypalili na Półwysep Helski, bo kochali deski i wiatr. Tego poranka pakowali się pomału w drogę powrotną i nie specjalnie spoglądali co robi ich kot, który uwiązany do auta nie oddalał się zbyt daleko.

Ale ja zobaczyłam kota, a kot mnie. A raczej on poczuł co mam w torbie, bo bez kociej karmy i przysmaków nie ruszałam się z domu. Zawsze trafiałam na jakiegoś kota w potrzebie więc kocie jedzonko było stałym ekwipunkiem.

Jak widać na poniższych zdjęciach torba bardzo Góralkę interesowała. I oczywiście dostała co nieco. Ja pogadałam chwilę z jej opiekunami o tym jak nietypowym jest kotem lubiąc takie dalekie eskapady, a oni zaproponowali żebym ją wyprowadziła na spacer na plażę nad Małym Morzem (Zatoka Pucka), bo mieli jeszcze trochę pakowania sprzętu.

Samego spaceru nie sfotografowałam - tak byłam przejęta towarzystwem koteczki na smyczy i zaufaniem jakim mnie obdarzyli jej ludzie. Udałyśmy się na lśniacy w słońcu piaseczek, pochodziłyśmy po trawach i kamieniach.

Po powrocie do transportara koteczka padła u mych stóp pozwalając dotknąc brzuszka i ostatni raz wygłaskać. Trochę żałowałam że akurat teraz opuszczają Kuźnicę, bo z tych spacerów mogła się stać miła poranna tradycja. Ale widać takie było przeznaczenie, że spotkałyśmy się ten jeden jedyny raz. Doświadczenie na tyle mocne, że zostało w pamięci do dziś.

Może tego lata prżyjdżie mi spotkać Góralkę? Kto wie. Los prowadzi krętymi i niepoznanymi szlakami.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018


Nowozelandzka latarnia Cape Brett Light

Tak się czasami w życiu układa, że pewne materiały spadają do mnie znienacka, a ich urokowi nie mogę się oprzeć. Nawet jeśli moją największą pasją są nasze rodzime latarnie morskie. Egzotyka miejsca, położenie latarni oraz fakt, że raczej nigdy osobiście tam nie dotrę (choć nigdy nie należy mówić "nigdy") sprawiły, iż muszę się z wami podzielić tymi zdjęciami i to szybko.

Na fotografiach poniżej obejrzycie kilka ujęć niesamowicie położonej latarni morskiej na Wyspie Północnej (North Island) Nowej Zelandii - jednej z dwóch głównych wysp tego państwa.

Fotografie są całkiem aktualne - wykonane zostały bowiem w listopadzie 2018 roku. Ich autorką jest Marzena Józefczyk, której świetne zdjęcia z kraju i ze świata możecie znaleźć na facebookowej stronie Pstrykowisko: https://www.facebook.com/Pstrykowisko/

Po lewej stronie kadru słynna skała Hole in the Rock.

Fot. Marzena Józefczyk / 2018 [6x]

Poniżej kilka faktów nt tej latarni:

– zbudowana w 1910 roku
– obiekt nieaktywny nawigacyjnie od 1978 roku w starej wieży
– aktywne białe światło błyskowe usytuowane jest na białej cylindrycznej wieży z włókna szklanego o wys. 4 m stojącej przed zabytkową latarnią morską – wysokość światła 146 m n.p.m.
– wysokość wieży zabytkowej latarni 15 m
– okrągła żeliwna wieża, pomalowana na biało
– poniżej stoku z latarnią jednopiętrwy dom latarników - obecnie służy turystom
– do 2005 roku latarnia była w tanie krytycznym i wymagała remontu
remont obiektu przeprowadzono w 2007 roku
– w 2009 roku obiekt zarejestrowano jako zabytkowy i ważne miejsce historyczne
– Cape Brett jest narodowym rezerwatem krajobrazowym i znajduje się na końcu surowego półwyspu
– dostęp do latarni taksówką wodną lub pieszo około 20 km od Rawhiti-Whangamumu Road
– wieża latarni zamknięta, może być otwarta dla wycieczki zorganizowanej (dla większej grupy)
– opiekun obiekytu: Maritime New Zealand

Przy okazji chciałabym zachęcić do pooglądania i poczytania jeszcze ciepłej od maszyn drukarskich książki, którą zdobią i dopełniają wspaniałe fotografie wspomnianej już autorki zdjęć. "Gdy śmieją się oczy - czyli M. i T. w podróży" Marzeny Józefczyk i Tomasza Zawistowskiego to literacka przygoda okraszona humorem i trafnymi obrazami. Czyta się lekko, a przy okazji odwiedzamy różne kraje i kontynenty.

