„Jurata – kurort z niczego”- jak głosi tytuł książki o początkach tego letniska. W 1928 roku rozpoczęły się budowy małych, pięknie zaprojektowanych willi nadmorskich. Jednym z pierwszych właścicieli takiej nadmorskiej nieruchomości był Wojciech Kossak. Za nim w ślad poszli potem i inni artyści. Kossak spędził w Juracie z rodziną letnie wakacje w latach 1937-1939. Na miejscu miał swoją pracownię i korzystał z wszystkich atrakcji miejscowości i oraz walorów przyrodniczych tego miejsca.

W Juracie tamtych lat były m.in.: wspaniały i nowoczesny zakład balneologiczny z gorącymi i zimnymi kąpielami, piękna restauracja z zapierającym dech widokiem na morze, korty tenisowe oraz plaża z torem do sportów wodnych.

Dziś ta mała nadmorska miejscowość nie przypomina międzywojennej Juraty – kurortu dla sławnych i bogatych. Znikają też domki z lat 20-tych XX wieku – które oddawały charakter tej miejscowości. Trudno doszukać się oryginalnych – nie przerobiony przez lata – budynków.

Ale wędrując dziś po uliczkach Juraty (a mają urocze nazwy jak np. Mestwina, Ratibora, Świętopełka, Sambora, Międzymorze) można napotkać niepozorny budynek z figurą malarza w ogrodzie, w którym mieści się teraz nieduża sympatyczna kawiarenka. Nazywa się „Kossakowska” i faktycznie jest urządzona w dawnym domu i pracowni artysty. Niewiel tam już oryginalnego sprzętu, kawę piję się raczej w ogródku na zewnątrz ale miło jest na chwilę przysiąść i poczuć się jakby w wehikule czasu i choć wyobraźnią przenieść do czasów świetności tego miejsca.

Kawiarnię u Kossaka odwiedzamy rokrocznie jeśli tylko czas i okoliczności pozwolą. Mają tam smaczne ciasta a niedawno wprowadzono do menu także śniadania. Mimo bycia troszkę na uboczu rotacja przy kilku stolikach jest cały czas i widać, że powracają do niej stały bywalcy. Ja również się już do nich zaliczam.

Obowiązkowo zanim trafi się do ogródka u Kossaka warto przejść się od stacji PKP zaliczając po drodze jurackie molo.

W 2021 roku nie było idealnej pogody gdy odwiedziłam Kossakówkę. Ale nie odstraszyło mnie to od spędzenia dłuższego czasu przy jego pracowni. Wokół wciąż szumią sosny, niedaleko do wód zatoki, a ciut dalej do plaży nad otwartym morzem. Urocze miejsce warte zatrzymania.

Fot. Latarnica / czerwiec 2021