Nie jeden raz tutaj podkreślałam, że jeśli tylko mam okazję i znajdzie się czas, czy to w mroźny styczniowy dzień, czy upalny MUSZĘ odwiedzić choć na chwilę gdyńskie Orłowo, bo bardzo bliskie jest memu sercu. Po prostu czuję się tam fantastycznie i zachwyca moje oczy na każdym kroku.

Mam na myśli orłowskie molo, klif, okolice dawnego Domu Kuracyjnego, Domek Żeromskiego i ścieżki wzdłuż plaż. Jadąc w tym roku na trzydniowy weekend do Trójmiasta z góry założyłam, że sobotnie przedpołudnie będzie czasem dla Orłowa.

Obawiałam się pogody ale zostałam sowicie wynagrodzona. Było słonecznie, lekki mróz. Po prostu idealnie. Sami popatrzcie!

Fot. Latarnica / 2017