Cała istota tej książki ukryta jest w świetnie dobranym tytule. Te chwile, gdy śmieją się nam oczy są szczerym wyrazem istoty przeżywanych chwil. Oczy nie kłamią. Śmieją się, gdy działamy z pasją, gdy realizujemy siebie i sięgamy w realu po marzenia. I nie jest nawet ważne jakie problemy po drodze napotkamy, jakie kłody rzuci nam los pod nogi.

Nie będę ukrywać. Osobiście również "maczałam palce" w tym dziele, bowiem projekt graficzny i skład to moja skromna praca przekładająca dorobek autorów w realną papierową książkę. W tym przypadku projektowanie nic wspólnego z pojęciem "praca" nie miało. Bowiem każdy kolejny rozdział był czystą przyjemnością i przygodą, a kontakt z Autorami wyśmienity. Nawet jeśli podczas korekt byli tysiące kilometrów dalej, w mniej lub bardziej cywilizowanym terenie.

Książkę szczerze polecam, dostępna przez facebooka lub zamówienie na adres e-mail:


Widoki z podróży [24]

Czytelnicy Latarnicy i mojego profilu latarnianego na Facebooku podróżują, a za tym idzie przyjemność publikowania tutaj Waszych zdjęć.

Dziś chciałabym się z Wami podzielić przepięknymi fotografiami autorstwa Michała Poniatowskiego. Jego fotografie możecie podziwiać na facebookowym profilu oraz cieszyć oczy pięknem całego naszego wybrzeża na grupie fotograficznej "Bałtyk w obiektywie" czy "Hel w obiektywie", w których jest jednym z administratorów. Strony znajdziecie tutaj: https://www.facebook.com/groups/817602101727643/

oraz tutaj: https://www.facebook.com/groups/helwobiektywie/

Poniżej tylko niewielki ułamek zdjęć Michała - z naciskiem jednak na klimaty i zdjęcia latarniane. Moim faworytem jest zdecydowanie ujęcie latarni Stilo przez wydmy i mało typowe pokazanie helskiej blizy od strony lasu.

Stilo przez wydmy
plaża pod Stilo

Fot. Michał Poniatowski


Zdjęcie na niedzielę - 24 marca 2019

Pomału kończy się marzec. Moja dusza zaczyna się już ostro wyrywać na wybrzeże. Tęsknota za Kuźnicą i Półwyspem Helskim wchodzi w fazę bardziej intensywną.

I tak już będzie do wyjazdu na wakacje. Coroczna choroba, na którą znam tylko jedno lekarstwo: pobyt w określonym miejscu naszego wybrzeża.

Dziś w Zdjęciu na niedzielę widok przez niekompletny fragment muru w kuźnicznym porcie na nabrzeże z kutrami.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018


Wakacje 2018 [4]

Czas płynie nieubłaganie do przodu, a ja jeszcze nie pokazałam wam tak wiele materiału fotograficznego, wykonanego podczas ubiegłorocznych wakacji na Półwyspie Helskim.

Dziś zostaniemy wyłącznie w Kuźnicy, która od lat 90-tych XX wieku jest moją bazą wypadową na cały Półwysep Helski i okolice.

Uchwycone wieczorową porą stare łodzie obecnie tworzą tzw. skansen łodzi i wyeksponowane są od strony Małego Morza. Wysłużone łodzie rybackie można oglądać na niewielkiej, malowniczej łące i przypominają o dawnych czasach i okresie kiedy służyły miejscowym rybakom.

Wybrany na dziś komplet zdjęć zamyka zachód słońca oraz księżyc nad plażą w Kuźnicy.

Fot. Latarnica / czerwiec 2018