Dziś was zaskoczę. Inauguruję cykl, który nie ma nic współnego z morzem i wybrzeżem. Ba, dotyczy kraju bez dostępu do morza. A jednak TO miasto skradło moje serce i dopiero we wrześniu tego roku byłam w nim pierwszy raz. Będę te wrzucać swoje zachwyty. Nie wymagajcie bym wam opisywała to co jest na fotografiach, bo na tyle jeszcze się nie znam na Pradze, abym pisala o jej historii. Ale wizualnie zachwytów był ogrom, aż tak że przwiozłam ponad 1000 zdjęć. Część wpisów będzie tematycza, część po prostu pokaże miejsca, które mnie urzekły czy detale. Ale będą i kocie akcenty, i książkowe, a nawet… – nie byłabym sobą – znalazłam w Pradze prawdziwą latarnię i wiele latarni morskich w różnych postaciach dostrzegłam. Czym się również z wami podzielę. Na pierwszy ogień coś co mnie urzekło. Praskie tramwaje, choć nie miałam okazji się żadnym przejechać. A teraz żałuję…
Poniżej stare z nowymi, w tym także tzw. trasy turystyczne po Pradze obsługiwane przez zabytkowy tabor.
Fot. Latarnica / wrzesień 2024